Kiedyś mówiłem z sensem? Przepraszam!

Ekonomiści biją na alarm. Polska ma bez mała bilion długu jawnego, który wykazuje Ministerstwo Finansów i 3 biliony długu poupychanego po różnych subkontach w ZUS-ach czy po różnych funduszach, w których pieniądze są już tylko na papierze.

Nie tak dawno polscy politycy, z wyjątkiem Kaczyńskiego, cieszyli się jak dzieci, że Polsce udało się „wywalczyć” kolejne setki miliardów euro. Żeby nie psuć nastroju nie wspominali, łącznie z Kaczyńskim, że żeby dostać pieniądze z Unii należy najpierw zaangażować własne. A zatajali ten szczegół z prozaicznego powodu — Polska własnych środków już nie ma.

Wejście do Unii dziesięć lat temu dało krajowi niepowtarzalną szansę na odrobienie strat, zapóźnień, przynajmniej częściowe dogonienie Europy. Można było oczekiwać, że władza zrobi wszystko, żeby strumień dotacji maksymalnie wykorzystać rozwijając naukę, wspierając innowacyjność i rodzimy przemysł.

Warto było zaciskać pasa przez te wszystkie lata. Warto było płacić wyższe podatki. Co prawda przemysłu nie udało się zbudować, nakłady na naukę są najniższe w Europie ale mamy orliki, stadiony, gęstą sieć autostrad, kolej wielkich szybkości… Nie, kolei nie mamy. Ale nawet to co mamy przyprawia o zawrót głowy.

Stąd wielce zasadne i na czasie są propozycje p. premiera, byśmy sobie dali spokój z dalszym zaciskaniem pasa, odpuścili kolejne bolesne, trudne i niepupularne, ale twarde reformy i skoncentrowali się na świętowaniu i odcinaniu kuponów od tego, cośmy osiągnęli. Jak za króla Sasa, tylko bardziej. Dość wyrzeczeń. Polska średnia płaca zrównała się z unijną średnią płacą i również wynosi ponad trzy tysiące. Polacy zarabiają średnio mniej więcej tyle samo co Rosjanie, Turcy czy Słowacy. Także pod względem najniższej płacy bijemy na głowę takie potęgi gospodarcze jak Chorwacja, Słowacja, Węgry, Estonia, Litwa, Łotwa, Dratwa, Kutwa, Sitwa i Rybitwa. Oraz Bułgaria i Rumunia.

W obliczu tak oszałamiającego sukcesu minionych dziesięciu lat, z których siedem przypadało na rządy obecnej koalicji i p. Prezesa RM Donalda Tuska zasadny jawi się zarysowany w Polsat News polski NEP, czyli Новая экономическая политика, która zasadza się na jednym, za to potężnym i stabilnym filarze — amnezji. Zapomnijmy więc o niższych podatkach. Bo Mamy w Polsce nie najlepszy rynek usług. Narzekamy na służbę zdrowia, emerytury, ale jednocześnie chcielibyśmy jak najmniej pieniędzy oddawać na te cele. Polacy nie usłyszą ode mnie „tak, będą niższe podatki”, ale będziemy dbać, żeby poziom usług coraz wyższy.

Drugim ważnym filarem są wyborcy. Zapomnijmy więc o rozwoju, o przemyśle, o miejscach pracy. Nie czarujmy się, nie wygramy konkurencji z Niemcami czy Anglikami. Dlatego Pieniądze z Unii będą iść przede wszystkim na ludzi, nie na infrastrukturę. Chcemy, by Polska gospodarka była atrakcyjna z innych powodów niż tania siła robocza. Zawojujemy świat drogą siłą roboczą! Ale Amerykanie, Niemcy czy Chińczycy mogą spać spokojnie. My się nie tylko nie obrazimy, a wręcz pomodlimy! Nie obrażamy się, że póki co Niemcy, Francuzi czy Amerykanie są bardziej innowacyjni, ale realnie oceniamy nasze możliwości i wyrywamy pazurami szanse, które się pojawiają. Każdy obcokrajowiec potwierdzi, że to częsty u nich widok – Polak z powyłamywanymi pazurami obładowany bagażami.

Nie muszą niczego obawiać się polscy naukowcy. Nikt ich zniewalał nie będzie. I oczywiście nikt nie będzie walczył z młodzieżą, która uparła się by studiować nie to, co powinna, socjologię zamiast teologii np. To nie jest rola państwa, żeby zgwałcić wyższe uczelnie i nakazywać uczenia czegoś, co w naszym rozeznaniu będzie przydatne na rynku pracy. Jeśli ktoś uparł się, żeby studiować psychologię czy socjologię, mimo że na dzisiejszym rynku pracy trudno o robotę dla ludzi z takim wykształceniem, to trudno, żebyśmy używali machiny państwowej, żeby mu to uniemożliwić. […] Ślusarz to tak samo fajny zawód co socjolog.

Wyssanym z brudnego palca prezesa PiS kłamstwem jest stwierdzenie, że polskie kobiety nie chcą mieć dzieci z powodów finansowych. Jest dokładnie odwrotnie! Tak! Brutalna, twarda choć niepopularna prawda jest taka, że ludzie za dużo zarabiają, od tego dobrobytu we łbach im się poprzewracało na czym libido ucierpiało. Ludzie nie rezygnują z posiadania dzieci z powodu złej sytuacji materialnej. Zleciliśmy badania, z których wynika, że im rodzice mają więcej pieniędzy i wyższe wykształcenie, tym mniej mają dzieci. Tylko ze skromności szef rządu nie pochwalił się, że trwają intensywne prace nad rozwiązaniem tego problemu. Pierwszym krokiem w walce o wyższe libido będzie oskładkowanie umów śmieciowych. Drugim rehabilitacja techników i szkół zawodowych. Trzeci etap, reforma OFE zmuszająca emerytów do większej aktywności, zostanie sfinalizowany z końcem lipca.

Na koniec przeprosiny. Dziś mogę przepraszać za to, że będąc w opozycji, domagałem się niskich podatków. Teraz mam już duże doświadczenie jako premier, jesteśmy w UE. Duże grupy społeczne oczekują większej opieki państwa, lepszych usług. Przyznaję, że mamy w Polsce nie najlepszy poziom usług publicznych. Narzekamy na służbę zdrowia, emerytury, ale jednocześnie chcielibyśmy jak najmniej pieniędzy oddawać na te cele. Polacy nie usłyszą ode mnie „tak, będą niższe podatki”, ale będziemy dbać, żeby poziom usług coraz wyższy.

Och jakże się mylą ci niewdzięcznicy, którzy w swojej zapiekłej niewdzięczności porównują Tuska do Gierka. Bo niby i jeden i drugi zadłużał Polskę. Owszem, prawda, ale tu podobieństwa się kończą. Gierek za pożyczone pieniądze kupował licencje, budował fabryki, jak umiał rozwijał rodzimy przemysł. Tusk za pożyczone pieniądze kupuje gotowe produkty, od samolotów po oprogramowanie, i jak umie wspiera przemysł krajów uprzemysłowionych i przemysł wydobywczy Rosji…


Wszystkie cytaty słów p. premiera pochodzą z notki „Tusk: Będąc w opozycji, domagałem się niskich podatków. Dziś mogę za to przeprosić

Dodaj komentarz