Dwie retoryki

Oglądałem fragment programu, gdzie wypowiadali się o ostatnich wydarzeniach na Ukrainie Waldemar Pawlak, Bronisław Komorowski i Leszek Miller. Uderzyły mnie dwie retoryki Komorowskiego i Millera, zupełnie przeciwstawne. Dla mnie ostatnie wydarzenia w Łucku, ostrzelanie granatnikiem polskiego konsulatu, czy protest niby polskiej mniejszości na Ukrainie przy granicy polskiej, to proste i na razie dość prostackie i czytelne prowokacje rosyjskie w celu skonfliktowania Ukrainy z Europą. Może to podkreślę — my Polska jesteśmy dla Ukrainy Europą. Nie bez powodu Rosjanie uderzają w dwa kierunki – okolice Lwowa i Wołyń, te dwa miejsca wywołują w Polsce największe emocje.

I to po wypowiedziach naszych polityków wdać. Jeden mówił o ukraińskich łzach na Wołyniu i wspólnym poszukiwaniu przez  młodych Polaków i Ukraińców  grobów polskich, a drugi o polskich nie pogrzebanych kościach, ukraińskim nacjonalizmie i SS Galizien, łącząc tę jednostkę jednocześnie z osobą Bandery. Innymi słowy zderzyły się w tej dyskusji dwie retoryki, pierwsza poszukująca wspólnoty i łącząca pomimo przeszłych tragedii w wzajemnych krzywd i druga Pana Milera, każąca Ukraińcom uznać swe winy, wyrzec się nacjonalizmu i potępić oficjalnie swą historię.

Mi, przy nie zapominaniu o wzajemnych krzywdach, zdecydowanie bliżej jednak do tej pierwszej, ta druga według mego zdania jest poddawaniem się rosyjskiej propagandzie i nakręcaniem spirali wzajemnej niechęci i nieufności pomiędzy naszymi narodami. Od byłego Premiera oczekiwał bym zdecydowanie większego zrozumienia świata i zachodzących w nim procesów. Z drugiej strony po promowaniu Pani Magdaleny Ogórek przez SLD na urząd Prezydenta RP nic chyba nie powinno mnie zaskoczyć w postawie Pana Millera.

Obaj dyskutanci wypowiadali się w kontekście konieczności porozumienia się z Ukrainą. Tyle tylko, że retoryka jednego z nich niweczyła możliwość takiego porozumienia, a jedynie rozdrapywała stare rany roznosząc zarazę nienawiści na przyszłe pokolenia obu naszych narodów i jednocześnie pracując na chwałę wielkiej Rosji. Napisałem kiedyś tekst o prawdzie historycznej na przykładzie historii życia Pawło Szandruka, ostatniego dowódcy SS Galizien  i nasunęło mi się takie skojarzenie w kontekście tych dwóch retoryk: jak łatwo można zmanipulować prawdę w celu politycznym.

Mógłbym na przykład napisać, że działacze PiS-u wspierali wybór na senatora RP osobę , której ojciec odznaczał VM ostatniego dowódcę SS Galizien. Czy jest to prawda? Tak. Czy jest to manipulacja mająca np. wskazać, że PiS popiera nacjonalizm ukraiński? Tak, bo związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy przedmiotowym posługiwaniem się znanym nazwiskiem swego kandydata, a linią polityczna partii jest praktycznie żaden. A czy jeśli powiem, że SS Galizien powstawało jako przeciwwaga dla ukraińskiego nacjonalizmu i że dopiero Pawło Szandruk przy końcu wojny wprowadził Tryzub w godło tej jednostki, to czy będzie to próba dyskredytowania osoby Generała Andersa, czy raczej próba zrozumienia trudnych wewnętrznych ukraińskich podziałów politycznych?

Ta dyskusja przypomniała mi tamten mój wpis, że prawd może być wiele i bardzo wiele zależy o intencji osób wypowiadających te prawdy, oraz — tak jak tam napisałem — że  „polskie prawdy są tylko dwie ale obie naraz i obie najczęściej w trzecim gatunku prawdy góralskiej.”

Jedno jest w tym wszystkim dobre, dobre jest to, że takie dyskusje pomiędzy tymi prawdami się toczą.

01.04.2017
villk

O żołnierzu wyklętym opowieść. Bajka o prawdzie historycznej.
14 Dywizja Grenadierów SS (1 ukraińska) (Wikipedia)
Ukraiński Legion Samoobrony (Wikipedia)
Senator widmo. Anna Maria Anders jeździ po świecie, a o wyborcach z Podlasia jakby zapomniała
Anna Maria Anders (Wikipedia)

Dodaj komentarz