Dlaczego tylko 5%? Milion!

W górach ciągle pada. Ba! Leje jak z cebra! Oberwanie chmury! Rzeki przybierają w błyskawicznym tempie. Fala powodziowa podąża w kierunku morza. Woda zalewa kolejne miejscowości. Władze zarządziły, że wszyscy mają uczestniczyć we  wzmacnianiu i podwyższaniu wałów, uszczelnianiu okien i drzwi w domach i urzędach aby zminimalizować ewentualne szkody. Jednak grupa pracowników zamiast pomagać udała się pod ratusz, żeby zamanifestować sprzeciw. Walczymy o swoje miejsca pracy — tłumaczylio byt dla nas, naszych rodzin, naszego regionu. Ale przede wszystkim jako strona społeczna, jako związki chodzi nam o miejsca pracy. Czujemy to ogromne zagrożenie... Bynajmniej nie ze strony żywiołu, lecz ze strony władzy, która wzywa do opuszczenia miejsc pracy i zajęcia się pracami związanymi z zabezpieczeniem przed skutkami powodzi. Tłumaczenie, że jeśli wały zostaną przerwane, to przecież też stracą, kto wie czy nawet nie życie, nie robi na nich wrażenia. Uważają bowiem, że nawet jak poniosą starty, to władza przecież wypłaci rekompensaty.

Kuriozalne podejście? Absolutnie nie! Tak uważają górnicy. Świat odchodzi od węgla, ponieważ trwanie przy nim grozi katastrofą. Uczeni przewidują, że zostało raptem niecałe 10 lat do momentu, gdy nie będzie się już jej dało powstrzymać, a cywilizacja ludzka ulegnie zagładzie. Strachy na Lachy! — ryczą górnicy. Czujemy to ogromne zagrożenie, że wprowadzenie polityki zielonej w takim tempie jak to nam przedstawiono w planie, w planie przez ministra Kurtykę, doprowadzi do totalnego bezrobocia. Do tego dopuścić nie możemy! Po nas choćby pożoga, potop i głód, tak nam dopomóż Bóg! Czy tym razem, jak zwykle władza na trzęsących się nogach, trzęsącymi się rekami podpisze wszystko, co górnicy sobie zażyczą? I co jest warta władza, która nie robi tego co najlepsze dla kraju, ogółu obywateli, lecz wywyższa jednych kosztem innych?

Politycy opozycji biją na alarm. Oczywiście nie wtedy, gdy na alarm bić należy, czyli zanim dojdzie do nieszczęścia, ale po fakcie, gdy już wszystko wiadomo, a na reakcję jest już za późno. To tak jakby hejnalista grał hejnał mariacki nie przed, lecz po wkroczeniu Tatarów do Krakowa. Chcemy zapytać o to, co wszyscy pytają — deklaruje chęci poseł Joński — kiedy będą szczepionki przeciw grypie?

Mąż miał wolne. Żona przygotowała mu listę zakupów, poprosiła żeby kupił jarzyny, umył, obrał, pokroił, wrzucił do garnka, dodał mięso, obrał ziemniaki i wszystko zalał wodą, a ona jak wróci z pracy to dokończy gotowanie. Po wyjściu żony mąż skrzyknął chłopaków, kupili piwo i w miłej atmosferze spędzili kilka godzin. Gdy żona wróciła, mąż chciał zapytać o to „kiedy wreszcie będzie obiad, kochanie?”

Co robili dociekliwi przepełnieni dobrymi chęciami posłowie wtedy, gdy należało składać zamówienia na szczepionkę przeciw grypie? Organizowali konferencje prasowe, bo chcieli się dowiedzieć jak wygląda sprawa zamówień? Bili na alarm, bo zamówiono zbyt mało? Nie, ponieważ byli wtedy zajęci organizowaniem wyborów wbrew prawu i Konstytucji. Jeśli oponowali gdy premier Morawiecki opowiadał o koronawierusie w odwrocie, to tylko po to, by zniechęcić starszych wyborców, którzy przeważyli szalę zwycięstwa na korzyść Dudy. A przecież mają na pokładzie wyszczekanego lekarza, ex tow. Arłukowicza Bartosza. Ale on też był wtedy nieobecny duchem, a teraz szlocha, że nie mógł zaszczepić nawet mamusi. Otwarte pozostaje pytanie, czy gdyby dziś premier utworzył stanowisko pełnomocnika rządu do spraw wkurzonych z powodu braku szczepionek i zaproponował objęcie tego stanowiska Bartoszowi Arłukowiczowi, to on zgodziłby się czy nie? I dlaczego tylko 5% populacji Polski będzie mogło z tej szczepionki skorzystać, kiedy w innych krajach po 70%? — pytają teraz, choć odpowiedź jest oczywista: będzie mogło skorzystać tylu obywateli ile zamówiono szczepionek.

W jakimś kiepskim westernie bandyci napadłszy na bank krzyknęli gromko „na koń!” i poszli piechotą z prozaicznego powodu — nie zadbali w porę o środek transportu. Ścigający ich szeryf dosiadł konia na biegunach, spiął go ostrogami i… też się zdziwił. Podobnie jak wyborca, który odwiedził stronę Platformy Obywatelskiej. Oto w Polsce odnotowano ponad 2.000 potwierdzonych zakażeń, chorzy umierają w karetkach, bo nie ma miejsc w szpitalach, brakuje szczepionek na grypę, gospodarka jest na skraju zapaści, dług publiczny rośnie w zastraszającym tempie, a czym zajmuje się Budka z towarzyszami? No czym? Tak! Rozdawaniem pieniędzy kolesiom, Bo się im należą za ich ciężką i uczciwą pracę!

Przeznaczymy co najmniej milion złotych rocznie na system grantowy dla kół i struktur powia-towych Platformy Obywatelskiej. Celem projektu jest wsparcie aktywności terenowych w powia-tach i gminach oraz promocja lokalnych inicjatyw.

Zgodnie z inicjatywą Przewodniczącego Borysa Budki, sukcesywnie wprowadzane są kolejne zmiany organizacyjne w Platformie Obywatelskiej. Zwiększając aktywność terenową, w powia-tach i gminach, decyzją Zarządu Krajowego PO od października uruchamiamy specjalny program grantów dla kół i struktur powiatowych Platformy Obywatelskiej.

Czy to towarzystwo wzajemnej adoracji rozum postradało? Oni naprawdę wierzą, że jeśli sobie będą wypłacać pieniądze, to wzbudzą entuzjazm wyborców i zaskarbią sobie ich poparcie?

Dodaj komentarz


komentarze 3