Sześćdziesiąt siedem czyli trzy po trzy
Pan Prezydent poczuł, że nadeszła pora. A skoro nadeszła, to zabrał głos i rzekł: Przywykliśmy do dobrobytu, a niekorzystne dla Polski zmiany demograficzne, nadciągają jak tsunami. Stoimy w obliczu zbliżającego się nieuchronnie momentu, kiedy trzeba będzie podejmować decyzje, co do przyszłości systemu emerytalnego w Polsce.
Z równą, a niewykluczone, że większą troską pochylał się nad systemem rok temu: Zasadniczą sprawą jest to, by nie stracić z oczu potrzeby zmian w całości systemu emerytalnego. Mam głęboką nadzieję, że projektowi rządowemu towarzyszy troska o stworzenie jak najkorzystniejszych warunków dla obecnie ubezpieczonych, ale także dla przyszłych emerytów.
O troskę, z jaką pochyla się nad problemem pan Premier, a wraz z nim całe PO nie ma potrzeby się troskać, ponieważ troska Premiera i PO jest tak głęboka, że sama Platforma dna nie sięga i potrzebuje wsparcia.
Cały wpis
Interes
Polacy powinni płodzić potomstwo. Więcej potomstwa. Jeszcze więcej potomstwa. Oczywiście żadnego wspomagania poczynania. W grę wchodzą wyłącznie siły natury. Wpierw jednak należy wystąpić o zezwolenie. Dopiero po jego uzyskaniu można przystąpić do działania i już non stop powoływać do życia, poczynać i prokreować. Po co? Cóż za pytanie! Wyjaśniali to różni politycy i duchowni, ale nikt lepiej od Bogusława Kowalskiego na łamach Rodziny Katolickiej. Zaczął konwencjonalnie, od niechcenia rzucając kilka liczb:
W 2003 r. urodziło się 351 tys. dzieci. Najmniej od czasów wojennych. W roku ubiegłym było trochę lepiej, bo na świat przyszło 425 tys. noworodków. Ale to i tak bardzo mało w porównaniu z wyżem lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Wtedy co roku przybywało ponad 600 tys. dzieci. A w rekordowym 1983 r. urodziło się 724 tys. nowych obywateli. Mamy więc do czynienia ze spadkiem urodzin o prawie połowę.
Premiera samotność, nasza bezradność
Jestem samotny – wyznał pan Premier byłemu redaktorowi naczelnemu „Wprost” Tomaszowi Lisowi.
Jestem samotny – wyznał znajomy, który porzucił rodzinę dla młodszej po czym sam został porzucony dla bogatszego.
W wywiadzie uderza zmiana tonu – ani raz pan Premier nie mówi o swej twardości, odwadze, niepopularnych decyzjach, które musi podejmować. Za to wszystko – ACTA, ustawa refundacyjna, działania i zaniechania – jest konfliktem interesów. Nie twierdzę, że władza, którą reprezentuję, nie popełniła błędów przy wprowadzaniu tych przepisów. Twierdzę jednak, że prawdziwy problem – i w przypadku ustawy refundacyjnej, i ACTA – jest głębszy, gdyż dotyczy konfliktu interesów.
Cały wpis
Pańskie oko konia tuczy
Przedwczoraj (czy raczej w dniu przedwczorajszym) dostrzegłem za oknem maszerujące lata pięćdziesiąte. Dzisiaj utwierdziłem się w przekonaniu, że to jednak nie do końca był sen. Przypomnijmy sobie: 24 stycznia dowiadujemy się, że młodą matkę podczas spaceru ktoś zaatakował i porwał z wózka półroczną córeczkę. Policja przystępuje do działania. Do działania przystępuje także „detektyw” Rutkowski. Tydzień później informuje media, że dziecko nie zostało porwane, lecz zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku i ukryte w lesie. Policja potwierdza te doniesienia, choć nie zgadza się miejsce ukrycia zwłok.
Do tej pory wszystko jest (prawie) w porządku. Nie ma sensu stawiać pytania, które już postawił luki1945 i rozważać problemu, który już poruszył konserwatywnypunk. Bo nie o to chodzi. Otóż śmiercią dziecka i śledztwem zainteresował się sam szef policji, Marek Działoszyński, który o sprawie na bieżąco informuje… samego ministra. Jakby tego było mało sprawę „zbada” sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych i sprawdzi czy policja nie popełniła błędów.
Cały wpis
Powrót do przeszłości
Obudziły mnie dziwne odgłosy za oknem. Jakby kroki, czy coś. Trochę zaspany podszedłem do okna, wyglądam, przecieram oczy…. Patrzę i nie rozumiem co widzę. Wreszcie przyszło olśnienie – wracają lata pięćdziesiąte!
Włączyłem komputer. Działa. Dziwne. Wpisałem adres. Strona otworzyła się. Dziwne. Czytam. O, to tu jest déjà vu:
Prokurator Mariusz Łączny powiedział, że przesłuchanie matki trwało pięć godzin i zakończyło się o godzinie czwartej nad ranem w sobotę. – Przedstawiliśmy kobiecie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Przyznała się – powiedział na konferencji prasowej w katowickiej Prokuraturze Okręgowej Mariusz Łączny.
Wszystko wyśpiewają…
Podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale przecież to ciekawość pcha człowieka ciągle naprzód, każe mu zaglądać w każdą dziurę, pchać się na każdą górę, pod wodę, na Księżyc i dalej. Oczywiście ważną rolę w życiu odgrywa także wiara, która każe ze sceptycyzmem podchodzić jednemu do tego, co drugi zobaczył w dziurze, z której właśnie wyszedł. Co ciekawe niektórzy łatwiej dają wiarę opowieściom, iż w rzeczonej dziurze pomieszkuje istota z ogonem, rogami, ziejąca siarką, niż że z analizy znalezionych kości wynika, iż przed wiekami w jaskini żyli praprzodkowie ludzi przez nikogo nie stworzeni.
Ale nie chodzi tutaj o to gdzie jest Niebo, w istnienie którego wierzy dobre kilka milionów ludzi, wskazując przy tym rozbieżne kierunki z uwagi na krągłość Ziemi. Chodzi o całkiem przyziemną, dręczącą sprawę, powiązaną – a jakże – z wałkowanymi ostatnio prawami autorskimi i międzynarodowymi umowami, które zostały tak sprytnie przez rząd wynegocjowane, że niczego nie zmieniają.
Cały wpis
Bezmiar sprawiedliwości
Dobro dziecka
Matka jedenastoletniego Sebastiana daremnie wypatrywała powrotu syna ze szkoły. Okazało się, że dziecko zostało porwane. W majestacie prawa. Ze szkoły Sebastiana uprowadziły panie z opieki społecznej, wymachując nie bronią, lecz nakazem sądowym. Został zabrany do odległego o 25 km Domu Dziecka w Lublinie (akcja rozgrywa się w Bystrzycy Nowej, małej wsi w gminie Strzyżewice). Oczywiście o postanowieniu dotyczącym dziecka polski sąd nie musi informować rodziców. Nie żąda także okupu. Dlaczego nakazał umieszczenie chłopca w Domu Dziecka? Bo w domu rodzinnym było brudno, nie ma ciepłej wody, matka ma depresję, a ojciec leży w szpitalu….
Rozdzielanie dzieci i rodziców podczas wojny opisywane było jako jedna z najokrutniejszych zbrodni. Jakże niesłusznie. Obecne praktyki wymiaru sprawiedliwości rzucają na sprawę całkiem nowe światło. Jasne się staje, że w tak trudnych czasach kierowano się jedynie głęboką „troską o dobro dziecka”.
Wszyscy jesteśmy przestępcami
Puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie taką oto sytuację.
Szósta rano. Domowników na równe nogi stawia łomotanie do drzwi i okrzyki:
– Otwierać! Policja!
Zaspany pan domu nie zdążył doczłapać do drzwi gdy te wyleciały z hukiem z framugi i do mieszkania wpadło kilku uzbrojonych funkcjonariuszy.
– Pan Kowalski? – zapytał jeden z nich dając jednocześnie znak pozostałym żeby zajęli pozycje.
– Tttak. A o co chodzi?
– Otrzymaliśmy zawiadomienie, iż posiada pan nielegalne… Jest pan w posiadaniu nielegalnych… Chwileczkę – sięgnął do kieszeni. – Że jest pan w posiadaniu urządzeń lub ich komponentów przeznaczonych do niedozwolonego usuwania lub obchodzenia skutecznych technicznych zabezpieczeń przed odtwarzaniem, przegrywaniem lub zwielokrotnianiem utworów – wyrecytował z kartki.
Cały wpis
[…]
W związku z Ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, w oparciu o wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. I OSK 2130/11), w nawiązaniu do podpisanej przez rząd Rzeczpospolitej Polskiej umowy oraz z uwagi na inne ważne przyczyny państwowe odmawia się obywatelowi udzielenia licencji na Komentowanie©, Krytykowanie©, Protestowanie© oraz Pisanie postów™. W związku z powyższym wpis obywatela zostaje usunięty.
Uprzejmie donoszę
Uprzejmie donoszę panu Ryszardowi Nowakowi, szefowi Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i innym organom świeckiego państwa, iż p. Michał Piróg popełnił przestępstwo ponieważ (podobno wykorzystując Facebook) obraził uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, następiująco wypowiedzio: Co do kwestii Dody i wyroku za obrażanie uczuć religijnych. To jakaś paranoja… jakiś kilkunastu kolesi na zlecenie nowo istniejącej firmy za grubą kasę napisali zbiór bajek. Źle przetłumaczyli wstęp , potem nazmyślali co im się po kilkuset latach wydawało a teraz na ten zbiór opowiadań nic nie można powiedzieć. Na filozofii to dzieło jest rozbierane na czynniki proste i postrzegane jako bardzo popularna książka która innymi słowami niż inne religie (bajki) stwarza własny symboliczny kodeks prawno cywilny.
Nie dajmy się zwariować. To tylko KSIĄŻKA !!!!!!!!!!!
Cały wpis
Prawda, honor, wiara
Zbieram się od kilku dni, by napisać na temat równie ważny jak ACTA, a kto wie, czy nie ważniejszy. Chodzi oczywiście o tragedię, jaką spotkała Polska, gdy okazało się, że samolot lecący na uroczystości z okazji kolejnej rocznicy wyrżnięcia kilku tysięcy polskich żołnierzy przez wrogów, nie doleciał. Po bez mała dwóch latach można pokusić się o podsumowanie. A w podsumowaniu stwierdzić, że Polacy dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy wierzą oraz tych, którzy nie wierzą.
Ci którzy wierzą wyznają wiarę otwarcie i bez ogródek: Wierzę, że w kokpicie Tu-154M zaraz przed katastrofą nie było generała Błasika – wyznał w konkurencyjnym RMF mec. Rafał Rogalski.
Ci którzy nie wierzą również wyznają niewiarę otwarcie i bez ogródek dużymi literami: NIE WIERZĘ W WYPADEK – wyznał w konkurencyjnym Salonie24 Tomasz Sakiewicz.
Cały wpis
Oficjalny bootleg, Twitter, Facebook i ACTA
Czy ktoś zna nazwisko Ronald Mack? A zespół The Chiffons? A ich piosenkę „He’s So Fine”, która w roku 1963 znalazła się na liście Billboardu? Nikt? To może ktoś słyszał o ex-Beatlesie George’u Harrisonie, który „He’s So Fine” nagrał jako „My Sweet Lord”? Nikt nie nazwał Harrisona piratem, nikt nie nazwał złodziejem. Bo na to, co zrobił Harrison branża znalazła inne określenie – plagiat. Czerpanie korzyści materialnych z cudzej pracy jest potępianie na wszelkie możliwe sposoby. A jednak mimo obowiązywania prawa „autorskiego” za „My Sweet Lord” tantiemy nie płyną do tego, kto ten kawałek skomponował…
Czy słyszał ktoś nazwisko Jake Holmes? A utwór „Dazed and Confused”? Kojarzy się z zespołem Led Zeppelin i ich pierwszą płytą? Jednak to Jake Holmes jest twórcą tego utworu, który znalazł się na jego płycie „The Above Ground Sound of Jake Holmes” wydanej dwa lata przed płytą Led Zeppelin. Nikt nie nazwał Zeppelinów piratami, nikt nie nazwał złodziejami. Nadal podpisują się jako autorzy utworu, który „pożyczyli”. Czerpanie korzyści materialnych z cudzej pracy jest potępianie na wszelkie możliwe sposoby. A jednak mimo obowiązywania prawa „autorskiego” z „Dazed and Confused” profity czerpie już ponad czterdzieści lat Jimmy Page…
Cały wpis
Troska
Niedawno nie dało się skorzystać ani ze strony Prezesa Rady Ministrów, ani ze strony sejmu RP. Winni temu byli źli hakerzy. Podobno źli hakerzy w ilości szt. 1, dzięki dobrym hakerom, zostali namierzeni, przesłuchani i puszczeni wolno. Nie zastosowano wobec nich nawet ulubionego zabezpieczenia prokuratury, czyli aresztu w wersji trial z licencją na trzy miesiące (z możliwością przedłużania w nieskończoność). Widocznie nawet policjanci nie byli przekonani o winie zadenuncjowanego sprawcy.
Po zablokowaniu stron do akcji wkroczyli ci, których praca polega na tym, że wszystkim się martwią. Tym razem jednak zmartwiła ich tylko wiadomość, że strony zostały zablokowane. Nie zmartwiło ich, że strony rządowe łatwo się zapychają i są praktycznie niezabezpieczone. Ani chybi w tej sprawie martwili się na pół etatu lub w godzinach nadliczbowych.
Cały wpis
Nie wszyscy są złodziejami!
Ponieważ co i rusz jestem posądzany o sprzyjanie, popieranie, promowanie kradzieży, gdy na przykład protestuję przeciw ACTA, lub wręcz wprost oskarżany o złodziejstwo postanowiłem odpowiedz na wpis na blogu zamieścić jako osobny temat. Podkreślę: Ktoś kto korzysta z przysługujących mu praw nie jest przestępcą!
Sześć lat temu Prezes UOKiK wszczął dwa postępowania przeciwko spółkom zajmującym się dystrybucją filmów na płytach DVD – Warner Bros i Vision Film. Urząd zakwestionował umieszczanie na okładkach nośników, informacji sugerujących całkowity zakaz pożyczania oraz kopiowania utworu bez zgody właściciela praw autorskich.
Cały wpis
Zaprawdę wybaczcie im, bo oni to my
a)
Miasto. W mieście ulica. Z jednej strony płynie rzeka. Druga strona zabudowana. Domy ponumerowane od początku (lub końca): 6, 5, 4, 8, 9, 11…
b)
Przystanek tramwajowy (także w mieście), tak zwana wysepka. Wysepka przechodzi w zejście do przejścia podziemnego. Zejście osłonięte barierką od torów dzieli kilkanaście centymetrów. Dłuższy tramwaj mniej więcej w jednej trzeciej zatrzymuje się na wysokości barierki. Puszysty pasażer, nie wspominając o pasażerze na wózku lub z dzieckiem w wózku nie ma szans wysiąść. Ani wsiąść…
Cały wpis
Demokracja wersja demo
Wydaje się nam, że żyjemy w kraju demokratycznym. W Przekroju ukazał się przed wyborami artykuł. Artykuł, który powinien być stale obecny, przypięty, dostępny. Nie jest. Więc parę refleksji w oparciu oń.
Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej: Art. 100.
Kandydatów na posłów i senatorów mogą zgłaszać partie polityczne oraz wyborcy.
Co zrobić, żeby przypadkowi wyborcy nie zaczęli bruździć i zgłaszać swoich kandydatów? Proste. Uchwalić prawo, które zapis konstytucji uczyni martwym. Więc według polskiego prawa wyborczego wszelkie pieniądze na finansowanie kampanii muszą przechodzić przez partyjny komitet wyborczy. Kandydaci nie mają prawa sami sobie namalować nawet plakatu. Wpierw muszą wpłacić pieniądze na konto komitetu, a dopiero ten może zapłacić za plakat.
Cały wpis