Wśród zalewu dobrych i bardzo dobrych zmian umyka uwagi zmiana, która nie jest zasługa obecnego rządu, a została odziedziczona po poprzednim. Starsi zapewne pamiętają, a młodsi uczyli się w szkole, że premier Donald Tusk przeżywał rozterki. Nie mógł przecież powiedzieć wprost, że nie ma możliwości manewru, ponieważ kwestię reguluje unijna dyrektywa, a szef polskiego rządu jedynie wprowadza do naszego prawa jej ustalenia. A skoro nie miał możliwości manewru, to manewrował i lawirował, kluczył, mataczył mówiąc tak, żeby nic nie powiedzieć.
Ważne jest pytanie — perorował ten wybitny mąż stanu i polityk w 2013 roku — czy nie pozostać przy czasie letnim, ale pamiętajmy nic za darmo. Pytanie na ile ważne dla naszej gospodarki – tutaj nie będzie nigdy jednoznacznej odpowiedzi – jest, aby nasz czas był skorelowany z czasem największych państw Europy Zachodniej, w tym najważniejszych naszych partnerów, to jest Niemiec czy Francji. Gdybyśmy np. nie trzymali się jednej formuły czasowej, czy to by nie powodowało kosztowych dla ludzi, firm, instytucji perturbacji.
Cały wpis