Czy szydło wyjdzie z worka?

Niedawno obchodziliśmy uroczyście zerową rocznicę zaprzysiężenia wybranego wcześniej prezydenta. Prezydentem został, przypomnijmy, p. Andrzej Duda, doktor nauk prawnych, od 2006 do 2007 podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, w latach 2008–2010 podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, były członek Trybunału Stanu, poseł na Sejm VII kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VIII kadencji, członek Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku.

W zaprzysięganiu odmówił udziału były premier, a obecnie przewodniczący Rady Europejskiej. Powód był równie ważny, jak odmowa w udziale zaprzysięgania prezydenta Komorowskiego udzielona przez byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Otóż okazało się, że Don. Tuska marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska zaprosiła jako byłego premiera, a przecież były premier pełni obecnie funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. To jest funkcja tak prestiżowa i ważna, że na uroczystość zaprzysięgania powinien być zapraszany osobiście przez zaprzysięganego. Ta postawa dowodzi także, że Don. Tusk jest nie tylko mężem stanu, ale i wybitnym politykiem mozolnie wspinającym się na śmietnik historii szlakiem przetartym wcześniej przez Ja. Kaczyńskiego.

Czy wybór jakiego dokonaliśmy parę miesięcy temu wybierając Andrzeja Dudę jest dobrym wyborem? Nie ulega najmniejszej wątpliwości. Po miernej prezydenturze nijakiego Bronisława Komorowskiego prezydentura Andrzeja Dudy jawi się jako dopust boży. Jednak w odróżnieniu od dotychczasowych będzie to dopust pozytywny, zbawienny dla Polski. Świadczy o tym chociażby lista opłacanych przez podatników współpracowników wielce zasłużonych dla sprawy. Na przykład nowa szefowa Kancelarii Prezydenta jest współtwórczynią Parlamentarnego Zespołu do spraw Przeciwdziałania Ateizacji Polski, Zespołu Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie i Rodzin Katolickich, Zespołu Wspierania Dzieła Misyjnego, Zespołu na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej i Zespołu na rzecz Ochrony Życia i Rodziny. Poza tym uważa, że katolicy są w Polsce dyskryminowani, młodzież deprawowana, a Kościół atakowany i prześladowany. Te złe trendy mają wreszcie realną szansę ulec odwróceniu. Ta prezydentura ma więc duże szanse zapisać się złotymi zgłoskami w dziejach naszej ojczyzny jako pierwsza, podczas której poprzez prezydenta — mówiąc obrazowo — rządzić będzie Duch Święty. A jeśli nawet nie Duch, to na pewno Episkopat.

Ale to nie wszystkie hiobowe wieści w pozytywnym znaczeniu tego terminu. Platforma Obywatelska postanowiła w przyspieszonym trybie dowieść, że sprawowanie władzy jest dla niej zadaniem ponad siły. To może skłonić wyborców, by postawili na inne ugrupowanie. To z kolei będzie powtórzeniem scenariusza „nasz prezydent, nasz premier”. Taki scenariusz zaś to obawa, że będą podpisywane wszystkie buble prawne, które znajdą się na biurku p. prezydenta. Bo tak politycy sprawujący ostatnio władzę rozumieją (czy może bardziej zrozumiale — rozumią) demokrację i reprezentowanie interesów. Pani premier posunęła się ostatnio nawet do tego, żeby powywalać z list wyborczych kontrowersyjnych polityków i umieścić dotąd nieumoczonych towarzyszy.

Pożegnanie prezydenta

Jedno nie ulega wszakże wątpliwości. To mianowicie, że sukces Andrzej Duda i szefowa jego kampanii Beata Szydło osiągnęli nie dzięki wyjątkowej charyzmie Ja. Kaczyńskiego. Wręcz przeciwnie, można postawić orzechy przeciwko dolarom, że gdyby prezes nie usunął się w cień i nie milczał uporczywie, to prezydentem nadal byłby Bronisław Komorowski. Co się stanie gdy ta prawda dotrze wreszcie do nowych liderów? Co się stanie gdy się zorientują, że odnowa moralna pod przywództwem człowieka, który musi się chować, żeby jego ludzie wywodzący się z jego ugrupowania mogli wygrywać, to nie żadna odnowa, tylko zaspokajanie ambicji, żądzy władzy prezesa? Czy Duda, Szydło i inni są w ogóle w stanie samodzielnie egzystować, przeistoczyć się z posłusznych wykonawców poleceń w liderów?

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Trochę sobie poplotkuję. Jeśli zaznaczam, że to plotkowanie, to taka czynność wcale nie jest naganna. Na plotce, działając całkiem oficjalnie niektórzy zbijają majątki. Portale bardzo chętnie udostępniają im miejsce, bo klikania wtedy jest sporo.
    Poza tym  plotka, np. mówiona przez polityka, wcale plotką nie jest, a domniemywaniem dla dobra ogółu.

    Po(mówmy) stosując dwa powiedzenia:

    „Jak Cię widzą tak Cię piszą” i „Nie szata zdobi człowieka”

    Co oczy widziały? No, elegancką panią prezydentową. I równie ciekawie i dobrze ubraną prezydentównę.
    Plotkarze wiedzą już jakiej firmy będą twarzą. Twarzą czy tylko płatnikiem- niezbyt ważne. Najbliższa rodzina będąca dodatkiem do prezydenta chce – nie chce uczestniczyć w polityce i obstrzale piszących – uczestniczy.

    Komu dam jeszcze plusik? Pani premier. Odczuwa, że jest nieludzki upał. I ubiera się odpowiednio.
    Na ten upał nie ma lekarstwa? A co na to pan Hoser i jego magik Bashobora? Pomoże, czy on jest magik od innych czarów. Może na magię pogodową Polski już nie stać?
    Ubierającym się w sutanny należy szczerze współczuć. Upał, a oni w stuprocentowym wełnianym odzieniu.
    A biskupi? Jeszcze na wierzch zakładają kolorowe szatki nie przepuszczające powietrza.
    Też mają plusik za poświęcenie.

    Komu minus? Pani Szydło. Może ona wzorem hierarchów ubiera się jakby skwaru nie było, bo i sukienka, a niej żakiecik odpowiedni kolorowo. Jasno beżowy. Można tak iść na ślub. Ale do tego czarne buty pogrzebowe……nie pasują. Nie pasują według mojego gustu.
    Poza tym pani Szydło ubiera się fatalnie. Może przeszkadza elegancji nadmiar tłuszczu, może oszczędność, może uważa się za piękność? Brzydka nie jest, a w młodości mogła nawet być ładna, ale teraz wygląda jak wściekła teściowa. Co to wszystko wie najlepiej, narzuca swoje poglądy, bo zawsze ma rację. W dodatku zbyt wrzaskliwa. Swoją rolę gra fatalnie. Artystka to ona nie jest. Polityczna artystka także nie.

    Nie zdziwi mnie gdy po wyborach szanowny prezes nabierze podobnego zdania i Szydło wylezie z worka, bo swoimi pomysłami może tylko dziury robić.

    Jeszcze jedno. Chodzie o tych facetów, którzy namolnie zamęczają pana Boga słowami:” Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik.”…w dodatku nie jestem żadnym lewakiem, ateistą czy innym…..istą.
    „W świetle dzisiejszej perykopy winniśmy być wyostrzyć uwagę, gdy wzbiera w nas faryzejska pewność siebie; gdy smakuje nam uczucie górowania nad tymi, którzy wydają się nam wielkimi grzesznikami. Nie jest dobrze, gdy oskarżając innych i mówiąc Bogu, jakie to zło czynią inni, chcemy „zapunktować”, chcemy w taki marny sposób (wstrętny w oczach Boga) wydać się lepszymi i sprawiedliwymi w obliczu Boga! Efekt faryzejskich zabiegów jest zgoła przeciwny od zamierzonego. Wcale przez to nie jawimy się Boga jako mili, usprawiedliwieni. Wręcz przeciwnie. Dopiero wejście i przyswojenie sobie postawy celnika uczyni nas w oczach Boga – miłymi, sprawiedliwymi. Kimś, kogo można przygarnąć. Komu można okazać bezmiar przebaczenia, świętości i podarowanej nieskalaności (por. Ef 1, 4).”
    Krzysztof Osuch SJ

    Czy oni nie chodzili na religię? A może chodzili i to wydało się im najlepsze, wzorcowe?

  2. Zawsze dziwiło mnie, że kandydaci na prezydenta USA muszą mieć odpowiedni wygląd. Powinni być wysocy. Nie mogą być łysi lub łysiejący.Grubi też być nie mogą. Zdarzali się tacy w XIX wieku, ale już rzadko po drugiej wojnie światowej. D.D.Eisenhower był łysy ale szczupły. Gerald Ford był łysy, ale on startował z pozycji „ewentualny -vice” Pozostali spełniali warunki jakie stawia przed kandydatem telewizja. Ma być ładniejszy. Mądrość jest sprawą trzeciorzędną.

    Wszyscy nasi prezydenci także wielką mądrością się nie popisali. Żaden wysokim czyli łysym czołem także nie. Ale kłopoty z nadwagą mieli prawie wszyscy. Duda jest na prostej wznoszącej. Na razie delikatnie w górę.

    Zabrałabym prezydentowi zabawkę i pióro do podpisywania ustaw. Lepiej by było to gremium 7-10 osobowe, które sprawdza jakość przepisu, zgodność z innymi ustawami. Byliby to wybitni prawnicy, którzy nie podpisali innej deklaracji niż wierność RP. Mieliby do dyspozycji odpowiednie biuro. Nieusuwalni, bez immunitetu. Opłacani z pieniędzy idących obecnie na utrzymanie Senatu.
    Przy Sejmie jest Biuro Prawne. Dlaczego przepuszcza tyle bubli?

    Przed II WŚ biskupi musieli składać przysięgę na wierność RP. Teraz nie muszą. Służą obcemu krajowi, skąd idą wytyczne. Mamy nawet ambasadora z tego państwa.

    Czy w Konstytucji nie powinno być zapisu zabraniającego zatrudniania osób publicznie deklarujących swoją religijność?