1966 – 1000, 2018 – 100, 2025 – 10?

W roku 1966 władze komunistyczne wraz z Kościołem Katolickim hucznie obchodziły 1.000 (słownie: tysiąc) lecie państwa polskiego. Już w roku 1960. opracowano »Zasady organizacji Komitetu Obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego w m.st. Warszawie«. W dokumencie czytamy:

Komitet jest społecznym organem inicjatywy i koordynacji, powołanym przez St. Komitet Frontu Jedności Narodu i Prezydium Rady Narodowej w m.st. Warszawie do czuwania nad całokształtem spraw, dotyczących Obchodów Tysiąclecia na terenie Stolicy. Komitet kieruje się w swej działalności programem Obchodów, zawartym w Uchwale Rady Narodowej i Stołecznego Komitetu Frontu Jedności Narodu, powziętej na uroczystej Sesji w dniu 19 lutego 1959 r.

Program obchodów przygotowano 7 lat przed terminem. Dla porównania: w 2018 roku dzień 12 listopada świętem narodowym uczyniono na posiedzeniu sejmu 7 listopada, 4 dni przed terminem. Hasło na tysiąclecie brzmiało „1000 szkół na 1000-lecie”. I setki szkół wybudowano. Hasło na stulecie brzmi… Ktoś wie jak? „Ćwierć miliarda oto wyrzucimy w błoto”? Jeśli 11 listopada 2018 roku przejdzie do historii to dzięki temu, że po raz pierwszy od 1981 roku na ulicach stolicy pojawią się czołgi i wozy opancerzone.

Tak więc za komuny, w roku 1966, Polska liczyła 1.000 lat, z czego 123 lata trwała niewola. Jeśli uwzględnić fakt, że mamy obecnie rok 2018, to okaże się, że Polska była niepodległa przez 929 lat, a nie 100. Przy czym przez kilkaset lat była mocarstwem.

Dlaczego czcimy tylko sto lat z tysiąca? Gdzie podziało się pozostałe 900?

 

PS.
Co to za data w tytule? W roku 2025, jeśli wszystko pójdzie po myśli władzy, będziemy hucznie obchodzić dziesiątą rocznicę narodowego powstania z kolan. Wydarzenie daleko bardziej wiekopomne, przełomowe i godne czczenia niż to z roku 1918.

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. !!!!!! „Dlaczego czcimy tylko sto lat z tysiąca? Gdzie podziało się pozostałe 900?” A czego oczekiwać od prostaków politycznych? Czy oni potrafią rozmawiać z innymi, niż ci posłuszni jedynie prezesorowi? Czy jako rządzący potrafią cokolwiek zorganizować sensownego? Akcyjność przypominająca czas różnych akcji z okazji, to jedyna ich umiejętność wyniesiona z przeszłości. Gdyby znowu zimy były ostre, to w akcjach obowiązujących jednocześnie w całej Polsce, znowu zabrakłoby piachu do posypywania ulic i chodników. Gdyby jeszcze były snopowiązałki, to znowu sprawa braku sznurka byłaby na tapecie tzw.dziennikarzy.

    Rzeczpospolita jest jak jeden organizm. Gdy choruje kolano, to całe ciało cierpi. Gdy boli głowa, to ręce są mniej wydolne.

    Gdy wybiera się do rządzenia niekoniecznie zdolnych, mądrych, a tylko wiernych i posłusznych, to potrafią oni widzieć rzeczywistość tylko przez oczy, rozum swojego guru. A gdy guru jest jaki jest, to i obchody są jakie są. A co sądzi o przygotowaniach Bosak?

    Krzysztof Bosak był gościem Bartosza Węglarczyka w „Onet Opinie”. Wiceprzewodniczący Ruchu Narodowego wypowiedział się na temat zamieszania związanego z Biało-Czerwonym Marszem. – Widać, że ta operacja była wcześniej przygotowywana. Smutna prawda jest taka, że rozmowy ze stowarzyszeniem Marsz Niepodległości nie były prowadzone w dobrej wierze, tylko celowo były prowadzone na ostatnią chwilę i bez konkretów, a w tym czasie była przygotowywana próba rządowego przejęcia – powiedział Bosak. Za ONETem

    Zauważa, że robili rządzący wszystko by się nie narobić. Z lenistwa? Z braku umiejętności? Ze zwykłej głupoty czy oczekiwania na wytyczne? Jak w tym przypadku, gdy producent ciągle zeka na podanie wymiarów „ławeczek” Poza tym te pomysły na wydawanie państwowego grosza. Czy swoim też tak rozporządza bezmyślnie? Za TVN:

    „Ławka niepodległości” to sposób Ministerstwa Obrony Narodowej na uczczenie setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Zdaniem ministerstwa taki pomnik „może spodobać się wszystkim i stanąć prawie wszędzie”. Każda z ławek będzie kosztować do 30 tysięcy złotych, cały projekt – 4 miliony. Materiał magazynu „Polska i Świat”. – Program zakłada powstanie, jeszcze w tym roku, ponad stu ławek, które będą miały charakter multimedialny. Będą bezpośrednie nawiązania do setnej rocznicy odzyskania niepodległości – zapowiedział w piątek minister Mariusz Błaszczak.

    Dla mnie to „macie obrazki’ zamiast solidnej wiedzy, bo ta „prawdziwemu” do niczego nie jest potrzebna. Katolikowi też nie jest potrzebna. Ma wystarczać jedynie słowo polityka, księdza, a czasami nawet… profesora? o odpowiednich poglądach.

    1. Jeśli nie ma się dostępu do wiedzy, to wyważa się otwarte drzwi, stale odkrywa na nowo to, co już dawno zostało odkryte. Z młodych pożytek będzie dopiero wtedy, gdy zorientują się, że szkoła ich okłamuje, że zataja przed nimi wiedzę. Gdy zwycięży w nich głód wiedzy i chęć przekonania się jak jest naprawdę. Właśnie dlatego poległa komuna, że młodzi przestali ufać temu, co mówiło radio, pokazywała telewizja, łaknęli wiedzy. Na razie na to się nie zanosi, ponieważ otumanieni rodzice nie są dobrym źródłem informacji. Ale to się będzie zmieniać. Oczywiście z naszego punktu widzenia to nie jest komfortowa sytuacja, bo oni maja czas, a my nie. Ale nic na to nie poradzimy, niestety.

      Problem polega na czym innym. Zbliża się wielkimi krokami kataklizm na skalę globalną. Ocieplenie klimatu będzie z jednej strony powodować miliardowe straty, jak ostatnio we Włoszech z jednej strony, i pochłaniać coraz więcej ofiar z drugiej. A to może oznaczać kres cywilizacji jaką znamy.

      1. Masz rację, ale zmiany nastąpią, to kraj przeżyje wiele niedobrych sytuacji. Gdy pisałam o młodych i ich akceptacji PIS, to na podstawie tylko rozmów w wolnym czasie, w firmie zatrudniającej kilka tysięcy inżynierów. W firmie amerykańskiej. a gdyby tej firmy w Polsce nie było? Czy oni zadają sobie pytanie co wtedy? I jakby wyjazd do szkalowanej Unii był niemożliwy? Co wtedy?

        Ale to już tak jest, że najlepiej uczy się własnych błędach. (Niektórzy nauczyć się jednak nie potrafią). Jakże często można usłyszeć: Gdybym to ja miał/miała tę wiedzę co teraz. Jednak młodych bym nie oskarżała, ale polityków omamiających ich tak.

        1. Właśnie dlatego trzeba rozmawiać, tłumaczyć, opowiadać (byle nie przynudzać) o czasach minionych. Bo młodość ma to do siebie, że jest beztroska i brakuje jej wyobraźni. Oni nie są głupi. Oni sobie po prostu nie zdają sprawy z tego, że to co jest nie jest dane raz na zawsze i można to łatwo stracić. Nie potrafią sobie wyobrazić zamkniętych granic, choć jak nas PiS z Unii wyprowadzi to na granicach pojawią się szlabany takie jak na granicy z Białorusią, Rosją czy Ukrainą. Z drugiej strony władza nie jest w stanie pojąć, że niektóre rodzaje działalności, takie jak informatyka, można z dnia na dzień przenieść za granicę wraz z pracownikami.

          1. Młodzi nie są głupi, a są bardzo ciekawi przeszłości. i to niekoniecznie tej dalekiej, ale tej z lat 70.tych, 80.tych . Jedno jest pewne, trzeba młodych traktować z szacunkiem i nie stosować wobec nich głupiego wymądrzania się. I wysłuchiwać ich racji.

            Kiedyś (od tysięcy zresztą lat) starzy przekazywali młodym wiedzę o rodach, o kraju, o obyczajach. I o przodkach. Później pojawiła się telewizja, świat się skurczył i zabrakło tych rozmów między pokoleniami. A teraz jeszcze jest internet, gry najróżniejsze, dorośli przysypiają przy tv, a oglądają bezmyślne seriale. Często zrywają się łącza między pokoleniami. Zresztą wielu młodych opuszcza swoich rodziców i swoje miasta urodzin i wędruje w świat. Widują się rzadko.

            Samotność starych ludzi jest faktem. Ale widzę także samotność ludzi młodych, ich niemożność odnalezienia się we współczesnym świecie. I widać obojętność polityków na te problemy. Rząd zrobił dziś świętowanie dla prezesa. A co ze świętowaniem Polaków? Karzą im iść jutro na mszę i…..?

            A może ktoś wspomni o zasługach tych milionów, którzy w 1989 r poszli gromadnie do urn i oddali głos za zmianami? Może nie warto o nich wspominać, bo o „komunę” otarli się?