Z jednej strony są ludzie

Wojna hybrydowa rozpętana przez Łukaszenkę weszła w nową fazę. Po spacyfikowaniu protestów, zmuszeniu polskich władz do przyjęcia lex-TVN w celu położenia kresu włamaniom na mailową skrzynkę ministra Dworczyka, uprowadzeniu samolotu, dyktator w celu eskalacji konfliktu sprowadził na Białoruś 32 uchodźców i użył ich do walki z Polakami wysyłając na granice polsko-białoruską. Bo Polacy jak wiadomo to naród niebywale waleczny, mający 600-letnią tradycję tolerancji i od 1000 lat kultywujący chrześcijańskie wartości, takie jak miłosierdzie i miłość bliźniego.

Akcja przeciw imigrantom

Trzy lata temu Bartłomiej Sienkiewicz ubolewał, że można wykręcać ręce matkom niepełnosprawnych dzieci, odmawiać dostępu do toalety i nic się nie dzieje! Nie rozumiejąc, że „można” właśnie dlatego, że nic się nie dzieje brnął dalej: Matki niepełnosprawnych dzieci stały się zakładnikami wojny polsko-polskiej. Dziś kilkudziesięciu emigrantów stało się zakładnikami hybrydowej wojny białorusko-polskiej. Wojny, której Łukaszenka nie mógł przegrać. Polacy bowiem zamiast problem zdusić w zarodku zachowali się zgodnie z oczekiwaniami, rutynowo. Zgromadzili funkcjonariuszy jak to zawsze robią na Żoliborzu, ściągnęli wojsko, rozciągnęli drut kolczasty, pogonili media, śledzili z lądu i powietrza chodzące za potrzebą kobiety, teren odgrodzili drutem kolczastym, nabazgrali na kawałku blachy „Teren prywatny wstęp wzbroniony” i ustawili w widocznym miejscu i — najważniejsze — odmówili udzielenia pomocy humanitarnej. Wiadomo, kilku uzbrojonych funkcjonariuszy straży granicznej nie poradzi sobie przecież z kilkudziesięcioma nieuzbrojonymi uchodźcami, trzeba im w sukurs wysłać kilka dywizji wojska. Niewykluczone, że wkrótce do akcji wkroczą czołgi, które przecież właśnie w tym celu zostały przerzucone z zachodu na wschód.

Z koczującymi w budynku Sejmu matkami udało się wygrać. Wystarczyło utrudniać im życie, ograniczać dostęp do sanitariatów, zablokować aprowizację i cierpliwie czekać aż same zrezygnują. Nie można jednak wykluczyć, że może Mateusz Morawiecki, który jest premierem, ma rację. Być może gdybyśmy przepuścili tych 30 uchodźców, to Łukaszenka jutro podesłałby 300, pojutrze 3000, a za tydzień 300.000. Być może. Tyle, że dziś mamy do czynienia z trzydziestoma. A rząd za to bierze ciężko zarobione pieniądze i premie, które mu się należą za ciężka i uczciwa pracę, żeby mieć gotowy scenariusz na każdą okoliczność. I na 30, i na 300, i na 300.000. Jeśli do powstrzymania trzydziestu cywilów nie wystarczą pogranicznicy, trzeba im w sukurs wysyłać żołnierzy, to czy starczy siły do obrony granicy, gdy zechce ją przekroczyć trzydziestu zielonych ludzików?

Do rozważenia są dwa scenariusze. Pierwszy zakłada, że Łukaszenka i jego służby to kompletni idioci, więc wysyłają 30 osób na granicę z Polską i czekają na rozwój wydarzeń. Jeśli Polacy przepuszczą tę grupę, to następna będzie liczniejsza, kolejna jeszcze liczniejsza itd. Jeśli nie, to spróbują na granicy z Ukrainą, w ostateczności z Rosją. Zgodnie z drugim to nie Łukaszenka i jego służby są kompletnymi idiotami. Wysyłają więc na granicę kilkanaście osób, bo doskonale wiedzą jak zachowają się polskie władze. Nie posyłają większej grupy, bo większe grupy przydadzą się w innych miejscach. Gdy mężni Polacy rzucą się tłumnie by bronić granicy przed trzydziestoma cywilami, w innych miejscach będzie można szmuglować chętnych na wielką skalę bez większych przeszkód. W końcu sami członkowie rządu przy każdej okazji z oburzeniem oskarżają Łukaszenkę o to, że ściąga do siebie uchodźców samolotami na masową skalę. A na granicę z Polską wysłał 30 osób! Oszalał?

Tak więc Łukaszenka przerzucił kilkudziesięciu migrantów na granicę i przyblokował żołnierzami, żeby się nie rozpierzchli. Resztę pozostawił Polakom. Dlatego nie trąbił, że obowiązek żywienia tych ludzi spoczywa na Polakach. Po prostu stłoczył ich na granicy i na tym poprzestał. Polakom korona by z głowy nie spadła, gdyby zadbali o ich potrzeby, zachowali się humanitarnie, zgodnie ze standardami. Gdyby uznali, że skoro Łukaszenka ich nie karmi, to oni nakarmią, udzielą pomocy medycznej na złość tyranowi. Tymczasem nic z tych rzeczy. Polacy zdają się czekać licząc na to, że albo Łukaszenka cofnie się, albo ci ludzie umrą z głodu. W obu przypadkach problem rozwiąże się sam, teoretycznie bez ingerencji strony polskiej. Tłumaczy to Michał Dworczyk: Z jednej strony są ludzie, którzy są cynicznie wykorzystywani przez reżim białoruski do właśnie sprowokowania tej sytuacji w której jesteśmy, z drugiej strony musimy też mieć świadomość, że zmiana podejścia, która po pierwsze byłaby trudna do uzasadnienia ze względu na przepisy międzynarodowe, po drugie ze względu też na bezpieczeństwo każdego z tych państw, o których mówimy, czyli krajów bałtyckich czy Polski, ale po trzecie to by zachęciło oczywiście do tego, żeby ten strumień osób wypychanych z Białorusi powiększał się.

Dziennik Gazeta Prawna potwierdza, że skupienie uwagi na małej grupie zdaje egzamin, a uchodźcy szmuglowani są na masową skalę. O tym jak sprawna jest władza, która nie szczędząc sił i środków blokuje trzydziestu pechowców na granicy mówił Piotr Wawrzyk, wiceminister Spraw Zagranicznych w programie „Tak jest”: To nie jest kilkanaście osób, a w ostatnim miesiącu to jest ponad 2000 osób, a z tego co wiemy kolejny 1000 jest szykowany na Białorusi. Jaki jest los tych 2000? Część przekroczyła skutecznie granicę, jest w ośrodkach, 700 bodajże osób wiemy, że przekroczyły granicę, nie wiemy co się z nimi dzieje. Nieco wcześniej ten sam Wawrzyk przekonywał, że jeżeli zrobimy ruch polegający na tym, że pewną grupę […] wpuścimy, to pójdzie kolejna informacja, że patrzcie jednak Polacy wpuszczają, więc będą kolejne grupy i ta fala jeszcze bardziej będzie narastała. Logiczne. Jak wpuścimy 2000 osób i nad jedną trzecią z nich kompletnie stracimy kontrolę, to żadna informacja nie pójdzie, a jak wpuścimy 30 osób, to pójdzie.

Udzielenie pomocy medycznej, postawienie przenośnej ubikacji, dostarczenie jedzenia i picia, środków czystości 30 uchodźcom zagrozi „bezpieczeństwu krajów bałtyckich i Polski”. Czy można ojczyznę bardziej ośmieszyć, honor munduru bardziej pokalać? Niestety, istnieje uzasadniona obawa, że dla tego rządu nie ma rzeczy niemożliwych…

Dodaj komentarz