Niedawno nie dało się skorzystać ani ze strony Prezesa Rady Ministrów, ani ze strony sejmu RP. Winni temu byli źli hakerzy. Podobno źli hakerzy w ilości szt. 1, dzięki dobrym hakerom, zostali namierzeni, przesłuchani i puszczeni wolno. Nie zastosowano wobec nich nawet ulubionego zabezpieczenia prokuratury, czyli aresztu w wersji trial z licencją na trzy miesiące (z możliwością przedłużania w nieskończoność). Widocznie nawet policjanci nie byli przekonani o winie zadenuncjowanego sprawcy.
Po zablokowaniu stron do akcji wkroczyli ci, których praca polega na tym, że wszystkim się martwią. Tym razem jednak zmartwiła ich tylko wiadomość, że strony zostały zablokowane. Nie zmartwiło ich, że strony rządowe łatwo się zapychają i są praktycznie niezabezpieczone. Ani chybi w tej sprawie martwili się na pół etatu lub w godzinach nadliczbowych.
Cały wpis