Larum!!! Ratuj się kto może! Upał latem!!!

Larum czy inaczej alarm. Na portalach można przeczytać o zagrożeniu upałem. Bo w lipcu to rzecz niesłychana by temperatura była w wysokości 30+ stopni. I rzecz niesłychana by zdarzały się burze!!! Więc portal za portalem „temperaturę podnosi” (w słowie), straszy, ostrzega, prognozuje.

Czy pogoda trochę się nie zmieniła? Przebieg zim, wiosen, lata, ilość opadów, wskazuje, że TAK. Ale Polska deficytem wody stoi od dziesiątków lat. A wycinane lasy, drzewa sprzyjają temu by woda nie była w ziemi gromadzona. W Warszawie dzięki deweloperom wycięto dwa Laski Bielańskie. To ogromna ilość drzew. A lud się cieszy, bo pod domem będzie miał ogrodzony parking. Inną sprawą jest to, że Gronkiewicz-Waltz nikt nie stawia z tego powodu jakiegoś zarzutu. Nikt deweloperom nie nakazuje zasadzenia pięciu/dziesięciu drzewek za jedno wyrąbane.
Jak zawsze odniosę się do mojego miasta. W jego pobliżu są tylko małe lasy. Nawet średniej wielkości takowych nie ma. Czy dlatego w rzece Parsęcie miejscami widać dno? Może to dziwić, bo z morza woda nie napływa. Powodem jest chyba brak wiatru, który powodowałby tzw. cofkę, czyli wtłaczanie wody w rzekę pod prąd. Brak wiatru na mojej ulicy jest czymś niezwykłym i niecodziennym. Budowle, układ urbanistyczny powoduje, że zawsze tu wieje. Na sąsiedniej ulicy jest flauta, u mnie na ulicy wieje. A teraz nie ma nawet w mieszkaniu przeciągu, mimo ze okna otwarte na przestrzał.

Pogoda. Kosmiczne upały. To będzie prawdziwy rekord

Pogoda na 25 dni Kołobrzeg

Po co ten wpis? By zadać pytanie. Jak zareagują ludzie na jakiekolwiek ostrzeżenie, gdy pismak we wszystkim widzi „coś” niezwykłego? Czy w ogóle zareagują, bo poprzednie „ostrzeżenie” były zbyt krzykliwe i przesadzone?

Dodaj komentarz


komentarze 32

  1. Zielony Kwiat
    Zmiany mogą być wynikiem wielu czynników, w tym naturalnych, ale nadmierne mnożenie się ludzkości na pewno ma spore znaczenie destrukcyjne. Ludzi jest zbyt dużo.http://www.benchmark.pl/aktualnosci/ile-ludzi-dokladnie-jest-na-swiecie-czy-mozna-uniknac-zliczenia.html

    Warto zobaczyć to
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludno%C5%9B%C4%87_%C5%9Bwiata
    Od 1930 roku z dwóch miliardów zrobiło się prawie osiem.

  2. Szczerze powiedziawszy zaskoczyłaś mnie tym wpisem. Więc powiadasz, że otrzymujące się tygodniami ponad trzydziestostopniowe upały to norma? A pismaki piszący o tym to idioci? 30°C za kołem podbiegunowym to też norma i też nie ma o czym mówić? Kilkunastominutowe ulewy zmieniające miasta w jeziora to też było zjawisko powszechne, prawda?

    Akurat w tym przypadku pismak zareagował prawidłowo — taka fala upałów to zjawisko niezwykłe, choć niestety, z uwagi na zmiany klimatyczne trzeba się przyzwyczaić. Trudniej będzie przyzwyczaić się do głodu, bo uprawy będą pustoszone coraz dotkliwiej, a ludzi na Ziemi przybywa w szalonym tempie.

    Warto wiedzieć, że na Wenus efekt cieplarniany podgrzewa planetę do 500°C. A na Ziemi to zjawisko przyspiesza i to, co uczeni prognozowali na lata pięćdziesiąte mamy już teraz. Bo rozmarzanie tajgi czy tundry uwalnia gigantyczne ilości metanu, który podgrzewa bardziej niż dwutlenek węgla. A metan w olbrzymich ilościach produkują także zwierzęta hodowlane, bez których pozdychalibyśmy z głodu.

                  1. Należę, podobnie jak Ty, do gatunku wszystkożernych i do życia potrzebuję oprócz białka roślinnego także białka zwierzęcego. Oczywiście można poświecić się dla idei i wsuwać same roślinki ale nie da się oszukać setek tysięcy lat ewolucji. A obycie się bez mięsa jest niemożliwe także ze względu na ilość potrzebnego pokarmu roślinnego. Człowieka nie da się tak jak zwierząt karmić paszą i trawą.

                    1. Postaram się opisać to tak delikatnie, jak się tylko da, jednak nie dziw się że to co napiszę będzie nieco mało dopracowane literacko.
                      „WSZYSTKOŻERNY”- oznacza że możesz zjeść wszystko. Problem nie w tym że wszystko zjesz, ale jakie konsekwencje poniesiesz jedząc „WSZYSTKO”. Zjeść to zjeść,ale co dalej?
                      Piszesz „Człowieka nie da się tak jak zwierząt karmić paszą i trawą”- .Rozumiem przez to że dla Ciebie nic co wyrośnie z ziemi nie nadaje się do jedzenia. Jedynie mięso jest zdrowe.Smacznego.
                      W sumie to niewiele mnie obchodzi to co spożywasz, ale ponieważ sprawa jedzenia mnie zainteresowała jakiś czas temu, warto wiedzieć że ze zjedzonego mięsa wykorzystujesz jedynie niewielką część białka. Resztę wydalasz. Niestety, trwa to dość długo. Zanim się to stanie i wydalisz, to to co ostatecznie w większości wydalasz zalega w Twoich jelitach dość długo i gnije.
                      Konsystencję tego co wydalasz zapewne znasz. Niektórzy to lubią, ale dla mojego nosa nie pachnie to. Fetor jest wynikiem intensywnej pracy bakterii gnilnych.
                      Tak więc zjedzone mięso, a dokładniej zawarte w nim białko,  w młodości w pewnej części służy do budowania organizmu, niestety- po 50 roku życia jest spalane, bo organizm już się nie rozwija. Spalone białki bardzo obciąża nerki. Samo zdrowie.
                      Cokolwiek jednak dzieje się z przyswojonymi składnikami mięsa, pozostaje to co w końcowym rezultacie, po kilku dniach wydalasz: zanim wydalisz, rozwijają się na tym wspomniane bakterie gnilne, czego efektem zewnętrznym jest „woń” którą czuje każdy kto wejdzie po Tobie do toalety.Efektem wewnętrznym jest to, że te bakterie jedzą to co zjadłeś ale znacznie wcześniej niż Ty to wydalisz, same wydalają. To co wydalają to odchody które zatruwają Cię bardziej niż spalane przez Twój organizm białko.
                      Osobną, chociaż powiązaną sprawą są wędliny, azotyn sodu, fosforany….
                      Można na ten temat napisać wiele, ale trochę mnie zemdliło więc chwilowo skończę.

                    2. Pomieszanie z poplątaniem.

                      „WSZYSTKOŻERNY”- oznacza że możesz zjeść wszystko.

                      „WSZYSTKOŻERNY” oznacza, że musisz jeść wszystko, ponieważ teoretycznie organizm jest w stanie zastąpić brakujące składniki innymi, ale na dłuższą metę to nie działa. Oczywiście wegetarianie mogą przekonywać, że nie jedzą mięsa i są zdrowi, ale ci, z którymi miałem przyjemność byli zdrowi tylko teoretycznie i w swoim mniemaniu. Nie wiem, czy gdyby jedli mięso nie mieliby dolegliwości, ale wiem, że nie jedli i mieli.

                      Rozumiem przez to że dla Ciebie nic co wyrośnie z ziemi nie nadaje się do jedzenia.

                      Źle rozumiesz. Ale nie jestem pewny, czy tłumaczenie ma sens. Zwierzęta można wypasać na terenach, na których nic zdatnego do jedzenia dla ludzi nie urośnie. Poza tym na paszę można przerobić to, czego ludzie nie zjedzą.

                      W sumie to niewiele mnie obchodzi to co spożywasz

                      Pomocna informacja. Sugeruje że warto rozmawiać.

                      Osobną, chociaż powiązaną sprawą są wędliny, azotyn sodu, fosforany….

                      Sprawdzałeś co jest w roślinkach? Pastwisk nie trzeba pryskać, można nawozić naturalnie. Nie będzie hodowli zwierząt, nie będzie naturalnego nawozu. Będzie jeszcze zdrowiej i ekologicznej, prawda?

    1. Jeśli wytłumaczysz mi jaka jest korzyść z pisania „kosmiczne upały”, to przyznaję Ci rację. W kosmosie upałów raczej nie ma, a takie byle jakie pisanie dziennikarzy nic nie daje.No, mają literówki i płacę, ale co to daje?

      Czy upały to problem? Zdecydowanie tak. W moim województwie wygląda to tak https://szczecin.onet.pl/zachodniopomorskie-susza-dotknela-ponad-135-tys-gospodarstw-rolnych/xy6stmf Obrazek pokazuje tragedię wszystkich. Ale dodam, że melioracje to nie tylko osuszanie terenów, to także może być ich nawadnianie. Chętnie przeczytałabym czy takie działania się robi, może planuje, może ma się to w nosie. Chętnie przeczytałabym jakie działania podejmie ministerstwo oprócz oczekiwania finansów z UNII!!!. By zająć się sprawą trzeba mieć o czymś pojęcie, a dziennikarze piszą na poziomie bardzo byle jakim.

      Jak na razie nie wiadomo czy upały to wina Ziemian, czy może jakiś wpływ z kosmosu.Bo wszystko jest możliwe. Dinozaury kiedyś wyginęły i do dziś tak naprawdę nie wiadomo dlaczego.
      Dam inny przykład, realny – Izrael. To kraj z ogromnym deficytem wody. Ale woda jest państwowa i to z nadzorem państwa jej wykorzystanie jest racjonalne. Warto wziąć z nich przykład. Chyba że ktoś woli uschnąć z pragnienia, a Żyda nie poprosi

      1. Jak na razie nie wiadomo czy upały to wina Ziemian, czy może jakiś wpływ z kosmosu.

        Doskonale wiadomo, że upały to wina Ziemian.

        Dinozaury kiedyś wyginęły i do dziś tak naprawdę nie wiadomo dlaczego.

        Doskonale wiadomo dlaczego wyginęły dinozaury.

          1. Jeśli chodzi o sprawców globalnego ocieplenia to nie są odkrycia tylko fakty. Zaś jeśli chodzi o dinozaury, to to z kolei są najnowsze ustalenia. Oczywiście zawsze można zanegować ustalenia naukowców i przekonywać, że nie wiadomo jak jest naprawdę, tak jak to robią kreacjoniści w odniesieniu do teorii ewolucji, zwolennicy płaskiej Ziemi czy antyszczepionkowcy. Tylko jaki to ma sens?

              1. Zastanawiam się gdzie, w którym miejscu moje odpowiedzi można odczytywać tak bardzo personalnie, że aż trzeba uciec się do personalnej riposty?

                Rachunek sumienia:
                Jak powinienem prowadzić konwersację, by rozmówca nie brał wszystkiego do siebie? Napisałaś, że nie wiadomo, odpowiedziałem, że wiadomo. Napisałaś, że „dawne prawdy, odkrycia nie zawsze mają wiele wspólnego z rzeczywistością” odpisałem, że to nie są dawne prawdy, a sens negowania odkryć naukowych i faktów jest nader wątpliwy. Co tutaj świadczy o złym humorze?

                  1. Nie, to był jeden z przykładów mający zilustrować tezę. Uszczypliwość byłaby w tedy, gdyby istniała choć cień prawdopodobieństwa, że mogłoby Ci coś takiego przyjść do głowy. Specjalnie dodałem ten argument, byś miała 100% pewności, że nie adresuję komentarza personalnie, bo to Cię przecież nie dotyczy. Proszę, nie doszukuj się w moich odpowiedziach odniesień osobistych i jakichś aluzji, bo ich tam nie ma.

                    1. Tyle lat znamy się z pisania, trochę odniesień osobistych nie zaszkodzi. A wprowadza to pewne urozmaicenia.:-)))

                    2. Sądząc po niektórych Twoich reakcjach nie zawsze, niekoniecznie i nie na pewno 🙂

        1. Ile? Nie wiem. Pytanie powinno raczej brzmieć: ile z nich jest własnością KK? Bo w powiecie kołobrzeskim przywłaszczyli sobie ziemie po PGR, który miał najurodzajniejsze grunty. I nie tylko!!!
          Na Pomorzu zachodnim opady zimą były nikłe, wiosną bardzo małe, a latem też. To jest jak jest.

          1. A jeszcze niedawno było zbyt mokro i trzeba było osuszać. No to osuszyli tak dokładnie, że nie ma z czego nawadniać w razie potrzeby. Na Podhalu nigdy nie było problemów z wodą, więc meliorowali, suszyli na potęgę i regulowali potoki. No i osiągnęli pełen sukces — wszystko schnie. W potoku, w którym kąpałem się jak byłem mały, praktycznie wody nie ma. W Tatrzańskim Parku Narodowym nie lepiej.
            Tatrzański Park Narodowy

            1. Bardzo częstym błędem (dla mnie wynikiem nieuctwa) było takie tworzenie melioracji, że zamiast np. nawodnić teren (co było założeniem), to teren był osuszany. I odwrotnie. Tak było z osuszaniem bagien, bez jakiejkolwiek myśli, że mogą być przydatne. Kiedyś Pomorze było pełne bagien. Obecnie te, które pozostały są chronione. Wiele zła w tym kierunku zrobiono w PRL, a demokracja katolicka nic nie naprawiła.

              1. Pamiętam z czasów komuny całe pogadanki w radio na temat melioracji, jak to musimy osuszać, bo rolnictwo potrzebuje nowych terenów pod uprawy. W Gorcach było wiele podmokłych terenów. Śladu po nich nie ma. Swoje dołożyły głębokie wykopy pod fundamenty czy kanalizację. Gdy w ulicy kładziono rurę kanalizacyjną i wodociąg unieruchomiono wszystkie położone wzdłuż ulicy studnie. Bo żeby zapewnić odpowiednie nachylenie na długim obszarze kopano nawet na 10 m wgłąb i przebito warstwę wodonośną. Całe życie nosiłem wodę ze studni. Po transformacji pobudowano olbrzymie osiedle nieopodal i w studni pojawiły się ścieki…

                1. Pod Szczecinem (obecnie teren należy już do miasta) ludzie korzystali i korzystają ze studni. Ale wody nie badali, bo wiadomo, że studzienna zdrowa. Dwa-trzy lata temu SANEPiD zbadał te studzienne wody. Zanieczyszczenie było ogromne. Zastanawiali się jak chemia, kanalizacja dostały się do wody. Więcej wpisów w prasie na ten temat nie spotkałam. Ale kiedyś w Szczecinku ludzie też mieli studnię, a sąsiad wybudował sobie szambo, ale bez dna by nie ponosić kosztów jego opróżniania. Wszystko przeniknęło do okolicznych studni. Być może podobnie było i w Szczecinie. Przecież Polak potrafi o siebie zadbać i nie patrzy na szkody jakie wyrządza.

                  Mam przykre przekonanie, że czegokolwiek można nauczyć tylko dokuczliwymi karami finansowymi. Wiem, że masz inny pogląd i bardzo go rozumiem, zresztą nie jest mi on obcy, bo kiedyś też tak uważałam. Jednak codzienność jest okropna.

                  I w PRL i obecnie nikt nie ponosi żadnej odpowiedzialności za swoje projekty, pomysły lub realizacje. Lata czy stulecia tak nadal będzie?
                  I nie sądzę by jakaś waadza cokolwiek dobrego zrobiła.

                  1. Nie mam innego poglądu. Uważam tylko, że zanim zacznie się karać należy wyedukować. Wielu ludziom do głowy nie przyjdzie, że szambo bez dna zanieczyści okoliczne studnie. „Przecież to w zimie wsionko!” I gdzie się podziewa? „Nnnno…” No właśnie. Poza tym od czego władza? Za szambo bez dna najpierw informacja dlaczego nie wolno, a potem kara, że trzeba chałupę sprzedać by ją zapłacić. Tylko kto to będzie egzekwował?

                    Zwróć uwagę na idiotyczny tytuł materiału w telewizji jednego widza: Koniec mafii śmieciowej w Polsce – w połowie sierpnia wchodzi w życie „pakiet odpadowy”. Skoro jedna ustawa wystarczy do zlikwidowania mafii, to czemu nie zlikwidować w ten sam sposób efektu cieplarnianego?

                    A jak znosisz upały? Ja nie znoszę…

                    1. Też nie znoszę. Tak już od kilku lat mam w sobie efekt cieplarniany. Ale od wczorajszego wieczora nareszcie wieje wiatr. To daje dużą ulgę. Pytanie, jak długo wiał będzie. Daaawno temu chciałam przeprowadzić się do Krakowa. Byliśmy na wczasach w Rabce (ze względu na synka). Ja chciałam, mąż nie. Gdy znaleźliśmy się na rynku, mąż zapytał: nie brakuje ci wiatru? Jemu jako bardzo ciepłolubnemu wiatr był obojętny. Nie wytrzymałabym długo bez ruchów powietrza.

                      Na Pomorzu klimat jest całkiem różny od tego np. z Mazowsza. Tam zachmurzyło się, burza poszalała, a potem szybko niebo rozpogodziło się. Na Pomorzu początek jest taki sam, ale po burzy pozostaje niebo długo zachmurzone.

                      Od kilku dni zapowiedzi przewidują solidny deszcz. I w zapowiedziach jak u polityków nic się nie sprawdza. Obserwując chmury od razu widać, że deszczu nie będzie. Ale rano tak było już ciekawie…. ale raczej nie popada.

                      Latem chodzę po ocienionej stronie ulicy.