Za siedmioma górami…

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami było sobie państwo zwane kąśliwie republiką bananową. Na czele państwa stał wybitny polityk, mąż stanu, człowiek wrażliwy i pełen dobrej woli. Gdy tylko doszedł z towarzyszami do władzy oznajmił, że jest zdeterminowany i będzie twardo i odważnie reformował kraj. Aby reformy przyspieszyć na odpowiedzialne stanowiska powołał wybitnych fachowców. Na przykład stanowisko ministra przemysłu objął sławny filolog zuluski.

Pierwszą decyzją nowego władcy było zbudowanie nowego, wręcz betonowego, nowoczesnego stadionu w miejsce starego, bambusowego. Obiekt powstał piękny i okazały. Okoliczni mieszkańcy, a także turyści z dalszych okolic przyjeżdżali i podziwiali. Natychmiast postanowiono rozegrać zawody sportowe międzynarodowe. Zaproszono drużyny, sprzedano bilety. Niestety, szyki pokrzyżowała pogoda – obfite opady deszczu zmieniły boisko w jezioro. To nie mogło ujść na sucho. Władca zapowiedział zaostrzenie prawa, a powołana błyskawicznie specjalna komisja wnet znalazła winnych. Pierwszy został zdymisjonowany dyrektor Instytutu Do Spraw Dżdżu i Wiatru, który nie przewidział intensywności opadów.

Władca, który należał do ludzi o gołębim sercu nie mógł, po prostu nie mógł zdać się na innych. Musiał, po prostu musiał sprawę wyjaśnić osobiście. Bał się bowiem, że pozostawienie sprawy bez wyjaśnienia wzbudzi podejrzenia, że nad niczym nie panuje. Dlatego na konferencji prasowej oświadczył: – Po pierwsze pytania dotyczyły murawy. Murawy, czyli tego na czym się gra. Bo wbrew temu, co sądzą wrogowie i opozycja gra się na murawie, a nie na stadionie. Po drugie według Instytutu Do Spraw Dżdżu i Wiatru opady tego dnia były opadami absolutnie ponad normę. Bo wszystkie prognozy mówiły o opadach, ale żadna nie mówiła, że będziemy tego dnia mieli do czynienia z opadem, który tego dnia wynosił 78,94% deszczu jaki pada przez cały miesiąc w tym miejscu i to jest średnia z badań z ostatnich sześćdziesięciu dwóch lat. A więc z tego wynika, że tego dnia spadło tyle deszczu ile średnio spada przez dwadzieścia dni, czyli mnóstwo dużo.

W rezultacie oprócz dyrektora Instytutu Do Spraw Dżdżu i Wiatru stanowisko stracił także szef Plemiennego Centrum Sportu, którego kontrakt wygasał dwa miesiące później, dzięki czemu należeć mu się będzie tylko dwumiesięczna odprawa. W zaistniałej sytuacji jednak oczywiste jest, że bez względu na koszty nie mógł piastować dalej piastowanego stanowiska. Opozycja domagała się także dymisji p. Tsetse, ministra Biegów i Podskoków, ale władca uznał, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ minister jest wporzo, bo za nic nie odpowiada.

Niesprawiedliwe i kłamliwe są plotki rozsiewane przez wrogów i nieprzyjaciół jakoby władca zajmował się duperelami, podczas gdy kraj tonie w długach, a gospodarka zwalnia. Ponieważ on taki po prostu jest. Nie może ani przejść, ani przejechać obojętnie obok krzywdy i nieprawidłowości. Pochyla się więc z troską i walczy z (prawie) każdym problemem. Ostatnio jego umysł władcy zaprzątała sprawa młodej matki, do której o 10 wieczór (przed zmianą czasu) zapukali funkcjonariusze państwowi i odstawili do pudła, a dzieci oddali na przechowanie do Instytucji Zajmującej się Przechowywaniem Dzieci (IZsPD). Ponieważ kobieta miała zapłacić grzywnę w wysokości 2.000 bananów*, miesięczny koszt utrzymania dziecka w IZsPD wynosi ponad 5.000, a dzieci było dwoje, więc głos znowu zabrał przywódca, bo musiał – Tego typu działania są niedopuszczalne – powiedział, choć nie wyjaśnił dlaczego. – W tej bulwersującej sprawie mogę powiedzieć jedno, że wyjaśnimy ją i to w ciągu godzin, a nie w ciągu dni każdy szczegół tej bulwersującej sprawy.

Jak zapowiedział, tak postąpili. Wyjaśnienie okazało się banalnie proste. Po pierwsze okazało się, że to sam władca przesłał do Parlamentu projekt zmian, które nie tylko działania „tego typu” uczyniły dopuszczalnymi, ale na dodatek koniecznymi. Po drugie okazało się, że policjanci działali zgodnie z procedurą i z obowiązującym prawem. Czyli nie stwierdzono naruszenia prawa, a pora została wybrana optymalnie. Bo w owym kraju policja zawsze działa zgodnie z prawem i procedurami. Pomyliła piętra i poturbowała niewinnego obywatela? Działała zgodnie z prawem i procedurami. Zastrzeliła czarnoskórego handlarza, bo jej się wydawało, że chce wyrwać broń z korzeniami? Działała zgodnie z prawem i procedurami. Strzelała do kierowcy, cyklisty, motocyklisty, bo wydawało jej się, że to przestępcy? Działała zgodnie z prawem i procedurami.

Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że opisane przypadki dotyczą naszego pięknego kraju. Owszem, pewne podobieństwo występuje. Ale pozory mylą. Ponieważ jest jedna, kolosalna różnica. Mianowicie u nas najpierw prasa o czymś pisze, a dopiero potem Premier reaguje. Jak na przykład w sprawie Amber Gold i swojego syna. W kraju za siedmioma górami i siedmioma rzekami odwrotnie – najpierw władca pochyla się z troską nad problemem, a dopiero potem ową troskę i problem – już oczywiście rozwiązany – opisuje prasa. Dlatego słowem nie zająknęła się o pewnej kobiecie, której odebrano dziecię, bo lepianka lepiła się od brudu…

Dzisiaj imieniny obchodzi Narcyz. Złóżmy wszystkim Narcyzom życzenia wszystkiego najlepszego.


* Kurs banana w dniu dzisiejszym wynosi około 1,02 zł

Dodaj komentarz