Zwornik, strategiczna strategia oraz wielkie nadzieje

Bronisław Komorowski, prezydent Rzeczpospolitej Polskiej podzielił się z narodem wizją. Wizja była wyrazista i dotyczyła podziału, który Donaldowi Tuskowi, premierowi, nie wadzi. Zanim jednak pan prezydent został panem prezydentem zapowiedział był, że dla zasady nie zrezygnuje: Nie zrezygnuję z zasady, żeby nie używać wiary jako sztandaru politycznego. I słowa dotrzymał — żadnej mszy nie opuścił. A po mszy inaugurującej pontyfikat papieża Franciszka nawet odnalazł nadzieje na przyszłość. Duże nadzieje. Myliłby się jednak ten, kto by myślał, że te nadzieje to sprawny, fachowy rząd, mający wizję, koncepcję i konsekwentnie, po szerokich konsultacjach społecznych, wcielający ją w życie. Nic z tych rzeczy. Podstawą dużych nadziei na przyszłość jest połączenie dwóch stylów, bynajmniej nie PiS-u i nie PO: Dla mnie jest ważne, że odnalazłem w homilii i w samej uroczystości, także ze względu na obecność zakonu franciszkanów, szczególną chęć łączenia, rodzaj wyczulenia, umiejętności, które kształtują jezuici i szczególną wrażliwość franciszkanów. Połączenie tych dwóch stylów pobożności stwarza podstawy do dużych nadziei na przyszłość.

Oczywistą konsekwencją odnalezienia szczególnej chęci jest wizja. Wizja jest optymistyczna: Wbrew narastającej zaciekłości politycznej uda się skleić Polskę smoleńską i niesmoleńską, bo coraz więcej ludzi w kraju nie chce wojny politycznej. Coraz więcej ludzi nie chce, ale kilku wciąż chce i było to widać trzy dni temu. A przecież Rolę prezydenta Rzeczypospolitej postrzegam jako zwornika całego narodu i państwa. Winien być czynnikiem sprzyjającym budowaniu wspólnoty obejmującej Polaków o różnych poglądach i sympatiach, czy nawet antypatiach natury politycznej. Jak p. prezydent wywiązuje się z roli, którą postrzega? Nie angażuje się w nic, poza uczestnictwem w uroczystych mszach z okazji i ku czci. Trzecią rocznicę katastrofy para prezydencka uczciła uczestnicząc we mszy odprawionej w Pałacu Prezydenckim. Z dala od tłumu, zgiełku, harmideru, w ciszy i skupieniu. W ogóle żaden przedstawiciel najwyższych władz partyjno-rządowych wybranych w wolnych i demokratycznych wyborach, nie raczył pofatygować się „na miasto”, wyjść do ludzi. Nawet ten, któren postrzega „rolę prezydenta jako zwornika”.

komorowskikleczy

Pan prezydent Bronisław Komorowski (w głębi) podczas pełnienia
obowiązków. Zdjęcie pochodzi z serwisu Deon

Pan prezydent pozytywnie ocenił powołanie zespołu, który będzie tłumaczył i dementował nieprawdziwe informacje o przyczynach katastrofy sprzed trzech lat. Dobrze, że powstaje zespół pod kierownictwem dr Macieja Laska, choć to inicjatywa spóźniona. Wydawałoby się, że ludzie zaangażowani do pracy w komisji Millera powinni być wcześniej w większym stopniu zainteresowani obroną własnego poglądu, swojej reputacji zawodowej. Tak się niestety nie stało. Zdumiewające! Pan prezydent publicznie przyznaje, że komisja Millera nie przedstawiała faktów, wyników badań, wniosków, a jedynie własne poglądy poszczególnych członków! Jak na zwornik bardzo fortunna wypowiedź. Z drugiej strony komuniści też nie widzieli potrzeby tłumaczenia się motłochowi z tego co robią, po co, za co i na czyje zlecenie. Tę lekcję historii stojący na czele rządu historyk odrobił celująco.

„Się niestety nie stało”… Warto w tym miejscu, w dniu dzisiejszym, przypomnieć sobie, że raz się stało. Ale wnioski się olało. Nie tak dawno temu, ściślej cztery lata temu, a precyzyjnie, czyli dokładnie (po polsku exactly) 17 czerwca 2009 roku opublikowano Raport, który przedstawiał 10 kluczowych wyzwań oraz rekomendacje dla działania naszego (czyli tego) oraz kolejnych rządów. Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w notce opatrzonej datą 5 luty 2013 czytamy: Dzisiaj Rada Ministrów przyjęła Długookresową Strategię Rozwoju Kraju. To ostatni etap budowania nowego porządku strategicznego naszego kraju. Rozpoczęliśmy go z Premierem i Zespołem Doradców Strategicznych opracowując „Raport Polska 2030. Wyzwania Rozwojowe”.

Z perspektywy czasu widać, że rozpoczęli i tak się zmęczyli, że na tym skończyli. Niczym nasi Czerwoni Bracia, którzy postanowili udać się na polowanie. „Na koń!” — ryknęli i poszli piechotą. W Strategii stawiamy na wzrost wydatków na dziedziny prorozwojowe (w tym m.in. edukacja, zdrowie, infrastruktura — transportowa, komunikacyjna, środowiskowa, badania i rozwój, kultura). Najpierw będziemy dalej na trwale równoważyć wydatki publiczne, zwiększając przy tym wydatki rozwojowe do poziomu 17,5 proc., utrzymując ten poziom do 2030 r. Na jedno postawili, drugie zrobili.

Jednym z omawianych w Raporcie zagadnień był system emerytalny. Wnioski są jednoznaczne. Jednym z kluczowych warunków zwiększenia aktywności zawodowej i zatrudnienia zarówno osób starszych, jak i młodszych, jest odpowiednio zaprojektowany system emerytalny. Wprowadzany od 1999 roku powszechny system emerytalny ma wbudowane mechanizmy zachęcające do wydłużania aktywności zawodowej, a począwszy od 2014 r. zapewni automatyczne dostosowanie wydatków na nowo przyznawane świadczenia emerytalne do zmieniających się warunków demograficznych. Od systemu tego istnieje jednak wiele wyjątków w postaci subsystemów oferujących świadczenia aktuarialnie niezbilansowane. Ich reformowanie w kierunku wytyczonym przez system powszechny jest nie tylko koniecznym warunkiem dalszej modernizacji Polski, lecz także nieuniknionym następstwem zachodzących procesów demograficznych.

Mówiąc po ludzku reformę emerytalną wprowadzoną w roku 1999 należy dokończyć, a system uczynić powszechnym włączając weń tych, którzy z przyczyn głównie politycznych znaleźli się poza nim. Spośród świadczeń o charakterze aktuarialnie niezbilansowanym największą pod względem obecnej wysokości wydatków grupę stanowią:
• wcześniejsze emerytury z powszechnego systemu emerytalnego (1,46% PKB),
• emerytury rolnicze (0,91% PKB),
• emerytury służb mundurowych (0,6% PKB) oraz
• emerytury górnicze (0,5% PKB)

Rząd pochylił się nad Raportem, choć z perspektywy czasu patrząc widać, że raczej wypiął się nań, ponieważ postąpił dokładnie odwrotnie niż zalecała Długookresowa Strategia Rozwoju Kraju, którą rozpoczęli z premierem i Zespołem Doradców Strategicznych. Gdy klikniemy na stronie informującej o tym doniosłym fakcie link Raport, by się z wynikami pracy Zespołu zapoznać otrzymamy komunikat: Przepraszamy, ale nie znaleziono żadnych materiałów zwiazanych z tym hasłem. Upewnij się, czy poprawnie wpisałeś hasło lub spróbuj użyć innego. Ponieważ Raport powstał w czerwcu 2009, rządowa strona — na której Boni M. prowadzi swego bloga — ma datę 5 luty 2013, trudno wymagać, by został podlinkowany w tak krótkim czasie. W końcu minęły dopiero dwa miesiące, a min. Boni M. cyfryzuje ledwie raptem zaledwie półtora roku! Do 2030 na pewno zdąży. Chyba, że…

… p. minister Boni M., który zajmował się ostatnio cyfryzacją Funduszu Kościelnego, marzy o tym, by móc strategicznie podoradzać (może z lepszym skutkiem) lub co nieco pocyfryzować (może z lepszym skutkiem) w Parlamencie Europejskim. A jeśli chodzi o Raport, to na szczęście (albo przez nieuwagę) ów można jeszcze znaleźć tutaj (bezpośrednio do pliku pdf, 15 MB) Warto go sobie ściągnąć i zachować zanim zniknie jak programy partii z roku 2005 i 2007…

Dodaj komentarz