Dzisiejszy wpis będzie nietypowy, ponieważ poświęcony fragmentowi tekstu ze środowego wydania Polityki. Komentarz do owego wyimka pozostawiam P.T. Czytelnikom. Mottem zaś niech będą te oto słowa, które znalazły właściwie połączenie: „A gdy przypadkiem coś spieprzymy, to się żarliwie pomodlimy”.
Zanim przejdziemy do meritum udowodnijmy sobie potrzebę wyrażania sprzeciwu patriotycznego oraz konieczność palenia tęczy na Placu Zbawiciela. Otóż dzisiaj jest — obchodzony niegdyś hucznie i w Polsce — Dzień Zwycięstwa. Ponieważ jednak nie dało się go powiązać ani z papieżem, ani z biskupem, ani z żadnym cudem, a nadal jest obchodzony w Rosji, więc zrezygnowano zeń. A tych, którzy przyjadą do nas czcić ten dzień przyjmiemy po chrześcijańsku dewastując pomniki i rzucając kamieniami. Istnieje więc pilna potrzeba napisania historii od nowa, w której rola Związku Radzieckiego w wyzwalaniu Polski zostanie sprowadzona do właściwego, zerowego, poziomu. Wiadomo przecież, że Polskę wyzwolił kto inny. Nie wiadomo jeszcze kto, ale trwają intensywne poszukiwania. Jednym z kandydatów jest gwardia szwajcarska. Do pokazywania Ruskim przystąpił także sam pan premier.
Cały wpis