Przyjaźń…….

Przyjaźń…..coś bardzo rzadkiego, niezwykłego, niebywałego…. Nie pojawia się nagle jak piękna miłość. Wydawać by się mogło, że jest  towarzyszem życia. I że każdy jej doświadcza.

Nigdy nie miałam przyjaciółki. Koleżanki tak. Ale bez potrzeby spotkań częstszych niż imieniny lub inne podobne okazje. Czy wiele przez to straciłam? Nie sądzę.

Ludzie najczęściej mówią o swoich znajomych – przyjaciele. I o tym, że mogą na nich liczyć. Jakoś nikt nie zapewnia o swojej wzajemności.  Mają przyjaciół, mogą zwrócić się do nich o pomoc. Czy przyjaciele też mogą na taką pomoc liczyć?

Wzajemne opiekowanie się dziećmi to tylko koleżeńska przysługa. Wspólne spędzanie wolnego czasu wynika nie z przyjaźni, a z ochoty przebywania razem, zgodności co do poglądów, rozrywek. By nazwać siebie czyimś przyjacielem trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: Ile dla tej przyjaźni mogę poświęcić? Nie spotkałam takiej kobiety bym chciała jej cokolwiek dać. Tak bezinteresownie, bez oczekiwania rewanżu.

Osoby, które często uważają się za przyjaciół, oczekują bezwzględnej pomocy, ryzyka finansowego, przyznawania racji w sporze z teściową czy mężem. Nie chcą innego spojrzenia, chcą poparcia.

Znajoma z którą łączyła mnie tylko praca, czasami wspólna kawa, zażądała aby została żyrantem jej sporego kredytu. Odmówiłam. Była oburzona. To taka jest ta twoja  przyjaźń? Nie można Ciebie liczyć? Słowa pełne pretensji popłynęły. W przerwie na jej oddech usłyszała, że przyjaciółkami nie jesteśmy, tylko znajomymi, a ona jest niewiarygodnym kredytobiorcą.

Znajomość nawet w pracy skończyła się.

To tylko drobny przykład rozumienia błędnie słowa przyjaźń.

Mamy rodziny dalsze i bliższe. Czy wśród nich są nasi przyjaciele? Czy w razie kłopotów zapytają: możemy w czymś pomóc? Nawet gdy same pomoc otrzymały? Nie musi to być pomoc materialna, bo ona nie zależy od jednej osoby, od możliwości, od zdania żony/męża.

Gdy ma się szczęście i oprócz miłości dostanie się przyjaźń, gdy można ją także dać drugiej osobie, to otrzymuje się skarb niezwykły.

„…prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”.

Czy to się zdarza poza najbliższymi?

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Czy brak przyjaciół to ułomność charakteru? A może poczucie odpowiedzialności za rady, porady?
    A może po prostu brak takiej potrzeby, bo życie nie postawiło przed problemami?

    Sam temat nasunął mi się, gdy rozstały się dwie pary, uważające się za przyjaciół. Powodem rozstania była prozaiczna zdrada, a wydawało się, że patrząc z boku przyjaciółmi są. I to z wieloletnim stażem

  2. Ważny i trudny zarazem temat. Wszystko rozbija się o definicję. Wielu słowo przyjaciel utożsamia z kolegą, nawet znajomym. A różnica między mężem a przyjacielem jest taka, że przyjaciel nie oczekuje „dowodu miłości”, nie uważa obecności w łóżku za coś oczywistego i należnego. Przyjaźń nie polega na żądaniu, lecz na dawaniu. Na byciu i wspieraniu wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba. Przyjaciel nie będzie czekał na prośbę, ale sam zaproponuje pomoc. Z drugiej strony przyjaciel nie będzie oczekiwał pomocy jako czegoś należnego, obecności i świadczenia usług na każde skinienie. Przyjaźń bowiem to bezinteresowność. Wielu ludzi zachowuje się jak prawdziwi przyjaciele, choć nawet dobrymi znajomymi nie są. Bo przyjaźń i zdolność do niej, to cecha charakteru. Tak jak umiejetność kochania, poświęcania się dla ukochanej osoby. Jeśli mnie kochasz to sprzątaj, gotuj, pierz, rób zakupy, zajmuj się dziećmi, a ja ci od czasu do czasu umyję plecy….