Dziennikarz zastrzelił posła!

Polacy są podzieleni i skaczą sobie do oczu oraz gardeł. Scena polityczna jest spolaryzowana. To truizmy. Wszyscy to dostrzegają i nad tym boleją. Ale działań na rzecz dialogu, uspokojenia nastrojów, pojednania nie podejmują. Wręcz przeciwnie, podsycają i eksponują animozje.

Nie od dziś wiadomo, że język pozwala na sterowanie emocjami. I wcale nie trzeba kłamać, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Wystarczy informację podać w taki sposób, by wywarła odpowiednie wrażenie. Ta sama wiadomość w zależności od sposobu przekazania może wywołać wzruszenie ramion, gniew lub współczucie. A repertuar jest zaiste imponujący. O sposobach grania na emocjach można poczytać w książce „Psychosocjotechnika, dezinformacja — oręż wojny” Vladimira Volkoffa i posłuchać w programie Elizy Michalik w telewizji jednego widza zwanej buńczucznie Superstacją. Tylko co z tej wiedzy, skoro na emocjach grają wszyscy? Jedni świadomie i intencjonalnie dla korzyści, inni jako pożyteczni idioci.

Zdawać by się mogło, że gdy władza rozmontowuje krok po kroku państwo, to w interesie wszystkich jest dochowywać wierności zasadom, dbać o wiarygodność, hołdować prawdzie. Niestety media od prawa do lewa, z postępowymi na czele, chętnie pouczające, strofujące, piętnujące i moralizujące nawet pozorów zachowywać nie próbują. Nie tylko nie trzymają się zasad, nie tylko uprawiają prymitywną propagandę, ale wręcz wiodą prym w kreowaniu napięć i rozpalaniu emocji. Scysji w sejmie nie zatytułują wymianą zdań, sprzeczką, nawet nie uznają za kłótnię lecz nazwą „atakiem”. Poniekąd zrozumiałe — jeśli wszyscy o wszystko ze wszystkimi walczą, nawet problemów się nie rozwiązuje, lecz walczy z nimi, to trudno przyjąć, że oponenci rozmawiają czy nawet kłócą się. Oni muszą się atakować wzajemnie. Jedno atakuje, drugie nie odpuszcza, nie ustępuje ani na krok. »Protasiewicz zaatakował Rafalską z sejmowej mównicy. Minister mu nie odpuści« zdaje relację z pierwszej linii frontu portal gazeta.pl. A komentarze pod miałkim, infantylnym tekstem dowodzą, że znakomicie udało się podgrzać atmosferę i „atak” Protasiewicza przekształcić w pospolite ruszenie.

Inny przykład manipulacji — tendencyjny, jednostronny przekaz. »Rafalska przedstawia projekt pomocy niepełnosprawnym. Tylko spójrzcie na ławy PiS« — głosi tytuł, a cały materiał ogranicza się do kilku zdjęć. Nie chodzi o ławy sejmowe, lecz starannie wyselekcjonowane, ściśle określone. Dlatego informacji o stanie ław opozycyjnych nie ma, a przecież sejm to nie tylko PiS. Celem ewidentnie nie jest więc poinformowanie czytelników o frekwencji na sali sejmowej. lecz wykazanie, że PiS lekceważy problemy społeczne. I w tym przypadku komentujący nie zawiedli i podążyli w wytyczonym kierunku. Otwarte pozostaje pytanie czy tak marne dziennikarstwo przyczyni się do powrotu dialogu i demokracji.

Komentarze pod artykułami i na forach są ostro moderowane. Ale nie pod kątem IP, ponieważ moderatorów nie obchodzi skąd pisze komentujący i jaki jest jego język ojczysty, tylko czy dostatecznie jątrzy i czy będzie z tego awantura, czyli klikalność i kilka dodatkowych srebrników. Na szczęście dla polskich użytkowników i pechowo dla rosyjskich trolli większość materiałów oferowanych przez media Agory (i nie tylko) jest skrzętnie ukrywana za paywallem, więc dostępna wyłącznie dla zdesperowanych jeleni i miłośników propagandowej sieczki. Ale na innych portalach hulaj dusza piekła nie ma.

W tej sytuacji nadzieję budził portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa, medium społecznościowe i archiwum życia publicznego. Niestety, okazał się kompletną klapą, medium nierzetelnym, tendencyjnym, na żenująco niskim poziomie gazetki szkolnej. Warto zwrócić uwagę, że nawet Trybuna Ludu nie uciekała się do takich chwytów jak wyróżnianie ważniejszych zdaniem towarzysza redaktora fragmentów tekstu większą czcionką i podobnych propagandowych zabiegów. Na dodatek portal wprowadził kilka kategorii prawdy, dzieląc ją na  prawdę, półprawdę i ćwierćprawdę. Naprawdę. Po przeciwnej stronie też jest bogato, ponieważ wyróżnia się kłamstwo, raczej fałsz i fałsz. I często nie trzeba zagłębiać się w tekst, bo główne tezy przesłania zawiera już tytuł: »Dwie prędkości Kaczyńskiego. Prawda, półprawda i cały fałsz prezesa PiS o sytuacji w Europie«, »Sellin z gospodarką jest na bakier. Dwa fałsze i jedna półprawda w trzy minuty«, »TVP manipuluje: „rodziny niepełnosprawnych mogą liczyć na 2,4 tys. zł miesięcznie”. To ćwierćprawda«. Na pierwszy rzut oka wiadomo co o sprawie myśleć…

Co będzie potem? Potem nic już nie będzie takie jak przedtem, to pewne. Trudno powiedzieć jaki los czeka media, ale raczej nie rysuje się przed nimi świetlana przyszłość. Zwłaszcza, że Kowalski na Facebooku, Twitterze czy blogu bywa bardziej wiarygodny niż media komercyjne. I często szybszy.

 

PS.
Co i rusz można usłyszeć, że za mało jest kobiet tu, za mało tam. I oto mamy partię, której przewodniczącą jest kobieta, a szefową klubu parlamentarnego takoż. I oto dwie kobiety z partii owej nie wytrzymały takiego nagromadzenia kobiet we władzach i odeszły. Przyroda nie zna — z wyjątkiem modliszki — przypadku, gdy na czele stada stoi samica. Pora poprawić naturę i w stadzie wprowadzić parytet. A partii życzyć, żeby ktoś w niej został, bo głupio być jednocześnie przewodniczącą, wiceprzewodniczącą i członkinią jednocześnie.


Słowniczek trudniejszych pojęć:
zastrzelić: «wprawić kogo w zdumienie, zaskoczyć, zadziwić»
logomachia «jałowy spór o słowa, a nie o istotę problemu»

Dodaj komentarz


komentarzy 8

  1. Dobre !!!!! Spokojna, wyważona analiza. Nic dodać. Bo to media mają większy wpływ na poglądy, nienawiść do …, miłość do … Poza tym te wszechobecne, wyświechtane, prymitywne zwroty związane z działaniami armii, ale nie dotyczącymi wojska. Jakże brak artykułów na odpowiednim poziomie. Artykułów niosących wiedzę, analizujących.

    Stałą metodą jest podanie newsa !!!! Nie jako wiadomość, ale jako papkę słowną. Wystarczającą na dwa-trzy dni, a potem trzeba dać następny news. Nie widuje się artykułów, w których jest opisywany jakiś problem. Nie widuje się artykułów, które informują jak problem został rozwiązany. Wraca się  do tematu newsa tylko wtedy gdy można „podgrzać atmosferę”

    Jeśli takie pisaniny są „wolną prasą”, a „dziennikarzy” chroni immunitet, to ja jestem przeciwko takiej wolności, która premiuje, uczy nietolerancji, napastliwości, prostactwa, chamstwa. Kiedyś na TOK Henryk Kin wspomniał na jakiej krótkiej smyczy trzymani są dziennikarze, którzy i chcieliby i potrafili pisać dobrze. Ale właściciel ma wizję dziennikarstwa – zarobić! Nie na dobrych mediach, a na (proszę o wybaczenie za ostre słowa) burdelu medialnym.

    p.s.1. Do autora mam uwagę:Czy zamiast słów „multiplikowania zysków” nie mógłby użyć prostszego języka? :-)) I proszę nie traktować tego jako atak na osobę. Dotyczy to wpisu.

    p.s.2. Wielokrotnie pisałam negatywnie o parytetach. Szczególnie, że feministki nie mają propozycji innych rozwiązań, niż te dotyczące stanowisk. Oczywiście jak najwyższych i najlepiej opłacanych. A tworzenie następnej kanapy? Ileż to kanap znalazło się na „śmietniku historii”? Jeśli politycy nie potrafią porozumieć się, wypracowywać wspólnych programów, stanowisk, to kanapa jest dla nich odpowiednim miejscem. Ale mam takie pytanie: Czy wymuszanie głosowania według nakazu „guru” partyjnego na posłach, nie jest naruszaniem ich wolności obywatelskiej?
    Jedyny dopuszczalny parytet, który nie premiuje wysokiego stanowiska, to minimalna ilość mężczyzn (ponad 30%) – nauczycieli w szkołach. Dla poprawy i stosunków w nich i dania innych wzorców. Poza tym, że kandydat/-tka na nauczyciela powinien być sprawdzany w odpowiednich testach.

    1. Ad p.s.1. Mógłby. I uprościł nieco, bo intencjonalnie znaczy dla korzyści. Nie tylko materialnych. Choć w perspektywie w zasadzie tylko o takie chodzi. Dziś będziemy popierać opozycję, to jutro, jak dojdzie do władzy znowu urzędy państwowe wykopią prenumeratę, a spółki będą się ogłaszać. Ta strategia może się nie sprawdzić, czego dowodem Polsat, który mimo asekuranctwa ma kłopoty z fiskusem. Wielokrotnie stawał po stronie władzy, albo wyrażał się o niej z sympatią, teraz będzie się z tą władzą sądził w zależnym od niej sądzie. Wypada życzyć powodzenia. Może się nie sprawdzić także dlatego, że obrzydzenie bierze gdy medium bardzo chętnie pouczającym innych i uzurpującym sobie prawo do wyznaczania standardów przyzwoitości pozwala sobie na tak obrzydliwe manipulacje.

      W Warszewie o fotel prezydenta obiegają się dwaj kandydaci siebie warci, mający prawo i obyczaje za nic, łżący jak bure suki (określenie ex trzeciego bliźniaka L. Dorna), że nie prowadzą kampanii. To dobrze wróży Warszawiakom, bo jeśli całkiem świadomie zdecydują się na jednego z kłamców lekceważących prawo, to nie będą mogli narzekać jak afera będzie gonić aferę.

      1. To” czepianie” się w ad.1  jest spowodowane tym, że naprawdę wiele osób nie zna znaczenia obcych słów. I nie ma słownika albo internetu by sprawdzić. Widziałam jak dwie sąsiadki (moherowe mocno) kłóciły się o znaczenie słowa, a każda nadawała mu inną myśl, a nawet ideę. :-)) Przechodziłam, to poprosiły mnie o rozstrzygnięcie. W efekcie nie były zadowolone, bo powiedziałam, że jeśli prezes używa słów, których szerszy ogół nie zna, to on te osoby lekceważy, pomiata nimi i ma je w nosie. Przesadziłam? Tak!!! Bo bałwochwalstwo mocno mnie irytuje. Jak nie mianowany święty, to jakiś inny cudok.

        Teraz już mnie o zdanie nie proszą. Nie ma to jak święty spokój! Tym bardziej ważny, że rozmowa z osobą „wiedzącą” jest trudna i nie ma sensu. A kłamać wbrew własnym poglądom nie będę.

        1. Wydaje mi się, że jeśli ktoś nie ma dostępu do internetu, to nie może czytać mojego bloga, wiec niewielkie ma znaczenie jakich słów używam. Jak sądzisz? Niemniej jednak wszelkie uwagi przyjmuję z wdzięcznością.

          1. Myślę, że masz takie umiejętności by pokazywać je szerszemu gronu.A poza tym „piękna nasza mowa polska” powoli zanika, staje się zabytkiem. Słuchałam rozmowy trzech dziewczyn. I powiem, że one były z innego świata. Niewiele rozumiałam z paplaniny o….modzie. A może zapomniałam włożyć w uszy aparatów słuchowych? :-))) To kolejna „przysługa” cukrzycy.

            Odsłuchałam dopiero niedawno rozmowę Ogdowskiego z Michalik. Rządzący śpią i bawią się w swoje wojenki, paplania, odgrażania.

              1. Nie tylko TY !!!! Ale wielu ludziom to nie przeszkadza i sami walczą! w każdej dziedzinie życia.

                Porównując języki czeski i polski, które tysiąc lat temu w swoim słownictwie miały jednakowe znaczenie, to u Czechów zmian nie jest tak wiele. Ale u Polaków zmiana znaczeń, określeń jest dość duża. Ale to nie jest jeden powód, że trudno nam wzajemnie się porozumieć.