Najpierw zrobimy z was żebraków, a potem damy jałmużnę

Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej ujawnił, że rząd idzie za ciosem. Nic w tym niezwykłego. Gdyby członek rządu przyznał choć raz, że poszedł po rozum do głowy, to można by to uznać za jakoś odmianę i zapowiedź powrotu do normalności. Ale jak zwykle poszli na łatwiznę. Normalka. Idziemy za ciosem. Zaczęliśmy od wydłużenia do roku urlopów rodzicielskich, z których skorzystało już 300 tys. osób. Od przyszłego roku wsparcie finansowe przez rok po urodzeniu dziecka otrzymają także osoby bezrobotne, studenci, rolnicy oraz pracujący na umowach o dzieło. Jak widać cios był tak mocny, że zamroczył. Pewnie dlatego idąc nie dostrzegli, że dziecko to nie chomik i żyje dłużej niż rok. Ale taka to już cecha naszej klasy politycznej. Wydaje jej się, że jest paniskiem i jak rzuci żebrakom ochłap, to żebracy ją pod nogi podejmować będą i po rękach obcałowywać.

Prowadzenie polityki prorozwojowej, kreowanie i wspomaganie powstawania nowych miejsc pracy wymaga doświadczenia, wiedzy oraz chęci. A po co się wysilać, skoro można zabrać wszystkim w formie podatków, składek i wszelkich możliwych danin, po czym dać wybranym? „Może i nie potrafimy tworzyć nowych miejsc pracy, stymulować wzrostu poborów, ale za to doskonale potrafimy wydawać wasze pieniądze” — zdają się zapewniać politycy. Obiecana przed wyborami kiełbasa to część tak zwanej polityki demograficznej.

Rząd w zachęcaniu Polek do rodzenia jednego po drugim kolejnych dzieci dzielnie wspierany jest przez służbę zdrowia. Gdzie młode matki są traktowane jak… no może jeszcze nie jak królowe. Na razie tak, jak traktuje je rząd, czyli jak żebraczki. Widać jednak światełko w tunelu. Lekarze może nie zmienią swojego podejścia, nie będą grzeczniejsi ani mądrzejsi, ale przestaną przyjmować „dowody wdzięczności”. Przynajmniej ci, którzy podpisali Deklarację wiary. Otóż bowiem punkt piąty tego zobowiązania stanowi, iż UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim. A co mówi prawo boże? Mówi bez owijania w bawełnę lekarzu, że Nie będziesz przyjmował podarków, ponieważ podarki zaślepiają dobrze widzących i są zgubą spraw słusznych (Księga Wyjścia 23:8, Biblia Tysiąclecia). A teraz oddajmy głos młodej matce, której dziecko miało nieszczęście chorować i zostać poddane zabiegowi, mniejsza jakiemu:

Po zabiegu dostajemy z mężem dokumentację innego dziecka. Zdjęcie, opis choroby, wszystko. Dokumentacja naszego syna jak kamień w wodę. Dopiero, gdy mąż robi aferę dokumentacja jakimś cudem się znajduje. „Czy dziecko miało podawany antybiotyk o 14.00? A jaką dawkę” pyta mnie pielęgniarka. Tak jakby nie mogły sobie tego zapisywać w karcie. „Nie wiem, mąż był rano” odpowiadam. „Ale jak może pani tego nie wiedzieć. Przecież to pani dziecko!” mówi mi ona.

Albo inna opowieść:

Martyna zaraz po urodzeniu miała wyłonioną stomię. Ma rok, gdy trafiamy do lubelskiego szpitala, gdzie mają stomię zamknąć. Przez tydzień nikt nie zleca nawet badań. Przychodzi lekarz, zakłada wkłucie centralne w szyję. Kroplówka nie kapie. Idę do lekarza po pomoc, przychodzi anestezjolog, coś poprawia, przy ranie brudnymi rękami. Kilka dni później biorą Martynę na blok operacyjny, ale za chwilę ją cofają, bo anestezjolog nie doczytał, że ona ma mukowiscydozę. Awantura, to moja wina. Następnego dnia Martyna ma gorączkę, kaszle. „To zapalenie oskrzeli” orzekają lekarze. Przenoszą nas na inny oddział. „Moim zdaniem, to zakażenie przy wkłuciu centralnym, obejrzyjcie to” mówię. Nikt mnie nie słucha. Dopiero jedna z lekarek potwierdza moją diagnozę: „To gronkowiec”.

I dobra rada dla innych rodziców:

Po kilku dniach pobytu na oddziale, słyszę od innych rodziców: „Naucz się jakie leki bierze twoje dziecko i w jakich dawkach”. „Jak to?!!!” dziwię się. „Przecież jestem w szpitalu! Nie mam pojęcia o białaczce”. Szybko się okazuje, że mają rację. Karol ma dostać biseptol, dostaje inny lek. Jedna z sióstr, którą nazywamy Siostra Pomyłka myli nawet chemię, która powinno dostać dziecko. Błędy są na porządku dziennym. Nigdy nie pada słowo: „Przepraszam”.

Ostatnio do akcji utwierdzania młodych kobiet w decyzji co począć dołączył działający w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej sąd. Szacowna ta instytucja, będąca częścią tak zwanego wymiaru, a niewykluczone, że już wręcz bezmiaru sprawiedliwości, postanowiła nie tylko młodym kobietom pokazać miejsce w szeregu, ale i wzmocnić zaufanie i szacunek do państwa. Tego państwa! Na czym zasadza się akcja sądu? Na prostej konstatacji, że jak się z kobiety z dnia na dzień zrobi dłużniczkę alimentacyjną, to inne sto razy zastanowią się czy warto występować o alimenty.

Wyobraźmy sobie panią Partycję. Pani Patrycja samotnie wychowuje córkę. Najpierw sąd przyznał pani Patrycji alimenty w wysokości 400 zł. Ponieważ ojciec dziecka jest chory i ma orzeczoną częściową niezdolność do pracy alimentów nie płacił. Pieniądze pobierano za niego z Funduszu Alimentacyjnego, a komornik ściągał mu co miesiąc około 60% renty. Dwa lata temu tatuś dziecka pani Patrycji wystąpił do sądu o obniżenie alimentów z 400 na 300 zł. Sąd Rejonowy obniżenia alimentów odmówił. Po odwołaniu się Sąd Okręgowy przychylił się do wniosku i obniżył alimenty z 400 do 300 złotych. I cóż takiego niezwykłego jest w tym obniżeniu alimentów? Ano to, że sąd obniżył alimenty wstecz, od daty złożenia wniosku, czyli od 2013 roku! Więc pani Patrycja, przypomnijmy — samotnie wychowująca dziecko, wyrokiem wydanym w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej ma zwrócić grubo ponad tysiąc złotych „nienależnie pobranych alimentów”!

Czy takie wyroki nie plasują Polski w awangardzie demokratycznych państw prawa? Jeśli komuś sprawi kłopot udzielenie odpowiedzi na tak postawione pytanie jeszcze jedna historia. Opowiada mąż: 10 stycznia [2006 roku] dostałem telefon od zastępcy ordynatora, która kazała mi zaraz przyjechać na oddział, gdyż żona znajduje się w „dołku psychicznym” i chce uciekać ze szpitala. Tymczasem Wanda wiła się z bólu, co lekarze kwitowali lekceważącymi uśmiechami. Mówiła, że ma przebite gardło i prosi o konsultację laryngologiczną, na co pani ordynator oświadczyła mi, że nie ma mowy o żadnym uszkodzeniu, gdyż badanie odbyło się pod kontrolą, a zachowanie żony należy tłumaczyć uczuleniem na ból. Koniec końców tydzień później, 17 stycznia, pacjentce wykonano badanie TK, które wykazało: perforację przełyku, odmę śródpiersia i przestrzeni pozagardłowej.

Dr Ryszard Frankowicz mówi, że W tej sprawie wina Miejskiego Szpitala w Rudzie Śląskiej jest bezsporna. Badanie gastrofiberoskopowe wykonano niedbale, przebijając przełyk. To był klasyczny uraz jatrogenny. Lekarz przeprowadzający zabieg nie wykrył wrzodu na dwunastnicy, co jest kolejnym przykładem niedbalstwa. Pacjentka sama przez dłuższy czas musiała dopominać się konsultacji laryngologicznej. Podczas pierwszej konsultacji w dniu 11 stycznia laryngolog nie zlecił badań obrazowych. Gdy 16 stycznia laryngolog polecił wykonać w trybie pilnym badanie TK, zrobiono je dopiero następnego dnia. Rozpoznanie perforacji nastąpiło z bardzo dużym opóźnieniem. Tak więc przez wiele dni bakterie z przewodu pokarmowego mogły przedostawać się do śródpiersia, co wywołało sepsę i w konsekwencji zgon.

Choć wina Miejskiego Szpitala w Rudzie Śląskiej była bezsporna proces… jeszcze się toczy! Oskarżona lekarka jest siostrą obecnego prezesa Sądu Okręgowego, który wcześniej pełnił funkcję wiceprezesa. Oczywiście nie ma to żadnego wpływu na bezstronność sądu, czego najlepszym dowodem jest ciągnący się zaledwie 9 (słownie: dziewięć) lat proces, którego końca nie widać.

Teraz już każdy bez wahania odpowie na postawione wyżej pytanie. Tak! Polska jest demokratycznym państwem prawa! I to takim, jakiego świat nie widział!

Drogie młode kobiety! Jeśli czytacie ten tekst, to zastanówcie się 138 razy, czy od tego państwa warto cokolwiek brać. By za kilka lat nie okazało się, że wypłacono wam za dużo, bo na przykład dziecko było niewymiarowe, albo miało niewłaściwą płeć, wagę lub orientację. I dlatego musicie zwrócić coście dostały wraz z karnymi odsetkami. Przemyślcie to.

Żeby wam się dobrze myślało jeszcze jedno zdarzenie. Ku pokrzepieniu serc tym razem. Małżeństwo z Piekar Śląskich kupiło mieszkanie podpisując akt notarialny. Po przelaniu pieniędzy okazało się, że z mieszkania nici, bo ma jeszcze jedną właścicielkę, o której nikt ani ich, ani notariusza nie poinformował. Nowo ujawniona współwłaścicielka mieszkania zażądała unieważnienia aktu notarialnego. Sąd akt unieważnił, ale zwrotu pieniędzy nie nakazał. Prokuratura umorzyła sprawę. Małżeństwo straciło około 120.000 zł….

Dodaj komentarz


komentarzy 5

    1. Każda rewolucja (nawet ta, która dała hasła WOLNOŚĆ, RÓWNOŚĆ, BRATERSTWO) to morze krwi, cierpień, bezmyślnego okrucieństwa, cierpień, bólu i głodu.

      Przeraża mnie ten stan rzeczy, bo powstania u nas były, rewolucji jeszcze nie. W Polsce tylko strażacy cieszą się pełnym zaufaniem.

  1. Kto zbyt rano wstaje, temu….po przeczytaniu niby znanych, bo podobnych zdarzeń…kula w gardle staje, a ciśnienie się podnosi mimo odpowiedniej dawki leków. Z drugiej strony przeczytać przed snem….czy wściekłość na rzeczywistość pozwoli spać?

    Czy to z mojej strony nadwrażliwość, czyli może….jednostka chorobowa i wymaga kontaktu ze służbą, co o leczeniu ma słabe pojęcie?

    Co jednak mają powiedzieć ludzie, których dotyka palec służby zdrowia? Można nie doczekać końca ewentualnego procesu, bo ten może trwać i trwać.

    Zdarzenia przez Ciebie cytowane były opisywane i podane do publicznej wiadomości. Teraz nikt się takimi opisami nie przejmuje. Czy zagraniczny korespondent mógłby zająć się opisywaniem tego co Polaków boli? Potrzebna jest wtedy dobra znajomość języka, by korespondenta przekonać, że to będzie wystrzałowy materiał.

    Czy jednak redakcja korespondenta uzna to za ciekawy temat, czy też za normalność w Polsce i nie da artykułu na pierwszą czy drugą stronę. Albo okaże się, że Ukraina, że Putin, że „wilki nocne”……

    Gdyby jakaś partia skupiła się na rozwiązywaniu problemów zdrowotnych i prawnych Polaków, to w wyborach miałaby sukces. Jednak musieliby mieć specjalistów. Od zdrowia kogoś mądrzejszego niż Chazan, a od prawa może zechciałaby profesor Płatek?

    Jak na razie Polska pogrąża się w chaosie bezprawia, znajomości, układów, cwaniactwa, wykorzystywania stanowisk i nie widać końca tego stanu. Ale Ukrainę, Rosję ochoczo krytykuje się za podobne zdarzenia.U siebie nie widzą…. gadacze

    1. O fotel prezydencki ubiega się 11 kandydatów. Między innymi bezpartyjny Bronisław Komorowski. Czy któryś z nich obiecując gruszki na wierzbie zaczął od podstaw? Zaczął od obietnicy posprzątania tej stajni Augiasza, zrobienia porządku u podstaw, przeprowadzenia LUSTRACJI sędziów. Nie pod kątem przynależności do PZPR, ale pod kątem zdrowego rozsądku. Sędzia zasądzający pieniądze wstecz, prowadzący latami sprawy powinien natychmiast być odsyłany na zieloną trawkę. Bo taki bezmiar niesprawiedliwości niszczy zaufanie, podważa fundamenty państwa.