Chodź za mną krok w krok, aniele mój

Wydawnictwo Edipresse Polska w styczniu 2018 roku rozpoczęło wydawanie książek w ramach serii pod nazwą „Mistrzowie Polskiej Fantastyki”. Nazwa jest myląca, ponieważ fantastyka kojarzy się z fantastyką naukową, z angielska zwaną sf czyli science fiction, natomiast tu mamy do czynienia z gatunkiem zwanym fantasy. Serię rozpoczęła czterotomowa powieść Jarosława Grzędowicza „Pan Lodowego Ogrodu” wydana w pięciu tomach. Książki, mimo iż grube, czyta się doskonale, z wypiekami na twarzy. Niestety, rozczarowuje zakończenie, które sprawia wrażenie jakby w połowie czwartego tomu autor stracił zainteresowanie swoim dziełem i postanowił je jak najszybciej sfinalizować. Tym niemniej powieść można gorąco polecić każdemu, kto nie obawia się wyruszyć w podróż do krainy, gdzie bogowie są jak najbardziej realni i pilnują, by nikt nie łamał zasad. Przy czym bogowie w tym przypadku nie mają nic wspólnego z bogami w naszym rozumieniu, ponieważ jest to po prostu cywilizacja na poziomie rozwoju znacznie przekraczającym nasz. Na domiar dobrego teraz w fabule można doszukać się analogii z rolą, jaką Polska postanowiła odegrać w Unii, próbując naginać zasady do swoich potrzeb i łamiąc panujące w niej prawa.

George Orwell napisał był swego czasu powieść pod tytułem „Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt cztery” znaną w Polsce pod tytułem „Rok 1984”. Niezwykle utalentowany polski pisarz postanowił kontynuować dzieło osadzając fabułę w bardziej realnych realiach. Zamiast niczym Tolkien wymyślać jakiś wyimaginowany świat sięgnął do korzeni. I osiągnął efekt znacznie bardziej piorunujący niż wszyscy pisarze wymyślający fantastyczne światy i zaludniający je istotami o nieziemskich mocach razem wzięci. Cóż takiego wykorzystał Piekara, że osiągnął tak piekielny efekt? Orwellowską partię zastąpił Kościołem, a Wielkiego Brata Bogiem. W ten sposób z jednej strony poprawił wiarygodność przekazu, a z drugiej w pełnej krasie ukazał całe barbarzyństwo, okrucieństwo i hipokryzję tak zwanego „dobra”. Orwell:

Nikt nie będzie odczuwał lojalności wobec nikogo i niczego oprócz Partii. Nie będzie kochał nikogo oprócz Wielkiego Brata. Nie będzie się śmiał, chyba że radując się z triumfu nad wrogiem.  Zniesiemy sztukę, literaturę, naukę. Kiedy staniemy się wszechwiedzący, nauka na nic się nam nie zda. Zatrzemy różnicę między brzydotą a pięknem. Zniknie ciekawość, zniknie radość życia. Zniknie cała gama przyjemności.

Zawsze znajdą się heretycy i wrogowie państwa, abyśmy mogli pokonywać ich i poniżać bez końca. Przetrwa wszystko, czego doznałeś, odkąd znalazłeś się w naszych rękach, i to  zwielokrotnione. Inwigilacja, donosicielstwo, aresztowania, tortury, egzekucje i zniknięcia nigdy się nie skończą.

Nie szczędząc sił i środków owieczkę wpierw należy nawrócić, sprawić by zrozumiała swe błędy i pokochała oprawców z całej duszy po to, by ją następnie zabić (u Orwella) lub spalić (u Piekary):

Będę rozmawiał z tobą tak długo, aż w głębi serca zrozumiesz swe winy, aż całym sobą, całą duszą, umysłem i ciałem, czy raczej tym, co z twego ciała zostanie, będziesz chciał odkupić grzechy i wyrzec się diabła. Wtedy, kiedy pogodzisz się już z Bogiem i ludźmi, dopiero wtedy oddam cię płomieniom.

A co by było gdyby inkwizytorowi przestało sprawiać radość wyłamywanie kości, wybijanie zębów, moczenie genitaliów w płynnej siarce, wyrywanie paznokci, języka, wydłubywanie oczu i zapragnął dysponować prawdziwą mocą?

Zastanawiacie się, mili moi, czy inkwizytorów nie kusiło czasem, by skorzystać z zakazanej wiedzy? Och, kusiło, i to bardzo. A niektórzy, ku swemu nieszczęściu, pokusie tej ulegali. Czasami nawet z zacnych pobudek, ale czarnej magii nie można wykorzystać w dobrych celach. Można ją poznać i starać się ją zrozumieć, jednak nie wolno z niej korzystać. Tylko nie każdy to rozumiał, mimo lat szkolenia i rad mądrych wykładowców. Inkwizytorium nie wyciągało tych (rzadkich, powiedzmy szczerze) wypadków na światło dzienne. Nie wyobrażacie sobie chyba, by inkwizytor mógł spłonąć na stosie ku uciesze gawiedzi? Po prostu oskarżonego zabierano w jedno z naszych sekretnych, ustronnych miejsc, gdzie pracowali najwierniejsi z wiernych i najbardziej zaufani z zaufanych. Na przykład do klasztoru Amszilas. Tam w poczuciu miłości i współczucia rozmawiano z odstępcą tak długo, póki nie wyznał wszystkich grzechów i nie wyjawił, jak doszło do tego, że skręcił z drogi prawa na drogę występku. A kiedy nie miał już żadnej własnej myśli, pozwalano mu umrzeć śmiercią pełną oczyszczającego bólu.

Media ostatnio huczą od opisów „oczyszczającego bólu”, którym duchowni oczyszczali bynajmniej nie czarowników i opętanych, ale bogu ducha winne dzieci. Gdy okazało się, że ksiądz więził i gwałcił dziecko, jego macierzysta organizacja nie żałowała grosza na adwokatów i procesy sądowe. Gdy w końcu sąd nakazał wypłatę odszkodowania pokrzywdzonej, zamiast posypać głowę popiołem, przeprosić, wyrazić skruchę, zapowiada dalszą batalię sądową. Woli płacić adwokatom, ponosić koszta sądowe niż wynagrodzić krzywdy. Jednocześnie Kościół przekonuje: „Otwórzcie się dla nas! Nikogośmy nie skrzywdzili, nikogo nie uwiedli, nikogo nie oszukali” (2Kor. 7:2, Biblia Tysiąclecia).

Skoro wspomnieliśmy o gwałconej dziewczynce, to w kontekście Piekary i Kościoła warto wspomnieć o słowach Stanisława Michalkiewicza, publicysty związanego z Radiem Maryja i Telewizją Trwam, który komentując wyrok powiedział tak: Pani sędzia Łosik przyznała te wszystkie apanaże panience nie od sprawcy tego molestowania, tylko od zgromadzenia Księży Chrystusowców. I to z kuriozalnym uzasadnieniem. Widać, że stopień zidiocenia niezawisłych sądów staje się niepokojący. I dalej: Dostać milion złotych za molestowanie, że tam kiedyś, ktoś tam wsadził rękę pod spódniczkę, no któż by nie chciał. Dla porządku przypomnijmy, że ksiądz nie mógł dziewczynce wsadzać ręki pod spódniczkę, ponieważ wcześniej ją z niej zrywał wraz z bielizną. Później i owszem, wkładał, lecz inny zgoła organ zupełnie gdzie indziej. I co z tego, że jakiś… p. powiedział coś takiego? Ano tylko to, że gdy p. Piekara napisał o p. Wellman (która ma ponad 50 lat, więc w ciążę już nie zajdzie i dlatego nie grozi jej aborcja):

Do aborcji potrzebne jest zapłodnienie… Do zapłodnienia potrzebny jest seks…Dobrze wiedzieć, że Dorocie Wellman nie grozi aborcja!

Pani Wellman poczuła się znieważona i popędziła do sądu. Portale postępowe, jak Polityka czy NaTemat uznały wpis za seksistowski i niedopuszczalny. Polityka nawet na wszelki wypadek nie przytoczyła go, ponieważ „Jest on na tyle seksistowski, że nie wypada go tutaj przytaczać”. Jaki jest związek Orwella, Piekary, Kościoła z Wellman? Otóż p. Stanisław M. zaatakował dziewczynę, która nie może, nie ma za co, sama się bronić. Ani Wellman, ani gardłujące za prawami kobiet i domagające się położenia kresu chamstwu, seksizmowi i przemocy  feministki nie raczyły stanąć w obronie w tak podły sposób atakowanych kobiet — skrzywdzonej dziewczyny i p. sędzi, która wydała wyrok — i pofatygować się do sądu z pozwem. Nie tylko nie złożyły skargi, ale nawet nie dostrzegły problemu — ani Codziennik Feministyczny, ani Feministki.pl nie odnotowały, że doszło do kolejnej erupcji wartości chrześcijańskich. Widocznie zlecanie badania sędzi Anny Łosik przez jakieś konsylium weterynarzy” jest akceptowalne.

Po książki Piekary z cyklu „inkwizytorskiego” powinni w pierwszym rzędzie sięgnąć wierzący. Tak, Piekara opisał właśnie to, w co wierzycie, moi drodzy (że użyję protekcjonalnego tonu autora). Krwiożerczy inkwizytor wybijający zęby, łamiący palce, gwałcący, zabijający bez mrugnięcia okiem, wszystkie zbrodnie popełnia pod okiem i w imię pana, z błogosławieństwem anioła. Bo taka jest ta wiara — bóg jest wszechmogący, ale czarną robotę odwala rękami ludzi. A dobrotliwy anioł stróż (Aniele boży stróżu mój ty zawsze przy mnie stój…):

Zacząłem więc modlić się do mojego Anioła Stróża i miałem nadzieję, że raczy słuchać tej modlitwy. Rzecz jasna, mogło się zdarzyć, iż Anioł Stróż wysłucha modlitwy, ale okaże się gorszy niż niebezpieczeństwo przed nami. Mógł uznać, że lekceważę go, wzywając w tak błahej sprawie, a Anioły nade wszystko nie znosiły lekceważenia. Wierzcie mi, że zagniewany Anioł jest gorszy niż wasze najstraszniejsze koszmar. A niezbadane są ścieżki, którymi podążają umysły Aniołów.

Na szczęście to tylko fikcja literacka…

Dodaj komentarz


komentarzy 7

  1. Czyżby Polska z letargu się budziła? Czy to znaczy, że politycy też się obudzą, czy raczej nie? W Warszawie demonstrowano przeciw tuszowaniu pedofilii w Kościele A może typowy zapał polski po burzy zniknie? Mam nadzieję, że już nie.

    Zadziwiającym jest, że ani politycy, ani ci z kleru, którzy paplają o nowym podejściu do sprawy pedofilii nie zabierają głosu. Także cicho ze strony dziennikarzy. No i rzecznik, który „stoi na straży praw obywatelskich” nie zabiera głosu.

    Natomiast jeśli chodzi o feministki, kobiety najczęściej z wyższym wykształceniem, które coś tam, coś tam „chcą ugrać dla siebie”, czyli dostać wysoko opłacane stanowiska nie ze względu na posiadane doświadczenie zawodowe, umiejętności, wizje, a ze względu na płeć. I w tych ich głowach nie zakwita myśl, że to jest swoisty przywilej. A wszelkie przywileje niszczą demokrację!!!.

    Dodam jeszcze, ze szkolnictwo opanowały kobiety. Mężczyzn tam jak na lekarstwo czyli niewielu. Czy mamy obraz doskonałego szkolnictwa? Przecież nawet ministerka to kobieta. Czy płeć dominująca wpłynęła pozytywnie na rozwój?

    Dorota Wellman. Przypomnę jej słowa, w których potępiała najazd buraków na stolicę. Cóż, w swojej tłustości nie zauważyła, że sama jest największym burakiem, ordynuską. O tłustości wspominam nie bez powodów. Brała udział (chyba, bo nie pamiętam dokładnie) w jakimś programie o odchudzaniu albo reklamie. Na pytanie jak udało jej się schudnąć warknęła „mniej żreć”. Po jej wyglądzie widać, że „żreć” lubi. Mam świadomość, że jej choroba tarczycy powoduje tycie, ale gdy trzyma się dietę można zeszczupleć. (Wiem!!). Cóż, można, ale jak się żre …. Takich przykładów „kultury” pani W. można przytoczyć więcej, ale po co? Nie odniosę się do słów Piekary, bo nie znam powodu dlaczego tak opisywał Wellman, ale nie uważam by potrzebna była awantura „w obronie”, bo „cnota broni się sama”

    1. Jeszcze jeden cytacik. Rozterki młodego inkwizytora, przy okazji uchylając rąbka na to, co firmuje sam bóg i co nazywa się „dobrem”:

      Wiedziałem, że wielu znalazłoby się chętnych, by rozpętać tu piekło przesłuchań, tortur i stosów. Nie wszyscy spośród nas byli ludźmi godnymi nosić płaszcz ze srebrnym krzyżem. Wielu czerpało radość z posiadania jakże ulotnej władzy nad ludzkim życiem. Byłem jak najdalszy od takich myśli. Może dlatego, iż żywiłem niezachwianą pewność, że doktor działał samotnie, a przynajmniej nie pomagał mu nikt z Thomdalz. Gund nie był człowiekiem, który chętnie dzieliłby się mrocznymi sekretami z innymi ludźmi. W Hezie wyjaśnimy, skąd pochodziły jego księgi, skąd zaczerpnął wiedzy potrzebnej do korzystania z czarnej magii. Wyjaśnimy wszystko. Powoli, cierpliwie i z bezlitosną miłością. Jednak nie widziałem powodu, dla którego mielibyśmy całe miasto karać za grzechy jednego człowieka. Być może byłem zbyt miłosierny, być może zbyt głupi. Być może moje zdanie nic nie będzie znaczyć, bo biskup, tak czy inaczej, wyśle mych braci, aby oczyścili Thomdalz, jak Bóg w niebiesiech miłosierny oczyścił Sodomę i Gomorę. Ale ja musiałem postępować zgodnie z tym, co nakazywało mi sumienie.

      Kobieta uceika oprzed mordercami, którzy własnie wyrżnęli wieś. Pan inkwizytor pociesza ją i zapewnia, że dobrze trafiła:

      – Mieszkam tu w wiosce – wychlipała. – Wszystkich zabili. I Wszystkich. Dzieci też.
      – Spokojnie, moje dziecko – powiedziałem. – Popatrz na mnie. No, popatrz na mnie! – rozkazałem ostrzejszym tonem. – Jestem licencjonowanym inkwizytorem biskupa Hez-hezronu – oświadczyłem uroczyście. – Nazywam się Mordimer Madderdin. Całe lata uczono mnie nie tylko przesłuchiwać ludzi, nie j tylko prawd naszej wiary Uczono mnie też walczyć. Spójrz tutaj. To mój pomocnik. Żołnierz i morderca. Zabił więcej ludzi, niż potrafiłabyś zliczyć, a nawet pomyśleć…

      Morderca na usługach nieskończonego dobra i miłości.

      O Matko Boska Bezlitosna, pomyślałem sobie. […] Wiem, że Bóg jest samym dobrem, ale czasami ciężko mi w to uwierzyć.

      Gott mit uns!

      Z nami jest miłość Pana Boga Wszechmogącego Jezusa Chrystusa, który schodząc w chwale z krzyża swej męki, mieczem i ogniem ukazał nam, jak rozprawiać się z wrogami.

    2. Czyżby Polska z letargu się budziła? Nie wiem. Wiem tylko, że ci, którzy na bezeceństwa przymykali oko teraz ze zbolałymi minami przepraszają i obiecują poprawę. Która będzie wyglądała tak, jak w wykonaniu mocodawców księdza gwałciciela — jak ma sprawę w sądzie to jest nasz i będziemy go bronić nie szczędząc pieniędzy na adwokatów i koszta sądowe, ale jak trzeba wypłacić odszkodowanie, to już on nie nasz i działał na własną, że tak to ujmę, rękę, więc czego od nas chcecie? Пошёл вон!

      1. Jest tylko jeden sposób by spokornieli. JEDEN!!!! To zabranie im wszystkich nieruchomości i oddanie je gminom. A obiekty sakralne powinny być bezpłatnie oddane w użytkowanie. Biura (określona powierzchnia), archiwa utrzymywane na koszt gminy. Lud dał – lud z powrotem wziął. Bo siła KK rodzi się z siły ich majętności i uprzywilejowania. Więc muszą płacić podatki, a gdy z kościelnego funduszu tworzonego z dobrowolnych składek potrącanych z poborów zabraknie, to jak we Francji – do roboty. Zgodnie z posiadanymi umiejętnościami: taksówkarz, czyściciel okien, lekarz, ale nie nauczyciel w szkole, przewodnik turystyczny, itd. Z obowiązkiem (jak wszyscy) opłacania składki zdrowotnej i emerytalnej. A dobra Rydzyka – przepadek mienia i rozliczenie przez uczciwych prokuratorów i policjantów. Tacy też chyba są?

          1. Słuchałaś Smarzowskiego? Powiedział, że „Kler” nie jest dla ateistów. Dokładnie tak samo jest z Piekarą — cykl inkwizytorski nie jest dla ateistów. Bo tylko scenerią różni się chociażby od Conana z Cymerii, czy innych mniej lub bardziej odmóżdżonych rębajłów.

            Jeśli chcesz już po coś sięgać, to sięgnij po „Pana lodowego ogrodu”. Też krew leje się strumieniami, ale nikt nie twierdzi, że jak on zabija, to czyni dobrze w imię boga, a jak jego zabijają, to zło wcielone i bóg się gniewa. Niebo a ziemia.

            Polecam też gorąco trzeci tom „Planety śmierci” Harry’ego Harrisona. Cała seria jest dobra, ale jak przeczytasz tę, to… zdziwisz się, że totalne zwycięstwo może okazać się totalną klęską i dowiesz się dlaczego.

            1. Wczoraj mąż oglądał Seksmisję. Razem z nim obejrzałam mały kawałek. I byłam mocno zadziwiona jak wiele z tekstów pasuje do obecnej rzeczywistości. Przypuszczam, że ani reżyser, scenarzysta i aktorzy nie przypuszczali nigdy, że ten film może stać się ilustracją naszej codzienności.