Zabronić, zakazać, zdelegalizować i pozamykać!

Po wyzwoleniu Polski przez Rosjan władza ludowa przystąpiła do działania. Ponieważ prywatny handel nie pasował do państwowego przemysłu, więc postanowiono temu zaradzić. Pod dowództwem bohaterskiego ministra przemysłu i handlu Hilarego Minca przystąpiono do zwycięskiej bitwy o handel. Sklepy zamykano na głucho w niedziele, a później także w soboty. Z klei kolejki pozwoliły umacniać i rozwijać stosunki bilateralne i więzi międzyludzkie. Zaczęto powoływać komitety kolejkowe, wyznaczać dyżury, komisje, sprawdzano obecność. Aż pewnego dnia nastała zła zmiana. Zamiast odgórnych zakazów i nakazów wprowadzono zasadę, że to właściciel sklepu decyduje jak długo i w jakie dni placówka będzie otwarta. To nie mogło spodobać się mentalnym spadkobiercom Hilarego Minca i towarzyszy jego. Solidarność, która stała za zniesieniem zakazów postanowiła naprawić swój błąd i wprowadzić je z powrotem. II bitwę o handel rozpoczął atak na handel w niektóre niedziele.

W gospodarce rynkowej liczy się zysk. Każdy przedsiębiorca musi tak gospodarować, by go osiągnąć, w przeciwnym razie jego firma splajtuje, a on pójdzie z torbami. Mentalni spadkobiercy Hilarego Minca nie przyjmują tego do wiadomości. Są przekonani, że przedsiębiorcy śpią na pieniądzach, a firmy prowadzą wyłącznie dla kaprysu. A skoro tak, to nie stanie się im krzywda, gdy wprowadzi się ograniczenia i przykręci śrubkę. Bowiem między bajki można włożyć obawy, że jak firma splajtuje, to pracownicy znajdą się na bruku. Nic z tych rzeczy. Widział ktoś, żeby splajtowała państwowa spółka, bastion wolnych związków zawodowych Solidarność? Jak firma przynosi straty, to obowiązkiem państwa jest wyłożyć pieniądze i firmę wspomóc. Bo nie tylko kapitalista śpi na pieniądzach. Państwo też.

Gospodarka to znajdujący się w równowadze system naczyń połączonych. Każda, najdrobniejsza ingerencja tę równowagę zakłóca. Dlatego odpowiedzialny prawodawca bardzo ostrożnie dokonuje zmian. Każdą decyzję waży i analizuje, robi rachunek zysków i strat. O zakazie handlu tego powiedzieć nie sposób, albowiem poza ideologią i chęcią zademonstrowania kto tu rządzi nie stoi za nim żadna racja ekonomiczna. Owszem, w gospodarce scentralizowanej, gospodarce permanentnego niedoboru zakazy i nakazy można było wprowadzać z dnia na dzień, bo nie miało to na nią najmniejszego wpływu. W gospodarce rynkowej pierwszym ogniwem łańcucha jest producent, ostatnim handel. Blokada na jednym końcu spowoduje perturbacje na drugim. Doświadczyli tego rolnicy — zgniły płody, których nie byli w stanie sprzedać.

Galerie handlowe, sklepy wielkopowierzchniowe, markety i supermarkety pracowały dotąd w ruchu ciągłym. Dostawcy regularnie dostarczali towar po to, by zapewnić ciągłość sprzedaży. Zakaz handlu w niektóre niedziele w sprawnie działający system wprowadził element chaosu. Dwa razy w miesiącu trzeba przerywać dostarczanie towaru. Z artykułami przemysłowymi nie ma problemu. Gorzej z artykułami spożywczymi, zwłaszcza o krótkim czasie przydatności do spożycia. Oczywiście są chłodnie, a człowiek nie świnia, wszystko zje, ale czy naprawdę o to chodzi by mięso kupione w poniedziałek po włożeniu do garnka cuchnęło jak padlina?

Żeby zminimalizować straty i przygotować się po niedzielnej przerwie sieci handlowe zażądały od pracowników, by ci zostawali dłużej w sobotę, by towar zabezpieczyć, a w poniedziałek pojawiali się zaraz po północy, by placówka na czas była gotowa. To nie mogło spodobać się pogrobowcom Hilarego Minca, którzy domagają się teraz, by zakaz handlu w niedziele rozszerzyć tak, by obowiązywał od godziny 22 w sobotę do 5 rano w poniedziałek. Dlaczego? Bo sprawnie działające przedsiębiorstwo i zadowoleni pracownicy to śmiertelne zagrożenie dla związków zawodowych. Dlatego najpierw należy firmę doprowadzić do ruiny, a potem wystąpić w obronie pracowników. W ten sposób z powodzeniem ochroniono miejsca pracy na przykład w Stoczni im. Lenina znanej jako Gdańska. A ideał, do którego dążymy, doskonale ilustruje historia pana Kazimierza.

W czasach minionych, ale już po stanie wojennym, pan Kazimierz dojeżdżał do pracy kilkadziesiąt kilometrów z miasta wojewódzkiego. Ponieważ w miejscowości, w której pracował, uspołeczniony handel nie przewidywał sklepu spożywczego ze świeżym pieczywem, więc świeżego pieczywa nie było. Pewnego razu kolega z pracy zapytał pana Kazia, czy nie mógłby po drodze kupić mu bułki.  Pan Kazimierz zgodził się. Gdy zajadającego się chrupiącą bułeczką dostrzegli koledzy i koleżanki, zaczęli podskakiwać i krzyczeć „Ja też, ja też, kup i mi, mi też, i mi, mi”. Żeby wynagrodzić Kaziowi trudy za każdą bułkę dostawał kilka groszy, czy raczej złotych zważywszy na ceny, więcej niż kosztowała. Doszło do tego, że zaopatrywał w świeże bułeczki i rogaliki niemal całą miejscowość. Wstawał o 2, 3 rano, brał dwa worki, szedł do piekarni (prywatnej), kupował 300 bułek po czym tak objuczony wsiadał do autobusu i jechał do pracy. W końcu zainteresowała się nim równie niezależna jak dzisiaj prokuratura. Pan Kaziu został aresztowany, a wnikliwe śledztwo wykazało, że jest niebywale groźnym spekulantem. Sprawa trafiła do sądu, odbyły się aż trzy rozprawy, przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Sąd nie miał wątpliwości — winny! Wymierzył przestępcy karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa i pół roku oraz przepadek uskładanych 200 dolarów na rzecz Skarbu Państwa. W 2000 roku powstał film dokumentalny o tym jakże groźnym spekulancie, który próbował bułkami obalić ustrój (film jest dostępny dla każdego, kto pozwoli Telewizji Polskiej na nieograniczony dostęp do swojego komputera).

Dziś, 28 lat po wywróceniu reform Hilarego Minca nadeszła pora na położenie tamy handlowi i zgniłej zasadzie „co nie jest zabronione jest dozwolone”. Według Solidarności, która wtedy też stała za zmianami, należy jak najszybciej skończyć z patologiami na rynku. Nie może być tak, że w sklepach towar jest, a kolejek nie ma, bo to działa destrukcyjnie na więzi społeczne. Dlatego należy przyklasnąć decyzji właścicieli sieci sklepów Piotr i Paweł, którzy postanowili, że część ich placówek będzie nie tylko nieczynna w niedzielę, ale także w pozostałe dni tygodnia. Z danych Bisnode Polska wieje jeszcze większym optymizmem. W II kwartale 2016 otwartych było 71.403 sklepy, a w 2018 już tylko 62.172. W ciągu ostatnich pięciu lat zamknięto co trzecią księgarnię, co piąty sklep odzieżowy, ubyło drogerii, sklepów obuwniczych i mięsnych.

Te dane pozwalają z optymizmem spoglądać w przyszłość. Na wygranej przez Solidarność II wielkiej bitwie o handel skorzystają wszyscy. Producenci, bo nie będą już musieli się martwic, że z powodu braków kadrowych nie nadążą z produkcją. Pracownicy, bo będą mieli wolne nie tylko w niedziele. Konsumenci, bo zamiast tracić czas w galeriach i sklepach pójdą na spacer, a zakupy zrobią w internecie. Problem pojawi się wtedy, gdy po wyeliminowaniu sklepów, które „w Polsce nie płacą podatków” ceny poszybują w górę. Teraz trzymają je w ryzach duże sieci, z którymi hurtownie muszą się liczyć. Gdy pojawi się handlowiec, który zamiast kupić pięćdziesiąt ton ziemniaków kupi 50 kilogramów, atrakcyjnej ceny hurtowej nie uzyska.

Pan Kazimierz, dopóki nie został aresztowany i skazany, za pomocą bułeczek codziennie dowodził, że na swobodzie w obrocie gospodarczym korzystają wszyscy. A co zrobi Solidarność gdy znowu odniesie sukces i zawróci zmiany, których była sprawcą? Przygotuje nowy zestaw postulatów domagając się, by

  • Wypłacić wszystkim pracownikom biorącym udział w strajku wynagrodzenie za okres strajku, jak za urlop wypoczynkowy.
  • Podnieść zasadnicze uposażenie każdego pracownika o 2000 zł na miesiąc, jako rekompensatę dotychczasowego wzrostu cen.
  • Zagwarantować automatyczny wzrost płac równolegle do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza.
  • Realizować pełne zaopatrzenie rynku wewnętrznego w artykuły żywnościowe, a eksportować tylko nadwyżki.
  • Znieść ceny komercyjne oraz sprzedaż za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym.
  • Wprowadzić na mięso i jego przetwory kartki – bony żywnościowe.
  • Obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 55 lat, a dla mężczyzn do lat 60 lub przepracowanie 30 lat dla kobiet i 35 lat dla mężczyzn bez względu na wiek.
  • Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym.
  • Zapewnić odpowiednią ilość miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci kobiet pracujących.
  • Wprowadzić wszystkie soboty wolne od pracy.

Dość dzikiego kapitalizmu, dość swobód, dość wolnego rynku! Zabronić, zakazać, zdelegalizować, pozamykać, a emigrantów obłożyć opłatami, by im się odechciało emigrować. Można ewentualnie pomyśleć o wyjściu z Unii, bo wspólny rynek źle wpływa na rodzimy. Zasadne byłoby rozważenie zamkniecie granic i rezygnację z wymienialności złotówki. W czasach minionych kurs funta, dolara i złotówki był jasny, prosty, zrozumiały, ściśle określony i niezmienny — funt stuzłotówek kosztował dolara — a Polska rosła w siłę zaś ludzi żyli dostatnio. Komu to przeszkadzało?

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. 12.11.2018 r dniem wolnym. W Kołobrzegu w przychodniach pełno starych ludzi,bo to oni najwięcej chorują. Lekarze przyjmowali pacjentów, badania były wykonywane.

    Ale na ulicach pusto, czasami jakieś prywatne auto lub taksówka przejeżdżała. Sklepy pozamykane, ale nie wszystkie. Otwarta była „Żabka” – punkt pocztowy z usługami handlowymi. Otwarty był też mini sklepik warzywno – spożywczy. Weszłam kupić kilka pomidorów i owoców by sprzedawczyni miała utarg, bo to właścicielka stała za ladą. Kobieta blisko już emerytury, pracująca świątek-piątek, bo dla niej każdy grosz się liczy. Zakupów nie musiałam robić,ale…zrobiłam. Ludzie najczęściej szukali pieczywa i to na nim utarg byłby największy.

    Dziwne jest to,że ci z których inspiracji ograniczono handel niedzielny, sami w sklepikach w kościele sprzedają w niedziele właśnie. Tak przynajmniej jest w katedrze. A może teraz konkatedrze, a może i bazylice? Tu ciekawy opis, warto poczytać i zajrzeć https://pl.wikipedia.org/wiki/Bazylika_konkatedralna_Wniebowzi%C4%99cia_Naj%C5%9Bwi%C4%99tszej_Maryi_Panny_w_Ko%C5%82obrzegu

    Powiększając obraz „Cnotliwa niewiasta” można zobaczyć wszystkie dobre cechy wymagane od niej. Czyli kłódka na ustach symbolizująca milczenie itd. Zwrócę uwagę na widoczne nogi kobietki :-), piękny pasek w talii :-), (W tekście wyjaśniono znaczenie walorów kobiecego ciała)

    Dodam tylko, że po wojnie stały mury bez dachu, a kolumny świątyni z jednej strony są leciutko nachylone.Handel odbywa się w sklepiku umieszczonym w kruchcie (lewa strona). Już z samej katedry można wjechać windą na wieżę i oglądać okolicę, ale tylko w dni nieświąteczne.