Biel czerni

Wreszcie wyszło szydło z worka. Okazało się, że jeśli w Konstytucji napisano, że kadencja prezesa trwa sześć lat, to nikt nie może tego zmienić. Owszem, politycy mają wpływ na powołanie prezesatłumaczy Adam Bielan, wicemarszałek senatu — prezydent go nominuje, później sejm potwierdza wybór, ale później kadencja, sześcioletnia kadencja zapisana w Konstytucji sprawia, że politycy nie mają wpływu, realnego wpływu na to, co się dzieje wewnątrz […] Taki przyjęto ustrój państwa, taki zapisano ustrój w Konstytucji…

Czyli jeśli prezes jakiejś instytucji, na przykład Narodowego Banku Polskiego, ma zapisaną w Konstytucji sześcioletnią kadencję, to nie można go przed jej upływem odwołać, ponieważ ma być całkowicie niezależny od świata polityki, po to żeby prowadził niezależną od rządu również politykę… Zupełnie inaczej sprawa się miewa w sytuacji, gdy co prawda prezes ma zapisaną w Konstytucji sześcioletnią kadencję, ale świat polityki z jakichś powodów uznał, że należy ją skrócić. Wtedy Konstytucja i jej zapisy przestają mieć znaczenie, ponieważ ustawa staje się od niej ważniejsza. Ten fenomen ustrojowy tłumaczy Adam Bielan, wicemarszałek senatu: Pani Gersdorf nadal zamierza łamać ustawę, według której została sędzią w stanie spoczynku — w związku z czym nie może pełnić funkcji I prezesa Sądu Najwyższego. Albo pani Gersdorf nie zna traktatów europejskich, albo pomimo znajomości tych traktatów wypowiada się w sposób taki, że myli słuchaczy, jeśli chodzi o stan faktyczny.

O co chodzi? Ano chodzi o to, aby język giętki (w tym przypadku Bielana) powiedział wszystko, co pomyśli głowa (w tym przypadku prezesa). Najpierw ustawą poprawiono Konstytucję, potem przywrócono stan pierwotny i specjalną ustawą popartą przez Bielana zdecydowano, że I Prezes Sądu Najwyższego nie tylko nigdy nie złamała prawa, ale na dodatek ani na chwilę nie przestała pełnić funkcji I Prezesa. Przywrócono także pozostałych sędziów, których poprzednio wysłano w stan spoczynku. W ten sposób po raz kolejny okazało się, że prof. prawa zna się na prawie lepiej niż mgr politolog. Przy okazji jednak wyszło na jaw, że opowieści o niebywale wysokich standardach moralnych i etycznych sędziów nic a nic nie są przesadzone, a ci, którzy protestowali pod sądami narażając się na szykany, nie zostali wystrychnięci na dudka. Chodzi głównie o sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego. 14 z nich postanowiło przejść w stan spoczynku. Nowelizacja ustawy umożliwiła bowiem tym, którzy zdecydują się na taki krok, zachowanie pełnego wynagrodzenia zamiast ustawowych 75%. W Sądzie Najwyższym w stan spoczynku przeszło w sumie 5 sędziów.

Dla dopełnienia obrazu należy wspomnieć, że po pierwsze ustawa umożliwiła przejście w stan spoczynku sędziom, którzy nie ukończyli jeszcze 65 lat. Po drugie podczas gorącej batalii o Trybunał Konstytucyjny prawidłowo wybrany sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego po cichutku i bez rozgłosu jak gdyby nigdy nic wrócił do orzekania w NSA co zdaniem konstytucjonalisty dr. Ryszarda Balickiego niejako „legitymizuje wszystkie nielegalne działania, jakie Sejm podejmował w stosunku do TK”. Miała więc rację sędzia Irena Kamińska określając sędziów mianem „nadzwyczajna kasta”. Zaiste! Nadzwyczajna! Chwała PiS-owi za to, że mogliśmy się o tym wreszcie przekonać na własne oczy.

Skoro już wiemy, że niektórzy prezesi są nieusuwalni, bo Konstytucja na to nie zezwala, a ustawy nie ma, to zastanówmy się o co chodzi. Czy tak jak zawsze chodzi o pieniądze, czy może o coś więcej? 13 listopada ubiegłego roku „Gazeta Wyborcza” materiałem pod tytułem »Spokój za 40 mln. Bankier Leszek Czarnecki oskarża Komisję Nadzoru Finansowego« rozpętała piekło. Aresztowany nawet został szef KNF-u. Jednak sprawa po początkowej wrzawie została szybko i sprawnie wyciszona. Niestety, smród pozostał, bo smród zawsze towarzyszy nominatom z ramienia PiS-u. Miesiąc później „Wyborcza” znowu wsadziła kij w mrowisko ujawniając, że w Narodowym Banku Polskim protegowane prezesa, o nieustalonych kompetencjach i zakresie obowiązków, pobierają gigantyczne wynagrodzenia. Wrzawa trwa, ponieważ Polacy bez sprzeciwu dadzą się strzyc hochsztaplerom, ale tylko dopóty, dopóki nie poznają ich zarobków. Jak poznają, to są oburzeni, bo tylko oni ciężko i uczciwie pracują, tylko im się należy godziwe wynagrodzenia, a wszyscy inni powinni pracować za darmo względnie za grosze. Dlatego z wyrozumiałością patrzą na polityków dorabiających na boku, zatrudniających rodziny, wykorzystujących profity jakie daje władza, bo zdają sobie sprawę, że za takie pieniądze sami nie kiwnęliby palcem. Co ciekawe nie dotyczy to prezesów spółek skarbu państwa, którzy jawnie biorą setki tysiące i… nic. Takie pieniądze widocznie zdaniem ogółu im się po prostu należą.

Jak zwykle niezawodny wicemarszałek Bielan wytłumaczył, że za gigantyczne pensje w Narodowym Banku Polskim osobistą odpowiedzialność ponosi Marek Belka, ponieważ to on przygotował siatkę płac. Siatka płac w Narodowym Banku Polskim  zgodnie z oświadczeniem pełnomocnika prawnego NBP została ustalona za czasów poprzednika pana Adama Glapińskiego, Marka Belki. Nie pamiętam, żeby wtedy media jakoś szczególnie tę siatkę płac analizowały. Nawet dziecko rozumie, że to, co przygotował Belka jest święte i nie wolno nikomu nic w tym zmieniać ani poprawiać. Co prawda Belka jest kojarzony z lewicą, ale siatkę akurat skroił na miarę. Awantura o wysokość poborów przysłoniła rzecz dużo ważniejszą — kompetencje ludzi tak hojnie wynagradzanych. Los stadniny koni w Janowie, która po wymianie kierownictwa z trzech i pół miliona zysku osiągnęła półtora miliona straty, powinien być sygnałem ostrzegawczym i zapalić czerwoną lampę z tyłu najgłupszej głowy.

Człowiek uczy się na błędach. Człowiek, który nigdy błędów nie popełnia, a wszystkiemu winni są według niego inni zawsze będzie potykał się o to samo i popełniał te same błędy. Jeśli taki nieomylny steruje statkiem, szybko posadzi go na mieliźnie lub roztrzaska na rafach.

 

PS.
Tomasz Piątek w dwu opasłych książkach przedstawił pokaźną listę haków na Macierewicza. I co? I nic. Nie przeszkadza to posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu zastanawiać się, czy Glapiński ma haka na Kaczyńskiego. Oczywiście poseł nie wie i nawet nie wyobraża sobie jaki to mógłby być hak, ale jego istnienie bierze pod uwagę. Bo najprostsze wytłumaczenie buty i arogancji prezesa NBP — brak prawnej możliwości odwołania ze stanowiska — wyznawcy teorii spiskowych nie mieści się po prostu w głowie. Gdyby Chrzanowski nie ułatwił sprawy i nie podał się do dymisji identyczną kabałę mielibyśmy dziś w KNF-ie.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Przysłowie mówi „obyś żył w ciekawych czasach”, co jednak nie gwarantuje spokoju a na pewno niepokoje, lęki. Tylko że my teraz w ciekawych czasach nie żyjemy. To czasy w dużej części rządów idiotów, którzy swoją durnotę za mądrość biorą.

    Polecam o „wybitnym”  xxx (xxx by nie używać słów uważanych za mocno obraźliwe), ale inne słowa prawdy nie oddadzą. https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/marek-suski-i-zloto-zakopane-w-ogrodku-cimoszewicz-cwiakalski-budka-komentuja/0x1n6vr