Żadnych śmieci!

Jakie są sądy po siedmiu latach ich reformowania przez rząd i resort wymiaru sprawiedliwości? Sądy są beznadziejne, ponieważ władza w dalszym ciągu nie może na nie liczyć, kompletnie nie spełniają jej oczekiwań. Bo sprawiedliwy sąd to taki, który nie działa w oparciu o przepisy, lecz wytyczne. Dowodu na szczęście nie trzeba daleko szukać.

Władysław Frasyniuk to legendarny działacz antykomunistycznej opozycji w czasach PRL-u. Gdy udało mu się uniknąć internowania po wprowadzeniu stanu wojennego zaczął działać w podziemiu. Pod koniec 1982 roku został aresztowany, osądzony i skazany. 40 lat później… został skazany powtórnie. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wolność słowa była wtedy jednym z głównych postulatów (postulat nr 3* z 21 ogółem), co znalazło odzwierciedlenie w konstytucji. Okazuje się, że

„Wolność słowa nie jest prawem bezwzględnym. Ochrona dobrego imienia jest również wartością konstytucyjną” – argumentowała sędzia Anna Borkowska z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieście. Wyrok zapadł 4 sierpnia, Frasyniuk został uznany winnym znieważenia i pomówienia żołnierzy pełniących służbę na polsko-białoruskiej granicy.

Sformułowanie „śmiecie” nie znajduje uzasadnienia w celu wypowiedzi, którym było zwrócenie uwagi na sytuację na granicy. Sformułowanie „śmiecie” sąd ocenia jako obraźliwe. W ocenie sądu to określenie wykroczyło poza prawo do krytyki. „Śmiecie” to wypowiedź pogardliwa

Tak sędzia uzasadniła wyrok. Czego to dowodzi? To dowodzi, że polskie sądy działają beznadziejnie, ponieważ za zbrodnię znieważenia dobrego imienia Frasyniuk powinien zostać skazany co najmniej na taką karę, jak za działalność opozycyjną w PRL-u. Wtedy przecież także znieważał organy i grzejących się przy koksownikach żołnierzy na służbie. Na Twitterze dał temu wyraz Zbigniew Ziobro.

Polski Żołnierzu, pamiętaj, żaden śmieć nie jest w stanie Cię obrazić. Bronisz nas, naszych dzieci, domów, Ojczyzny. Na polskie sądy może nie masz co liczyć, ale na Polaków zawsze. Jesteśmy z Ciebie dumni. Chwała Ci, polski Żołnierzu!

O co chodzi? Przypomnijmy sobie pokrótce. W programie „Fakty po faktach” Władysław Frasyniuk wyraził emocjonalnie niepochlebną opinię o żołnierzach nadgorliwie strzegących granicy, na której koczowało kilkudziesięciu uchodźców. Co ciekawe Frasyniuk także mówił o… śmieciach. Tak nie postępują żołnierze. Śmiecie po prostu. To nie są ludzkie zachowania, trzeba to mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu, przeciwnie, plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice, albo dziadkowie. Dziś walczący o wolną Polskę Władysław Frasyniuk jest śmieciem, a walczący z dziećmi i ich matkami, skazujący je na poniewierkę, głód, mróz i śmierć polski żołnierz jest bohaterem. Obraża go patrzenie mu na ręce, komentowanie tego, co robi, w jaki sposób „broni nas, naszych dzieci, domów, Ojczyzny”. Przy okazji wyszło na jaw, że jeśli kobieta nie wyda wyroku zgodnego z oczekiwaniami ministra, to żadną miarą nie można jej zaliczyć do kategorii „polskie sądy”. Dla dopełniania obrazu należy odnotować postawę serwującej prawdę od rana do wieczora telewizji, której widzowie mają wiedzieć, ale nie maja prawa więcej oglądać i słuchać Frasyniuka.

Inną sprawą, na razie luźno związaną z pierwszą, są zarządy spółdzielni mieszkaniowych, które zachowują się tak, jakby działały w alternatywnej rzeczywistości. Wzrastają koszty ogrzewania. Co robi taki przykładowy zarząd? Zwołuje zebranie mieszkańców by wspólnie omówić sytuację i wypracować modus operandi? Skąd! Liczy, liczy, liczy, a gdy już wszystko skrupulatnie policzy zapisuje wyniki, drukuje i wysyła członkom spółdzielni. Ci pismo czytają i oczy przecierają ze zdumienia. Płacili na przykład 700 zł, mają płacić 1600 zł. Ale nie mają z czego, nie stać ich na taki luksus. Przestaną więc płacić, bo nie miałby na podstawowe potrzeby, żywność, leki. I tu pojawia się niewiadoma. Co w tej sytuacji zrobi zarząd? Naśle na nich komornika? Skieruje sprawę do sądu? Wyeksmituje? Czyż nie dokładnie tak zachowywali się nowi właściciele reprywatyzowanych kamienic? Oni przecież także najpierw windowali czynsze do absurdalnego poziomu, a potem nasyłali „czyścicieli”. O to chodzi prezesom? O wywalenie na bruk tych, których nie stać na ponoszenie takich kosztów, po czym zagospodarują tak pozyskane pustostany? Inne pytanie — czy ktokolwiek słyszał o choćby jednym zarządzie spółdzielni, który z uwagi na ciężką sytuację i szykujące się podwyżki zrezygnował z części apanaży?

Kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tyle zarabiają miesięcznie prezesi największych spółdzielni mieszkaniowych. Rekordziści zgarniają po 70 tys. To więcej niż prezydent i premier Polski razem wzięci. Więcej niż prezydenci miast, w których spółdzielnie działają. I mniej więcej tyle, ile menedżerowie największych spółek kapitałowych.

Jacyż to są uczciwi, kryształowi ludzie! Jacy szczerzy, otwarci, z sercem na dłoni! Jak nie mają nic do ukrycia!

Kierownictwo spółdzielni doskonale wie, że wycenia swoje usługi ponad miarę. Dlatego większość szefów betonowych molochów, choć zgodnie z prawem powinni ujawniać swe zarobki spółdzielcom, ima się najróżniejszych sztuczek, by ludzie nie dowiedzieli się, ile zarabiają.

Rok temu zarząd olsztyńskiej spółdzielni mieszkaniowej Jaroty w Olsztynie podniósł mieszkańcom czynsz.

Przykładowa czteroosobowa rodzina mieszkającą na 60 metrach w trzypokojowym mieszkaniu przed podwyżkami płaciła za czynsz i fundusz remontowy około 500 złotych. Po podwyżkach musi co miesiąc zapłacić 800 złotych.

Okazuje się, że prezes tej spółdzielni na tle innych wypada nader skromnie, by nie rzec nędznie.

Podstawowa pensja prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Jaroty” w Olsztynie wynosi ponad 19 tys. zł miesięcznie. Taką informację przekazali mieszkańcy spółdzielni na konferencji prasowej. Nie jest to jednak cała pensja. Ze źródeł, do jakich dotarli mieszkańcy, wynika, że przyznaje sobie okazjonalne premie rzędu 120 proc. podstawowego wynagrodzenia.

Teraz mieszkańców czekają kolejne podwyżki. Właśnie otrzymaliśmy pismo z Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Olsztynie z informacją o nowej taryfie za ogrzewaniemówi Roman Przedwojski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Jaroty. — Podwyżka sięga poziomu 20%. To kolejny wzrost opłat, na który nie mamy wpływu.

Rodzi się fundamentalne pytanie: Czy jest coś, na co sieroty na stołkach mają wpływ? Skąd ta eksplozja imposybilizmu u wszystkich prezesów, od prezesa partii, poprzez prezesa NBP, RM, na prezesach państwowych spółek i spółdzielni kończąc?


* Przestrzegać zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań.

Dodaj komentarz