Podstawą każdego państwa, w tym demokratycznego państwa prawa jest system prawny i tak zwany wymiar sprawiedliwości. W jednym państwie działa lepiej, w innym gorzej, ale jest państwo w środku Europy, w którym — po dwóch latach rządów prawych i sprawiedliwych oraz siedmiu pozostałych — mówienie o wymiarze jest uwłaczające. To nie wymiar, to bezmiar sprawiedliwości.
Choć w Polsce cenzura została zniesiona, to nie znaczy, że jej nie ma. Słowo nadal jest reglamentowane, a mówiący mówiąc naraża się na śledztwo, proces i karę. Na przykład w lutym p. Korwin-Mike w swoim cotygodniowym felietonie w Angorze streścił poglądy Episkopatu na temat edukacji seksualnej w szkołach oraz pedofilii przedstawiając je jako własne. Korwin-Mikke spuentował wywody następująco: Od prokuratury zażądałem dochodzenia w sprawie bezczelnego, oficjalnego uprawiania pedofilii w szkołach. Z tym, że osobiście wolałbym, by moja córka trafiła w łapy podofila (pedofila – nie „gwałciciela”!), który po pupie poklepie, biuścik pomaca, może popieści i pocałuje – niż poszły na taką lekcję. Bo po zetknięciu z pedofilem pozostanie cenne uczucie wstydu i napięcie erotyczne – a po takiej lekcji bezpowrotnie utraciłaby zdolność kochania.
Cały wpis