Muchy prawda objawiona

Ktoś, kto ogląda telewizję, słucha radia, musi zastanawiać się po co do studia zapraszani są przedstawiciele dwóch głównych partii, skoro ich kwestie spokojnie mógłby odczytywać lektor pobrawszy na prompter aktualny przekaz dnia z odpowiedniej centrali.

Niedziela, za kwadrans jedenasta. W TVN24 rozpoczyna się  „Ława polityków”. Wśród zaproszonych poseł Piotr Marzec znany jako Liroy, Joanna Mucha i inni, w naszych rozważaniach pomijalni. Rozmowa schodzi na temat ordynacji wyborczej.

Liroy czyli Marzec mówi: Problem jest w tym, że żeby ktokolwiek z nas wszedł na listę i głosował to musieliśmy mieć wodza i jakąś partię zakładać.
— No ale to się organizujcie!
— postuluje prowadzący i pyta jakby nie rozumiał o czym Liroy (czyli Marzec) mówi: — Do kogo ma pan pretensje?
Panie redaktorze! — próbuje niekumatemu wytłumaczyć Liroy (czyli wiadomo). To jest wbrew w ogóle Konstytucji, nie wiem czy pan wie.
— Nie, to nieprawda
— zaoponowała Mucha Joanna. No to jaka jest prawda? Na Muchę nie możemy liczyć, więc musimy sobie radzić sami.

Joanna Mucha przy każdej okazji waląc na odlew okładała PiS Konstytucją,. Ewidentnie jednak nie zagląda do niej. Bo po co? Przecież wszystko wie. Smutne, że pan redaktor też nie zajrzał. Usprawiedliwieniem może być fakt, że na interesujący nas temat mowa jest dopiero w artykule numer sto, a żeby do niego dotrzeć trzeba przebrnąć przez 99, a to jest męczące. W punkcie pierwszym interesującego nas artykułu czytamy, iż:

Kandydatów na posłów i senatorów mogą zgłaszać partie polityczne oraz wyborcy.

W punkcie trzecim natomiast jest mowa o tym, że

Zasady i tryb zgłaszania kandydatów i przeprowadzania wyborów oraz warunki ważności wyborów określa ustawa.

Kodeks wyborczy to dzieło dorównujące objętością niejednej powieści — liczy 230 stron. W artykule 84 czytamy, że

§ 1. Prawo zgłaszania kandydatów w wyborach przysługuje komitetom wyborczym. Komitety wyborcze wykonują również inne czynności wyborcze, a w szczególności prowadzą na zasadzie wyłączności kampanię wyborczą na rzecz kandydatów.
§ 2. W wyborach do Sejmu i do Senatu oraz w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Rzeczypospolitej Polskiej komitety wyborcze mogą być tworzone przez partie polityczne i koalicje partii politycznych oraz przez wyborców.

Czyli teoretycznie wyborcy mają prawo zgłaszać kandydatów. Teoretycznie, bo praktycznie na przeszkodzie stoi art. 126:

Wydatki ponoszone przez komitety wyborcze w związku z zarządzonymi wyborami są pokrywane z ich źródeł własnych.

Co to są źródła własne? Nie wiadomo, bo w grubym kodeksie jest mowa o tym, skąd mogą pochodzić środki finansowe komitetów partyjnych i koalicyjnych, ale o komitetach tworzonych przez wyborców nie ma mowy. Pewnie dlatego, że komitet wyborczy wyborców ma tyle, ile uzbiera, natomiast partia Muchy Joanny dostaje z budżetu 16 milionów złotych za to, że w porę dopchała się do koryta. W tej sytuacji propozycja Kajdanowicza „No to organizujcie się” brzmi jak niesmaczny żart. Jaki komitet wyborczy jest w stanie konkurować z partiami, które garściami czerpiąc z budżetu mają do dyspozycji miliony „środków własnych”? To nie wszystko. Listę kandydatów musi poprzeć co najmniej 5.000 osób, ale żeby dostać się do sejmu wystarczy zdobyć niewiele ponad 1.000 głosów (Zbigniewa Gryglasa poparło 1011 wyborców). Bardziej pogłębioną analizę polskiej ordynacji wyborczej można znaleźć we wpisie sprzed lat.

Wróćmy do dialogu w studio. Zarzuciwszy Liroyowi kłamstwo Mucha Joanna przystąpiła do szturmu: Większość normalnych, cywilizowanych, demokratycznych krajów ma bardzo podobne systemy [wyborcze] do naszego.poinformowała. — Nasz ma nawet taki…
— Naprawdę? Które?  — przerwał jej Liroy chcąc poszerzyć swoją skromną wiedzę o systemach wyborczych. — Chciałbym usłyszeć! — zadeklarował zamieniając się w słuch.
— Popatrzmy na kraje europejskie..
.. — zaproponowała Mucha Joanna.
— No który? Który ma taki system?
— bezczelnie dopytywał Liroy.
Zostawmy, nie będziemy… Wszędzie… Natomiast to nas chroni przed tym, co widzieliśmy tak naprawdę na początku lat 90., czyli przed dramatycznym rozdrobnieniem sejmu…

Spuśćmy zasłonę milczenia na to, co plecie p. poseł Mucha Joanna. Słowa uznania należą się p. Liroyowi za wyręczenie niezbyt kumatego prowadzącego i zdemaskowanie bezczelnej próby wciśnięcia widzom kitu. Przypominające opowieści członków PiS-u o sposobach wybierania sędziów do konstytucyjnych organów w innych krajach bajania p. Muchy upodabniają ją do siedzącej obok koleżanki z PiS-u Mirosławy Stachowiak-Różeckiej. Z kolei brak reakcji prowadzącego na manipulację, populizm i pospolite kłamstwa nie najlepiej o nim świadczy i upodabnia niezależną stację do mediów narodowych.

Niemniej jednak można Muchę zrozumieć. Kica wokół wodzunia, który nie potrafi dogadać się z nikim. Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy, Schetynie sojusznicy, przeciwnicy, bez różnicy. Zamiast rozmów, jednolitego frontu jest niszczenie koalicjantów przez przekupywanie i przejmowanie poszczególnych członków. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wyciągnął kilkunastu posłów z Nowoczesnej. Przed wyborami do sejmu najpierw zerwał koalicję z SLD, a potem powyciągał z niego co bardziej bezideowych towarzyszy. Z tego punktu widzenia Mucha ma absolutną rację — dobrze gdy partie są góra dwie, a idealnie gdy jedna.

Gdyby na placu boju pozostała tylko Platforma Obywatelska, Schetyna nareszcie mógłby rozwinąć skrzydła. Jednak zachodzi obawa, że mając tak gigantyczny talent nawet wtedy mógłby przegrać.

 

PS.
Ponieważ koalicjantem wszystkich rządów od roku 1945 do 2015 z przerwą w latach 2005-2007 było Zjednoczone, a potem Polskie Stronnictwo Ludowe, więc nie dziwota, że w Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej znalazła się gwarancja zachowania skansenu na wsi po wsze czasy:

Art. 23. Podstawą ustroju rolnego państwa jest gospodarstwo rodzinne.

Dodaj komentarz


komentarzy 5

    1. A czego spodziewać się po niedouczonych, prostackich typach? Przecież dla wielu stan państwa porównywalny z tym co jest w Korei Płn. byłby spełnieniem marzeń o wykonywaniu władzy, bezkarności, różnych kultach. No i oczywiście żaden „obcy” nie mógłby tu wjeżdżać. W 2018 r Polskę odwiedziło prawie 20 mln turystów. Zwolennikom wewnętrznej przemocy to nie musi się podobać, bo „obcy” dla nich są  zagrożeniem?

      Ciekawostka negatywna i zaskakująca o jednym kraju; „- W pokojach zostawiają chlew, nie mają szacunku dla cudzych rzeczy. Wydaje im się, że skoro płacą, to mogą bałaganić, niszczyć. Po ich pobycie znajdujemy odciśnięte ślady butów na ścianie, poprzyklejane gdzie popadnie gumy do żucia. Jeśli spędzają kilka dni u nas, non stop jest włączona klimatyzacja, światło – opowiada Maria, która prowadzi apartamenty w Lublinie.”za Gazeta.pl

      „Chińczycy coraz liczniej odwiedzają Mazury. – Chodzą w grupach, mają aparaty zawieszone na smyczach, są wszystkiego ciekawi. Wielu ma identyfikatory z kodem QR. Jak się go zeskanuje, można się połączyć z medium, za pomocą którego się komunikują – WeChatem. Od razu chcą się połączyć za jego pomocą i mieć cię w swoich kontaktach. Są bardzo otwarci, a do tego zachwyceni Mazurami – opowiada.

      Hotelarze bardzo lubią chińskich turystów, bo są wdzięcznymi gośćmi. – Grzeczni, kulturalni, porozumiewają się w języku angielskim. Zazwyczaj dość zamożni – podróż do Europy to spory koszt. Nastawieni przede wszystkim na zwiedzanie, wstają wcześnie i bardzo się dziwią, że my jemy kolację tak późno, czyli około 18 – opowiada Ewelina Kozłowska, kierownik recepcji z Hotelu Sopot.

      Bardzo doceniają, jeśli zarezerwuje się dla nich pokoje, które nie mają pechowej dla nich numeracji, na przykład cztery. Lęk przed tą cyfrą bierze się stąd, że słowo „cztery” brzmi po chińsku podobnie jak „śmierć”.

  1. Uuuuuufffffffff !!! 100/100   chapeau bas – czapki z głów

    Obnażyłeś całą nijakość  polityków i dziennikarzy. Rozumiem, że myślący Liroy nie miał pełni szans przedstawić swoich myśli i rozumienia rozwiązań ustawowych. To jak ma orientować się przeciętny obywatel? I szeregowy poseł ?

    PIS wydając sms „przekaz dnia” pokazał jak działał sejm w PRL i jak jest w III/IV? RP podobnie.