Zero ryzyka

Mamy problem — powiedział rzecznik ministerstwa zdrowia. Z jednym laboratorium w Zabrzu mamy problem. Wczoraj laboratorium zostało zawieszone o czym poinformowaliśmy również na naszej stronie, z uwagi na dość dużą liczbę błędnych wyników. Wyniki były błędne, ponieważ były pozytywne i psuły statystykę. Tu miedzy innymi chodzi o ten nasz dzień, w którym mieliśmy taki pik zachorowań, powyżej 540 osób. Tam było stwierdzone zakażenie w szpitalu w Jastrzębiu Zdroju i to laboratorium w Zabrzu potwierdzało te zakażenia. Na dziś jeszcze nie prostujemy tego wyniku. Tam były 73 próbki pozytywne. Laboratorium zostało zawieszone w wykonywaniu usług na rzecz państwa. W tej chwili zostało zobowiązane do przekazania wszystkich swoich próbek do Państwowego Zakładu Higieny celem walidacji czyli potwierdzenia zgodności wyników z prawdą.

Nie da się bardziej wprost przyznać, że „wypłaszczenie krzywej zakażeń” to pokłosie małej liczby wykonywanych testów i nadzoru nad laboratoriami. Władza sama testy kupuje, sama sprowadza, sama certyfikuje, sama ocenia ich wiarygodność i ustala zasady testowania. Żadna niezależna instytucja tego nie nadzoruje, nie weryfikuje, nie kontroluje. Dlatego dane podawane przez ministerstwo zdrowia są tak niebywale wiarygodne. Nawet jeśli chodzi o wybory w Bawarii, to nie odnotowano zachorowań. Skąd to wiadomo? Ano z analizy którą przegotował ktoś i przesłał ministrowi zdrowia. Kim jest ten ktoś? To informacja poufna, bo list był prywatny, a nadawca, podobnie jak sędziowie popierający nową Krajowa Radę Sądownictwa, zastrzegł sobie anonimowość. Ciemnemu ludowi powinna wystarczyć informacja, że ekspertyza jest i potwierdza, że wybory nie wpływają na wzrost liczby zakażeń.

Pytanie brzmi co ryzykuje rząd? Odpowiedź jest oczywista — nic nie ryzykuje. Wybory organizowane w tym czasie i w taki sposób wygra ten, kto ma wygrać, ponieważ po to są organizowane, żeby to on wygrał. Jeśli po wyborach wystrzeli liczba zakażonych i zgonów, rząd przyzna uczciwie, że jednak organizacja wyborów była błędem i trzeba było je przełożyć, no ale mleko się rozlało, kobyłka u płota, mądry Polak po szkodzie. Gdyby z kolei jakimś cudem wygrał nie ten kandydat co trzeba, choć to wykluczone i praktycznie niemożliwe, ale gdyby jednak jakimś cudem wygrał, to jego wybór nie zostanie uznany, a głosowanie powtórzone, tak jak to miało niejednokrotnie miejsce w Sejmie.

Co ryzykuje Robert Biedroń? Robert Biedroń ryzykuje, że gdy jakimś cudem zostanie prezydentem, to zamiast dzisiejszych ponad 30.000 zł (6717 euro à 4,50 zł) na rękę jako europoseł będzie zarabiał 14.000 zł jako prezydent RP. W tej sytuacji nie dziwi, że lewica robi wszystko, by umożliwić PiS-owi przeprowadzenie wyborów i reelekcję Dudy. Oczywiście obecna większość sejmowa mogłaby uchwalić, że Duda pozostaje prezydentem przez kolejne pięć lat, ale z wiadomych sobie powodów tego nie robi. Nie znaczy to, że Polska jest nadal — jak chce Konstytucja — „demokratycznym państwem prawnym”. Dziś obywatel może otrzymać mandat bez podstawy prawnej, minister może zlecić drukowanie kart do głosowania mimo, iż ustawy jeszcze nie ma. Albowiem prawo już nie znaczy prawo, a zgodne prawem jest to, co czynniki-partyjno-rządowe za za zgodne z prawem uznają. O sprawiedliwości nawet wspominać nie warto.

Po co policji teraz, w obliczu epidemii, kryzysu gospodarczego, suszy, kosztujące miliony złotych potężne armatki wodne i 124 furgony do przewożenia aresztantów? Samochody, zgodnie z informacjami podanymi przez portal interia.pl, mają być wyposażone w kuloodporne szyby, „młot fortyfikacyjny” oraz… nożyce do cięcia drutu. Oprócz tego każdy musi posiadać dookolny system monitoringu, monitory o przekątnej co najmniej 15 cali i dyski twarde mieszczące co najmniej 7 godzin nagrań ze wszystkich kamer.

Ktoś jeszcze łudzi się, że rządzący zdobytą władzę kiedykolwiek oddadzą?

Dodaj komentarz