Wywiad

Swego czasu przeprowadziłem wywiad z prominentnym politykiem. Od tego czasu zaszły kolosalne zmiany, choć było to zaledwie pięć lat temu. Polska zmieniała się nie do Poznania, lecz znacznie dalej na wschód. Dlatego postanowiłem znowu porozmawiać z prominentnym politykiem. Oto to, co powiedział.

— Dzisiaj moim gościem jest pan Maksymilian Bierzdoręki, wybitny działacz, prominentny członek…
— Pan się chce spotkać ze mną w sądzie?
— A cóż pana ugryzło?
— Nazwał mnie pan członkiem!
— No przecież jest pan czło…
— Ostrzegam pana! Czy w redakcji naprawdę nie ma nikogo inteligentnego?
— Tylko ja zostałem.
— A to pech!
— Może dla słuchaczy. Dla mnie nie. Pozwoli pan, że zacznę jeszcze raz? Dzisiaj moim gościem jest pan Maksymilian Bierzdoręki, wybitny czło…
— Pan się doigra!
— …wiek, działacz, prominentny… Jak u licha mam pana przedstawić bez użycia słowa, które się panu kojarzy?
— Jestem trybikiem w wielkiej partyjnej machinie, jej elementem składowym.
— Dzisiaj moim gościem jest pan Maksymilian Bierzdoręki, wybitny działacz, element partyjny…
— Pan koniecznie chce wylądować w sądzie!
— …prominentny element składowy partii i ośmiu komisji sejmowych. Nadal ośmiu, czy coś się zmieniło?
— Ośmiu. Nic się nie zmieniło. Ostatnio zostałem wybrany na przewodniczącego koła gospodyń wiejskich.
— O, to niewątpliwie wiejski, przepraszam, wielki zaszczyt. Ale dlaczego wybrały pana? Kobiet brakło?
— Chodzi o parytet.
— Rozumiem. Przejdźmy do konkretów… Chwileczkę, gdzie pan idzie?
— Przecież mówił pan przejdźmy. Znowu pan rżnie głupa?
— Dobrze, niech się pan nie unosi.
— Niech się pan wreszcie zdecyduje, bo ja nie mam czasu. Obowiązki wzywają.
— Niech pan im powie, że jest pan zajęty.
— Komu?
— Obowiązkom.
— Pan mnie chce wyprowadzić z równowagi?
— Nigdzie nie chcę pana wyprowadzać. Proszę siadać. Chciałbym zapytać…
— Wal… Pytaj pan.
— Co pan sądzi o zakazie zasłaniania twarzy?
— Podczas kichania?
— Nie, na ulicy.
— To bardzo dobre rozwiązanie. I na czasie. Ostatnio pojawiło się mnóstwo zamaskowanych osobników, a przecież twarze i tak są ledwo widoczne we mgle…
— To nie mgła, to smog…
— Nieważne co to jest, ważne, że ogranicza widoczność. W tej sytuacji paradowanie po ulicy w maskach stanowi zagrożenie i jest bardzo niebezpieczne.
— Bezpieczniej jest oddychać skażonym powietrzem?
— Bardziej zabójcze jest palenie papierosów.
— Niewykluczone, ale palą niektórzy, a oddychają wszyscy.
— Jak przestaną palić, to jakość powietrza się poprawi. My właśnie pracujemy nad tym problemem w komisji zdrowia. Propozycje idą w dwóch kierunkach. Pierwszy to podniesienie akcyzy od papierosów, a drugi to wprowadzenie opłaty klimatycznej w dużych miastach.
— Wróćmy do manifestacji…
— W tej chwili nie ma żadnej.
— I co z tego?
— Nie ma do czego wracać.
— Aha. No to w takim razie pomówmy jeszcze o manifestacjach.
— Tak. Na komisji, już nie pamiętam której, zgłosiłem propozycję, by każdy uczestnik marszu, demonstracji lub zgromadzenia musiał obowiązkowo nieść flagę, transparent, w ostateczności szturmówkę.
— Po co?
— Jak taki jeden z drugim będzie miał zajęte ręce, to nie będzie mógł kamieniami rzucać. Proste, nie? To proste rozwiązanie rozwiąże wszystkie nierozwiązywalne problemy z manifestacjami i pochodami. W ostateczności można nieść pochodnię.
— Faktycznie proste. Ale niektórzy i bejsbole trzymają i rzucają.
— To jest bardziej skomplikowane niż się panu wydaje. Ci, co trzymają ochraniają tych, co rzucają.
— Rozumiem. W takim razie niech mi pan wytłumaczy sytuację z Trybunałem Konstytucyjnym.
— Wreszcie udało nam się go odpolitycznić.
— Czyli?
— Sam pan przyzna, że nie mogą w nim zasiadać przedstawiciele wszystkich opcji politycznych, bo to prowadzi do anarchii.
— Doprawdy?
— Dokładnie! Tylko wtedy orzeczenia sądu są zgodne z oczekiwaniami, gdy skład sędziowski jest zgodny z wolą suwerena!
— Uważa pan, że takie jednomyślne gremium będzie bezstronne?
— Co znaczy bezstronne? Co pan za lewackie brednie opowiada?
— Według pana sędzia nie powinien orzekać w oparciu o przepisy, ale w oparciu o wytyczne?
— Oczywiście! Wyroki są tylko wtedy sprawiedliwe gdy są zgodne z oczekiwaniami społecznymi. Gdyż prawo nie może stać ponad dobrem narodu, ponieważ to sprzyja korupcji.
— To Morawiecki?
— Nie, już w XIII wieku pisał o tym Orgazm z Amsterdamu…
— Chyba Erazm z Rotterdamu i trochę później…
— Pan go zna?
— Osobiście nie.
— No widzi pan. Nie zna pan, ale głos pan zabiera.
— Rozumiem, że ta sama idea przyświeca zmianom ordynacji wyborczej?
— Oczywiście! Widzi pan co się dzieje w gminach i miastach, jaki bałagan, jak trzeba wszystko uzgadniać, głosować, konsultować. To wszystko wina tego prurarizmu…
— Pluralizmu…
— Toż właśnie mówię! Czy pan zdaje sobie sprawę ilu prezydentów, burmistrzów i wójtów wybieranych na kolejne kadencje jest apolitycznych?
— Nie. Ilu?
— Niewielu. I my to zmienimy. Poza tym raz na zawsze skończymy z fałszowaniem wyborów. Wprowadzimy przeźroczyste urny i sami będziemy liczyć głosy.
— Przecież przeźroczyste urny obowiązują już od lipca 2016 roku! Chcecie, żeby były jeszcze bardziej przezroczyste?
— Ale pan jest naiwny! Wie pan kto to uchwalił? Naprawdę wierzy pan w klarowność ich intencji? Pan jest jak dziecko. A nasze rozwiązania popiera nawet Nowoczesna!
— Nie dziwi mnie to zbytnio. Oni mają lidera, który wszystko popiera.
— Tak. Wstępnie poparł też pomysł repolonizacji partii politycznych. W wyborach brać mogłyby udział tylko te partie, które istnieją co najmniej dwie kadencje, a w nazwie mają co najmniej dwie polskie litery.
— Polskie litery? Co to takiego?
— Pan jest Polakiem? Wątpię, skoro pan nie wie. Polskie to na przykład ą, ę oraz ś i ć. Ten wymóg pozwoli Polakom jeszcze bardziej odzyskać godność, jeszcze bardziej wstać z kolan, ale najważniejsze jest to, że wreszcie odzyskamy władzę nad krajem.
— My?
— A kto? My, Polacy. Suweren wybrał nas, a my suwerenność.
— Ale to przecież wyeliminuje wszystkie partie poza jedną!
— To źle? Stare przysłowie mówi w jedności siła. Zna pan odwrotne? Raz odzyskanej władzy nikt nam już nie odbierze, bo nasza armia też będzie doskonale wyposażona.
— W ultranowoczesne niewidzialne helikoptery?
— Nie tylko.
— Niewidzialne, bo nikt ich nie widział…
— Nie możemy sobie pozwolić na bezmyślne szastanie publicznym groszem. Pieniądze musimy wydawać rozsądnie.
— Jasne.
— Nasza marynarka wojenna wyposażone zostanie wreszcie w łodzie podwodne z prawdziwego zdarzenia. Łodzie to za mało powiedziane. To będą okręty, ba, powiem panu w zaufaniu, że lotniskowce!
— Podwodne lotniskowce?
— Dla helikopterów. Z tamtej strony nikt się ich spodziewał nie będzie. Z tą myślą powstała w Radomiu PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o. Episkopat także nie zasypia gruszek w popiele i opracowuje nieziemskie strategie na wszelki wypadek.
— A do czego wam w takim razie prokuratura i służby specjalne?
— Do skutecznego ścigania przestępców.
— Będziecie ich ścigać osobiście?
— Nie. Będziemy ich wskazywać właściwym organom. One będą wiedziały co robić. A odpolitycznione sądy będą orzekać szybko i właściwie, czyli sprawiedliwie.
— Ambitny plan…

Dodaj komentarz


komentarzy: 1