Ekonomia polityczna

Demokracja to najlepszy system ze wszystkich, które ludzkość dotąd wymyśliła. Pod warunkiem, że ci, którzy dzięki niej doszli do władzy nie przekształcą jej w farsę. Co charakterystyczne z podstawowego atrybutu demokracji — wyborów — nie rezygnowały najkrwawsze reżimy. W Polsce od dawna mamy wydmuszkę demokracji, w której o obsadzie parlamentu decydują liderzy partyjni. Zostawmy jednak rozważania na temat jakości polskiej demokracji, a skoncentrujmy na innym problemie. Problemie, który wkrótce odczujemy bardzo boleśnie.

Gdy potrzebujemy przeprowadzić remont, wybudować dom, wynajmujemy fachowców. W charakterze prezesa firmy zarząd obsadza fachowca. Wyłonionego w procesie rekrutacji lub w wyniku konkursu. Przy czym kandydat musi udowodnić nie tylko wykształcenie, ale i kompetencje. Takie wymogi dotyczą firm. Niestety, takie wymogi nie obowiązują w skali państwa. Po transformacji na czele partii stał jeden, premierem zostawał drugi. Jednak na początku XXI wieku do władzy doszło ugrupowanie, na którego czele stał były członek Biura Politycznego KC PZPR z potężnym parciem na koryto. Żeby usprawiedliwić siebie na stanowisku premiera wymyślił bajeczkę o sterowaniu premierem przez lidera partyjnego „z tylnego siedzenia”. Że niby premierem jest fachowiec, ale steruje nim polityk. Fachowiec, który daje sobą kierować przez dyletanta jest żadnym fachowcem. Ale towarzysze posłowie taką argumentację łyknęli i uczynili swego szefa premierem.

Następny lider partyjny zagryzał zęby, przygryzał wargi, walczył jak umiał, ale chęć brylowania zwyciężyła. Pogonił uzurpatora i sam został premierem łamiąc nawet własną obietnicę, że nie zostanie premierem jeśli jego brat zostanie wybrany na prezydenta.. Przestał nim być prawie tak szybko jak tow. Miller. Potem już było z górki. Premierem został magister historii, dzięki czemu dług publiczny uległ podwojeniu. W tym miejscu dochodzimy do sedna, czyli clou naszych rozważań. Czym skutkuje brak kompetencji u menadżera, zarządzającego takim organizmem jak całe państwo? Ano skutkuje tym, że nie liczą się konkrety, wiedza, badania ale widzimisię władcy. Na przykład wszystkie badania dowodzą, że marihuana jest nie tylko nieszkodliwa, ale wręcz w niektórych przypadkach może być lekiem. Co na to magister historii? Ja nie będę rzecznikiem legalizacji narkotyków, także miękkich. Koniec, kropka! Nie i koniec! Chcecie legalizować marihuanę wybierzcie innego premiera.

Czy ktokolwiek poleciałby samolotem pilotowanym przez pilota mianowanego na przykład przez zarząd linii lotniczych, a nie zatrudnionego w oparciu o przepisy i wymagania stawiane pilotom? A firmami, często dużymi, kierują ludzie, których mianuje władza. W oparciu o jakieś, jej znane kryteria. Gdy prezes kontrolowanej przez państwo spółki PGE nie chciał się zgodzić na rozbudowę elektrowni Opole, to przestał być prezesem. Wcześniej inny polityk przeforsował inną inwestycję, dzięki czemu dziś firma przynosi straty i nie bardzo wiadomo jak się garbu pozbyć, bo nikt go nie chce nawet za darmo. Prezydent Lech Kaczyński publicznie przyznawał, że odegrał kluczową rolę w sfinalizowaniu transakcji i brał udział w negocjacjach. Chodziło o cel polityczny. Przejęcie wielkiej rafinerii miało wzmocnić naszą pozycję w krajach leżących między Polską a Rosją i pokazać Rosjanom, że jesteśmy na tym obszarze poważnym graczem. Według prezydenta Kaczyńskiego za ten cel warto było drogo zapłacić.

Jak widać politykom bardzo łatwo przychodzi płacić za swoje fantazje nieswoimi pieniędzmi. Problem w tym, że to nie oni, ale my wszyscy poniesiemy konsekwencje błędnych decyzji, forsowania własnego widzimisię. Prezydent Kaczyński nie żyje, a my teraz widzimy bardzo wyraźnie, że nie warto było płacić za mrzonki. Podobnie rzecz się ma z premierem Tuskiem, który przeforsował wątpliwą ekonomicznie gigantyczną inwestycję, zabrał zabawki i wyniósł się do Brukseli.

Nie zanosi się na to, żeby lekarz na stanowisku premiera potrafił zmierzyć się z problemem. Jak można się dowiedzieć ze strony Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej nowa pani premier postawiła przed sobą sprzeczne cele. Z jednej strony chce wspierać górnictwo, z drugiej nie chce dopuścić do wzrostu cen energii. W Polsce węgiel ma strategiczne znaczenie — oznajmiła premier Kopacz. Ale Polskie domy muszą być ogrzewane, a koszty energii nie mogą rujnować budżetów domowych. No nie mogą i już. Co zrobić, żeby nie rujnowały? Jak to co!? Koncesjonować! Dlatego wśród najważniejszych projektowanych rozwiązań legislacyjnych na pierwszym miejscu znalazło się koncesjonowanie sprzedaży, określenie wymogów jakościowych węgla, zmiany w prawie zamówień publicznych preferujące produkty pochodzenia wspólnotowego oraz wsparcie rozwoju nowoczesnych technologii węglowych.

Mówiąc o ochronie środowiska, premier Kopacz przypomniała, że w październiku br. na szczycie Rady Europejskiej będzie rozpatrywany projekt nowych celów redukcyjnych emisji gazów cieplarnianych. Mój rząd nie zgodzi się na zapisy oznaczające dodatkowe koszty dla naszej gospodarki oraz wyższe ceny energii dla konsumentów — zapowiedziała. Aby zarysowane przez panią premier cele spełnić potrzebne są radykalne, twarde, odważne, acz niepopularne decyzje. Dwie. Pierwsza to wystąpienie z Unii. Druga to zamknięcie granic. Na głucho.

A tymczasem dług publiczny przekroczył bilion i rośnie radośnie. On jeden wykazuje stale i niezmiennie tendencję wzrostową….

Dodaj komentarz