Szlachetne zdrowie…

Jan Kochanowski:
NA ZDROWIE

Ślachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.

Tam człowiek prawie
Widzi na jawie
I sam to powie,
Że nic nad zdrowie
Ani lepszego,
Ani droższego;

Bo dobre mienie,
Perły, kamienie,
Także wiek młody
I dar urody,
Mieśca wysokie,
Władze szerokie
Dobre są, ale –
Gdy zdrowie w cale.
Gdzie nie masz siły,
I świat niemiły.

Klinocie drogi,
Mój dom ubogi
Oddany tobie
Ulubuj sobie!

Fraszkę przypominam, bo piękna i ciągle aktualna. I są w niej słowa, których nikt już nie powtarza, nawet w literaturze.

O zdrowie dbano także w Średniowieczu. Na targowisku, po skończonym dniu, stróże podchodzili do straganu np. z rybami i obcinali im płetwy górne, drugiego dnia obcinali ogony i rybę trzeba było wyrzucić, darować, zjeść samemu. Więcej nie mogła być wystawiana. W erze największej świadomości zagrożeń jakie niesie spożywanie produktów spożywczych, w czasie możliwości odkrycia przyczyn zatruć lub zgonów – kontrole są, „a jakby ich nie było”

W RP żywność mogą kontrolować: Kto sprawuje kontrolę nad jakością żywności w Polsce

Nie będzie dziś o soli do posypywania dróg. Została użyta w produkcji serów, ryb, mięs, ciasteczek. Państwo schowało głowę w piasek. Widać z każdej strony partyjniaków byli zamieszani w zaśmiecanie żywności. I wszyscy oni powinni ponieść odpowiednią karę.

Dziś o dwóch produktach. O rybach i jajkach.

Wielu amatorów matiasów kupuje je w sklepach. To śledzie łowione w morzach północnych, północnym Atlantyku. Śledzie bałtyckie na matiasy nie nadają się, bo są zbyt chude. Czasami matiasy po stronie brzusznej nie są białe, a bywają zszarzałe, zrudziałe, czasami aż lekko brązowe. To efekt przetrzymywania ich zbyt długo w stanie zamrożenia. Okres ten wynosi 6 miesięcy. Po tym czasie ryba powinna zostać zutylizowana, jako produkt niepełnowartościowy.

Dlaczego tak się nie robi? Prosta przyczyna – kasa odgrywa tu dużą rolę. Za takie ryby Norwegowie, Kanadyjczycy życzą sobie mniej za kg niż za pełnowartościowe. Polacy kupują te ryby, bo (przynajmniej kiedyś) cena dobrej ryby byłaby zbyt wysoka dla masowego nabywcy.

Kto powinien jakość ryb kontrolować? Weterynaria, bo ryba to stworzenie, zwierzę. Czy kontroluje? Jest tak samo jak z solą do posypywania dróg.

Produkt drugi: jajka. Polacy dostarczają do Unii ogromne ilości jaj.

W ośrodku ich dystrybucji do Skandynawii, RFN przeprowadzono badania. Okazało się, że są skażone salmonellą. Mogła ona dostać się do kur w postaci ich pożywienia, też przez kogoś robionego. Mogło stąd powstać zakażenie. Czesi także zgłosili, że takie jaja posiadają. Przeczytałam tylko, że „Czesi podczepili się pod sprawę jaj”. To znaczy, że oszukali, a jajka były zdrowe? Czy raczej felernego produktu nie chcieli, w trosce o zdrowie Czechów i Czeszek. Oficjalnego komunikatu odpowiedniej służby nie było. Wiele milionów jaj zostało zniszczonych. Ale kury jaja znoszą nadal. „Specjalista” powiedział, że nic nikomu nie będzie, gdy te jajka zostaną poddane obróbce termicznej. Czy ta wypowiedź dotrze do wszystkich konsumentów? Może ktoś zrobi sobie kogel-mogiel?

Państwa dbające o zdrowie swych obywateli jajka zniszczyły. W Polsce obywatel traktowany jest jak śmieć. I rządząca partia jest zawsze tak samo obojętna.

Sól była za PO, jajka za PIS.

Co z jajkami się dzieje? Znalazły się w sprzedaży w polskich sklepach. „Chodzi o jaja oznaczone jako „Super jaja 10 sztuk, rozmiar M”, które mają kod na skorupce jaja: 3PL30051328 i datę minimalnej trwałości do 03.12.2016 oraz kod 3PL30101312 i datę minimalnej trwałości do 05.12.2016 oraz 06.12.2016. Bakterie stwierdzono także w jajach oznaczonych jako „Jaja średnie M 30 sztuk” o kodzie na skorupce 3PL08101301, mające datę minimalnej trwałości do 03.12.2016.” (Salmonella w trzech partiach jaj. Producent wycofuje je ze sklepów)

Jaką można mieć pewność, że nienadające się do użytku jaja są tylko w wymienionych sklepach?

„Ślachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz…”

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. W Krakowie ogłoszono alert smogowy. Gdy zostaną przekroczone normy obywatele mają prawo przemieszczać się środkami komunikacji miejskiej za darmo. Ale tylko ci, którzy mają samochody. Żona, czy dziecko, które mąż zamiast odwieźć samochodem wsadził do tramwaju muszą płacić. Dlatego na odcinek walki z gapowiczami rzucono wszystkie siły. Przemierzający dłuższą trasę kontrolowani bywali nawet trzy razy. Niektórzy pasażerowie być może dopiero teraz zrozumieli dlaczego bilety są tak piekielnie drogie. Utrzymanie takiej armii kontrolerów kosztuje krocie. W celu zintensyfikowania zysków linie poskracano tak, że z jednego miejsca na drugie często nie da się dojechać bez jednej lub więcej przesiadek. Zaś aby ułatwić przesiadki rozkład jazdy przygotowano tak, że kursujące na długim odcinku po tej samej trasie linie jadą wszystkie razem, co gwarantuje, że nawet godzinny bilet nie starczy, bo linia która jedzie dalej zawsze przyjeżdża pierwsza. Krakowski wynalazek to „Przystanek podwójny”, choć czasem czeka kolejka i pięciu pojazdów.

    1. Mój dom stoi na miejscu dawnej fosy. Może zahacza o mur miejski. W granicach starego Kołobrzegu (a nie było to duże miasto) mam wszystko co do życia potrzebne. I mamy wiatry!!! Dziś podobno trwa sztorm, ale wieje bardziej na wschodnim Pomorzu.

      Kiedyś zaduch na rynku, brak wiatru, spowodował, że zrezygnowałam by zamieszkać w mieście Kraka. Wystarczyło pytanie męża: czy wytrzymasz bez wiatrów? Miałabym problem. Zostaliśmy w Kołobrzegu.

      1. Zmiany klimatu sprawiają, że bywają dni bezwietrzne. Nie pamiętam takiej sytuacji, by powietrze stało. Zwłaszcza w nocy. A w ciągu ostatnich kilku lat to norma, nie ma nawet jak przewietrzyć, bo przeciągu nie ta się zrobić.