Wstęgą szos, miedzą pól złoconych, krętą autostradą poprzez las

Rząd ostatnio znajduje się na fali wznoszącej. W bitwie o handel lekami odniósł spektakularne zwycięstwo, którego autor zaproponowanych rozwiązań, Hilary Minc, by się nie powstydził. Traktat, który był priorytetem polskiej prezydencji i jednym z nielicznych owej prezydencji sukcesów został pod osłoną nocy podpisany. W najbliższym czasie przepchnięta zostanie „reforma” systemu emerytalnego polegająca na przesunięciu niektórym prawa do przejścia na emeryturę o parę lat. Traktat, który był priorytetem polskiej prezydencji i jednym z nielicznych owej prezydencji sukcesów został skrytykowany i uznany za pomyłkę.

Wydawałoby się, że po tak niebywałej, niespotykanej dotąd aktywności, po serii tak niebywałych, bezdyskusyjnych sukcesów rząd, podobnie jak dotąd, zapadnie w sen na klika miesięcy. Ale nie. Okazuje się, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i przygotowuje rozwiązanie, przy którym zbledną wszystkie dotychczasowe. Przy czym w tym przypadku, co też stanowi ewenement na skalę rządową, trudna jest sytuacja, a nie decyzja. Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej¹ przyznaje: – Uczciwie powiedziałem też, że na A2 sytuacja jest trudna, ale dzień po dniu i godzina po godzinie konsekwentnie będziemy walczyli o tę przejezdność do Euro. Nawiasem mówiąc chyba nikogo nie dziwi ani nie szokuje deklaracja p. Ministra. Albowiem przywykliśmy już do tego, że w Polsce z problemami się walczy, zamiast je rozwiązywać.

A o co chodzi? Chodzi o to, że nie będą gotowe na czas wszystkie kluczowe odcinki autostrad. Rząd więc dwoi się i troi, by udowodnić, że potrafi to, co nie udało się Salomonowi – nalać z pustego. W tym celu nie zasypia gruszek w popiele i pilnie pracuje nad udostępnieniem dróg niegotowych i polnych. Skoro nie da się wybudować na czas, to trzeba „coś zrobić”. No więc „coś się robi” – kleci ustawę. Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej: Mówienie o przejezdności wymaga również przygotowania specustawy, którą ja rozpocząłem robić. Jesteśmy w finale prac nad tą ustawą tak, żeby na tych odcinkach, które będą możliwe do dopuszczenia do ruchu, żeby były bezpieczne z punktu widzenia uczestników ruchu drogowego, żeby były gotowe na tyle, żeby można było nimi pojechać.

Ale to nie wszystko. Skoro nie można z niczym zdążyć na czas, to przynajmniej można wesprzeć tę czy tamtą prywatną firmę. W końcu – jak chce Konstytucja – „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej: Jest jeden szczególnie zagrożony odcinek – to jest odcinek C po Chińczykach, prowadzony przez firmę DSS, której staramy się pomagać jak możemy – wszystko w granicach prawa – żeby ten odcinek był przejezdny. (…) Wspieramy tę firmę, pomagamy jej. Maksymalnie szybko, jak możemy, płacimy za wykonane roboty. Tak dalej będzie sytuacja wyglądała. Ten odcinek jest pod szczególnym nadzorem, również moim osobistym. Będę podejmował takie decyzje, które ułatwią dokończenie tej inwestycji do końca maja 2012 roku, aby ta przejezdność była możliwa.

Po ręcznym sterowaniu handlem lekami nadeszła pora na ręczne sterowanie budową autostrad. Może dziwić, że wszytko leży, skoro minister stoi i pilnuje jednego odcinka wspomagając państwowym groszem jedną firmę? A jeśli można pochwalić się „gospodarską” troską, to czemu nie skorzystać z okazji? Jeszcze raz Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej: – Ja odbyłem rozmowę z prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego, zapytałem go wprost, dlaczego taki stan rzeczy ma miejsce. Powiedział, że nie ma wystarczającej siły przerobowej. Na pytanie, ile ma etatów, odpowiedział – 350, jaki ma budżet – 54 mln złotych. Zapytałem, czy naprawdę nie daje rady przygotować tego rodzaju rozporządzeń. Powiedział, że nie daje rady. Jeżeli nie daje rady, to dla mnie wniosek był jedyny i oczywisty. Przed nami rozmowa i intensyfikacja prac. W ULC-u musi być bardzo jasny sygnał, że nie będzie tolerowania tego rodzaju opieszałości.

Matematyka bowiem, zgodnie z rozumowaniem Ministra, jest nieubłagana. Jeśli jednemu robotnikowi wykopanie wykopu metr na metr i na metr głębokiego zajmuje 8 minut, to ośmiu robotników tenże wykop wykopie w minutę. To oczywista oczywistość. Wyniku tego wyliczenia nie zmieni nawet zastąpienie robotników koparkami.

Skoro już jesteśmy przy „gospodarskiej” trosce, nie od rzeczy będzie wspomnieć o zabiegach podejmowanych przez czynniki partyjno rządowe by zrekompensować byłemu szefowi Narodowego Centrum Sportu Rafałowi Kaplerowi nieprzyjemności jakie Go spotkały w wyniku ujawnienia wysokości gwarantowanej kontraktem premii. Jak twierdzi „Gazeta Polska Codziennie”², która dotarła do szczegółów tajnego aneksu do umowy szefa Narodowego Centrum Sportu, opóźnienie wypłaty gigantycznej premii działa tylko na Jego korzyść. Wysokość odsetek gwarantowanych za zwłokę w tym przypadku to 13%. Miesięcznie. Każdy więc miesiąc „badania” na zlecenie Premiera kontraktu, aż sprawa przycichnie, to dodatkowo 6100 złotych na czystomówi poseł Jerzy Polaczek, który przekazał dziennikarzom „GPC” dokumenty dotyczące warunków przyznania szefowi NCS premii.


¹ Wszystkie cytaty pochodzą z wywiadu ze Sławomirem Nowakiem w radiu RMF FM
² Informacja na temat kontraktu w Dzienniku
³ Tytuł stanowi fragment tekstu piosenki zespołu No To Co pod tytułem „Po ten kwiat czerwony”, nieco dostosowany do wyzwań współczesności

Dodaj komentarz