Portal Dziennika Gazety prawnej zaanonsował artykuł z papierowego wydania zatytułowany »Porażka rewolucji śmieciowej. „Skutki odwrotne do zamierzonych”«. Bardzo zgrabnie pominięto kluczową informację komu zawdzięczamy ową rewolucję, dzięki której za wywóz śmieci płacimy coraz więcej i więcej. Co prawda specjaliści przestrzegali, że wprowadzane zmiany zabiją rynek, ale znany z podejmowania twardych i odważnych decyzji nie bierze sobie do serca opinii głupich uczonych, bo nikt mu nie wmówi, że się myli.
Miało być taniej, a gminy narzekają, że w przetargach startują pojedyncze przedsiębiorstwa, co winduje ceny dla mieszkańców. A na horyzoncie są kolejne podwyżki. Gminy płacą firmom odbierającym śmieci aż o 70 proc. więcej niż przed wprowadzeniem zmian. „Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że osiągnięto skutek odwrotny do zamierzonego i rynek stał się bardzo hermetyczny, z roku na rok mniej konkurencyjny” – tak Regionalna Izba Obrachunkowa w Opolu po dekadzie ocenia konsekwencje przekazania lokalnym władzom odpowiedzialności za gospodarkę odpadami komunalnymi.
Miał rację „Newsweek” gdy piejąc z zachwytu napisał, że
system rozliczania sprawi, że opłaty za śmieci i tak będą pobierane, niezależnie od wielkości produkowanych odpadów. Efekt? Odpady komunalne bają zniknąć z lasów oraz dzikich wysypisk.
Nic dodać, nic ująć — bają. Pewnie dlatego regularnie płoną, a śmieci walają się wszędzie.
Wskutek rewolucji śmieciowej rodziny zamieszkałe w bloku zapłacą znacznie niższą kwotę za wywóz śmieci, aniżeli rodziny mieszkające w domu jednorodzinnym, choćby dlatego, że nie podlewają ogródka.
Czyż to nie genialne choć twarde i odważne zarazem? Pęknie rura w mieszkaniu i narobi szkód? Więcej zapłacisz za wywóz śmieci. Oczywista oczywistość. Niewątpliwie zdecydowanie prościej by było ustalać opłaty bezpośrednio z sufitu, ale to rozwiązanie gigantyczny reformator trzyma w zanadrzu. Warto pamiętać, że wszystkie sztandarowe pomysły PiS-u były rozważane przez PO. Nie tylko CPL przemianowany na CPK.
Jeśli przekop Mierzei Wiślanej będzie opłacalny i bezpieczny ekologicznie, to jesteśmy gotowi go rozpocząć; gdyby jednak Elbląg miał do tej inwestycji dopłacać i byłaby ona zagrożeniem ekologicznym, przekopu nie będzie – powiedział w piątek premier Donald Tusk.
Dlaczego PiS realizowało pomysły, których PO nie kwapiła się realizować? Bo choć podobieństw jest sporo to jest także jedna różnica — PO nie rozpoczynała inwestycji tylko po to, by móc uszczknąć coś dla siebie. Z drugiej strony widać, że zarówno po przejęciu władzy w roku 2007, tak i teraz robi wszystko, by towarzyszom z PiS-u nie spadł włos z głowy. Z programu „Czarno na białym” widzowie dowiedzieli się właśnie, że rozliczenie komisji Macierewicza jest fikcją, że raporty, które Macierewicz ukrył nadal pozostaną ukryte, ponieważ nie zdjęto z eksperyz klauzuli poufności. Tomczyk, który był bardzo aktywny w opozycji, gdy został zastępcą Kosiniaka-Kamysza plecie o tym, że raporty to „własność intelektualna” należąca do państwa polskiego, a polskie społeczeństwo nie musi wszystkiego wiedzieć.
Prokuratura „działa”, służby „działają”, tyle, że nic z tego nie wynika. Marcin Romanowski jest podejrzewany o poważne przestępstwa. Wniosek o areszt sąd pod kuriozalnym pretekstem odrzuca, prokuratura składa zażalenie, mijają miesiące i nic się nie dzieje. Michał Kuczmierowski siedzi w Anglii. Daniel Obajtek z początku bał się pojawiać w Polsce, teraz już się nie boi, bo już wie, że nie ma czego. Żeby było jeszcze ciekawiej największych malwersantów i hochsztaplerów bronią prawnicy, którzy nagłośnij gardłowali o praworządności. „Sprawą” Marcina Romanowskiego zajęli się wspólnie Roman Giertych i Jacek Dubois. Michała Dworczyka pod swoje skrzydła wziął członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz. Ich klienci pracowali ciężko całe lata, żeby stać ich było na usługi tak znamienitych prawników z koneksjami w obozie władzy. Czy Giertych, który tak popędza w sprawie rozliczeń, Kalisz, który prawo i praworządność odmienia przez wszystkie przypadki, wzięliby sprawę wiedząc z góry, że ją przegrają? Roman Giertych z jednej strony pełni funkcję wiceprzewodniczącego klubu KO do spraw rozliczeń PiS i składa zawiadomienia do prokuratury, a z drugiej podejmuje się obrony tych, których chce rozliczać.
Zachodnią Polskę nawiedziła powódź. Portal Wyborczej opublikował łzawą historię pana Roberta, który stracił dorobek życia w budowie. A było tak:
W 2010 roku woda zalała w Czechowicach-Dziedzicach prawie 150 domów, a podtopiła kolejnych 500. Niektórzy mieszkańcy stracili dorobek całego życia.
Urzędnicy w Polsce mają łby na karku. Tereny zalewowe? Zalało już raz? To nic. Tam już stoją domy, a skoro stoją, to nie ma podstaw by odmówić pozwolenia na budowę. Tym bardziej, że nawet jak zaleje, to wszyscy podatnicy chętnie zrekompensują straty. Niestety, nie będą mogli wspomóc pana Roberta, choć bardzo by chcieli, ponieważ pomoc przysługuje tylko tym, którzy w domu mieszkają, a nie tym, którzy go dopiero stawiają. I to jest jawna niesprawiedliwość i niedopatrzenie, bo niby dlaczego mają być stratni tylko dlatego, że budowali na terenach zalewowych?
Czy doczekamy czasów gdy rząd wreszcie przestanie bezmyślnie szastać pieniędzmi podatników i wielkość pomocy uzależni od miejsca? Udzielanie pozwoleń na budowę na terenach zalewowych nie tylko naraża tych, którzy się tam pobudowali, ale także innych, bo woda napotykając przeszkody rozlewa się na większym obszarze. Kiedy więc zaczną być rozliczani urzędnicy wydający pozwolenia na budowę na tych terenach?
Niestety, nasz ukochany premier znalazł już winnych powodzi. Jak się łatwo domyślić nie są im winne zmiany klimatu, ani nawet instytucje, których zadaniem jest dbałość o wały przeciwpowodziowe. Winne są… bobry! Wasze sugestie nie są pierwsze, że trzeba szybkich zmian, jeśli chodzi o obecność bobrów na wałach. Myśmy w 2010 roku podejmowali decyzje, ekolodzy byli wnerwieni, ale są priorytety. Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów. Wspierając lobby myśliwych zleci więc wymordowanie bobrów, bo tak proste rozwiązanie jak siatka przysypana ziemią nie przyszła mu do łba. A ponieważ nory kopią nie tylko bobry, ale też lisy, borsuki i inne zwierzęta, więc…
PiS narobiło szkód niszcząc praworządność. Koalicja narobi szkód, bo premier wie swoje i nikt mu nie wmówi, że gada bzdury, plecie jak Piekarski na mękach i po prostu szkodzi. Zamiast przeznaczyć pieniądze na rozwój alternatywnych źródeł energii czy modernizacje sieci przesyłowych stawia na górnictwo.
Jedną z ostatnich decyzji ustępującego rządu PiS było przeznaczenie w tegorocznym budżecie 7 miliardów złotych na dofinansowanie górnictwa. Nowa koalicja nie tylko się na to zgodziła, ale teraz jeszcze „poprawia” ten wynik. W budżecie na przyszło rok wszyscy zrzucimy się kopalnie węgla kwotą aż 9 miliardów.
Polska aby na pewno ma gospodarkę rynkową? Ponad 200 zł na głowę od oseska po starowinkę za wkład w pogłębianie katastrofy klimatycznej. Na pohybel bobrom! Przyszłość rysuje się w różowych barwach.