Opowiadamy za czym się opowiadamy

Do niedawna Polska i polska dyplomacja nadawały ton w Europie i za oceanem. Polskie inicjatywy były traktowane poważnie, liczono się i brano pod uwagę opinię polskich władz. Potem zaszła dobra zmiana, a w wyniku ogólnonarodowego powstania z kolan hasło „nic o nas bez nas” nabrało nowego znaczenia. Potwierdzeniem, że Polska znowu liczy się na arenie międzynarodowej i nikt nie ma prawa decydować za nią o jej sprawach był szczyt Unii Europejskiej na Malcie w listopadzie 2015 roku. Polskę reprezentował na nim premier… Czech Bohuslav Sobotka. Nowe polskie władze od początku wspięły się na szczyt profesjonalizmu i tkwią na nim do dziś. Dlatego gdy w Parlamencie Europejskim odbyło się publiczne wysłuchanie na temat praworządności w Polsce zaproszony na nie mini ster od sprawiedliwości nie wziął w nim udziału.

Gdy pod koniec listopada rosyjskie okręty wojenne „aresztowały” okręty ukraińskie na morzu Azowskim dyplomacja polska oświadczyła, że my „opowiadamy się za wprowadzeniem sankcji wobec Rosji”. Opowiedzieć się szef dyplomacji jedzie do… Kijowa. Najwidoczniej uznał, że do polskiego opowiadania musi przekonać w pierwszym rzędzie Ukraińców. Ich będzie łatwiej, ponieważ mimo, iż Opowiadamy się za wprowadzeniem sankcji wobec Rosji, to Nie zawsze ten apel dociera do naszych partnerów. Po powstaniu z kolan takim cieszymy się wśród nich szacunkiem i poważaniem, że nie zawsze to za czym się opowiadamy do nich dociera! Na szczęście Polska jest co najmniej tak bezpieczna jak w 1939 roku dzięki temu, że PiS podjął odpowiednie działania dla zapewnienia bezpieczeństwa Polski, powstrzymania Rosji. Chodzi tu przede wszystkim o współpracę ze Stanami Zjednoczonymi, o zwiększenie obecności wojsk sojuszniczych m.in. w Polsce. Być może TVP przeprowadzi relację na żywo z akcji powstrzymywania Rosji przez Amerykanów. Będzie na co popatrzeć.

Warto pamiętać, że choć przed wojną żadne obce wojska w Polsce nie stacjonowały, to bezpieczeństwo gwarantowały nam umowy oraz traktaty. Jest rzeczą oczywistą, a wręcz oczywistą oczywistością jest, że wszyscy z entuzjazmem będą poświęcać życie dla kraju, który wstał właśnie z kolan i uwierzył w swoją wyjątkowość. Uwierzył tak dalece, że przestał dotrzymywać zobowiązań i zaczął łamać własną konstytucję. Za taki kraj każdy chętnie nadstawi karku i zaryzykuje konflikt z mocarstwem atomowym. Możemy liczyć na Francuzów, którzy nauczeni jeść widelcem chętnie zgłębią tajniki jedzenia łyżką. O Niemcach nawet wspominać nie warto, bo ich wojska zostaną powitane z otwartymi ramionami. Zwłaszcza przez patriotycznie nastawioną młodzież kultywującą gesty i symbole. Antyniemiecka retoryka władz ma na celu wyłącznie zmylenie Rosjan.

Nie tylko militarnie jesteśmy zabezpieczani na wszelkich możliwych polach. Ponieważ palimy głównie importowanym z Rosji węglem i produkujemy z niego prąd, więc bezpieczeństwo energetyczne Polski jest bezwarunkowe i niepodważalne. Co prawda cała Europa od węgla odchodzi, świat próbuje zahamować globalne ocieplenie, zredukować emisję gazów cieplarnianych, ale my nie musimy. My jesteśmy suwerenni i nie będzie nam nikt dyktował co mamy palić i ile możemy emitować. Wolnoć Tomku w swoim domku. Oczywiście nie omieszkamy łapy wyciągnąć po pieniądze, jak choćby tego lata, bo one nam się po prostu należą.

Niestety, sama adaptacja do zmian klimatycznych, które już teraz zachodzą w Polsce, będzie kosztować około 80 miliardów złotych. Należy zapobiegać stepowieniu znanemu z południowej Ukrainy. Poza tym dzięki obłędnej manii prześladowczej z okresu PRL-u polegającej na osuszaniu terenów podmokłych i regulowaniu rzek tak, by woda jak najszybciej ściekała do morza, Polska ma dziś takie zasoby wody pitnej jak Egipt. Z kolei wyższa temperatura oznacza jeszcze większe parowanie wody z gleb. Przedsmak tego, co nas czeka mieliśmy wiosną i latem, gdy praktycznie cała Polska była sucha jak wiór. Ale podczas gdy wszyscy zastanawiają się jak uratować glob, nasze władze zachowują się tak, jakby rządzony przez nich kraj leżał na innej planecie, której problem nie dotyczy.

Premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji „Praca dla Polski” opowiadał przezabawne dykteryjki. Wczoraj byłem na Górnym Śląsku — ujawnił. Jeden z górników powiedział mi, „panie premierze, ja wiem, że ludzie myślą, że my się tutaj boimy zmian, ale my się nie boimy. Wiemy, że gospodarka musi się zmieniać, że my musimy się zmieniać razem z gospodarką”. I tak sobie pomyślałem, że to co powiedział, to takie porównanie do całej Polski ostatnich, nawet może 30 lat, kiedy Polska zmieniała się dynamicznie, zmieniała się bardzo szybko w wielu obszarach, ale za mało ta zmiana była dostosowana do ludzi i ich potrzeb. To co staramy się zmieniać, to właśnie dopasowanie zmian do potrzeb zwykłego człowieka. Co po dostosowaniu do ludzi TK, KRS, KNF, policji, prokuratury, służb, armii, spółek skarbu państwa i wszelkich możliwych instytucji zostało do dostosowania? Ceny energii?

Warto zauważyć, że rząd przemierza się do programu Prąd+, czyli zamierza dostosować ceny prądu do potrzeb „zwykłych ludzi”. Nie zamierza jednak obniżyć stawki podatku VAT, który wynosi aż 23%. Dlaczego? Bo im wyższe ceny, tym wyższe wpływy do budżetu.

Mimo, iż w lecie poziom wody w rzekach jest dramatycznie niski, rząd stawia na elektrownie wodne, geotermalne i pompy ciepła, a także farmy wiatrowe na Bałtyku, skąd wielożyłowym kablem prąd zostanie rozprowadzony po całym kraju. Gdyby to był skecz kabaretowy można by boki zrywać. Niestety, jest to element Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju czyli SOR…

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Bezmyślne paplanie kobiet jest nieznośne. Są za to odsądzane od rozumu, wiedzy, przyzwoitości jako osoby niższego rzędu. I najczęściej takie oceny płyną z ust mężczyzn. Ostre oceny wydają czasami kobiety wysyłające paplające na leczenie.

    Jednak gdy paplą jest mężczyzna, to staje się niemożliwe do wytrzymania, a kiedy papla stoi na czele rządu …. to już strach napisać o nim prawdę. Ma przecież możliwość polecić by ABW, policja prokuratorzy różnych stopni na stanowiskach zajęli się sprawą…. osoby niezadowolonej. Ale papla prawi, że jest wolność słowa, to mówię: sprawdzam!

    Jak mam szanować premiera gdy często mija się z prawdą, gdy jego fantazje na temat rzeczywistości, rozumienia czym jest rządzenie krajem są co najmniej dziwne, przechwalanie się zasługami innych jako swoimi jest męczące w słuchaniu.

    Przysłowie mówi, że „tak krawiec kraje, jak mu materii staje” czyli wystarcza. Czy paplanie premiera ma świadczyć o wielkości jego umysłu, wielkości jego polityki, czy raczej wprost przeciwnie? Według mnie wiadomo jak to się skończy. Los premier Szydło powinien coś papli podpowiedzieć.