Wspomóżcie, o podatnicy, biednego posła!

Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej: Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.

W art. 95 ust. 1 Sejm i Senat zostały wymienione jako organy władzy ustawodawczej, to jest organa uchwalające ustawy. Sejm zaś, na podstawie art. 95 ust. 2 sprawuje także kontrolę nad działaniem Rady Ministrów – organu władzy wykonawczej. Warto w tym miejscu zauważyć, że role już dawno odwróciły się i sejm nie sprawuje żadnej kontroli nad rządem. Wręcz przeciwnie — to rząd sprawuje kontrolę nad sejmem, a jak któremuś parlamentarzyście nie spodoba się głosowanie pod dyktando, to staje się niezrzeszony.

Dla posła Szejnfelda z Platformy Obywatelskiej, byłego wiceministra gospodarki, przewodniczącego Nadzwyczajnej Komisji do spraw Ograniczania Biurokracji, Sejm jednakowoż to nie jakieś tam ciało ustawodawcze, ale najzwyklejszy zakład pracy, kołchoz, tyle że bardziej hojny. Zanim jednak wyjaśnimy o co chodzi i oddamy głos panu posłowi przypomnijmy kilka liczb.

Poseł zawodowy, czyli większość parlamentarzystów, utrzymuje się z uposażenia, które wynosi 9 892,30 złotych brutto. 160 z 460 posłów otrzymuje dodatki, w związku z pełnieniem funkcji w komisjach. 27 przewodniczących komisji otrzymuje dodatkowo 20% uposażenia podstawowego, czyli 11 870,76 złotych brutto. Dodatki 101 wiceprzewodniczących (w niektórych komisjach jest ich aż po sześcioro) wynoszą 15% uposażenia, czyli biorą co miesiąc po 11 376,14 złotych brutto. Dodatkowe 10% uposażenia podstawowego otrzymują też szefowie 32 stałych podkomisji. Ich wynagrodzenie miesięczne wynosi więc 10.881,53 złote.

To oczywiście nie wszystko. Oprócz tego posłowie pobierają diety, stanowiące 25% uposażenia. Ten nieopodatkowany składnik poselskiej płacy to 2 473,08 złotych. Otrzymują także 12.150 złotych na utrzymanie biura poselskiego. Na tym poprzestańmy, choć nie wyczerpuje to listy korzyści, ulg i przywilejów, jak choćby darmowe przejazdy, ryczałt (2.200 zł) na wynajęcie mieszkania itp. itd.

Problem w tym, że naszym wybrańcom brane co miesiąc pieniądze, które dla wielu obywateli stanowią roczny dochód, nie wystarczają. Przyznają więc sobie hojną ręką bezzwrotne „zapomogi” dla „znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej” posłów. W zeszłym roku z takiej darowizny skorzystało 176 posłów. Wielkość zapomóg zazwyczaj mieści się w granicach między 1.500 a 2.200 zł. Kto w 2013 roku przymierał głodem, że trzeba mu było dać pieniądze podatników? Kancelaria Sejmu takich informacji nie udziela. Nazwisk nie ujawnia też Wanda Nowicka, co zbytnio nie dziwi, bo informacji o tym, że sama wzięła premię też nie ujawniła.

Jak tłumaczy tę sytuację wspomniany na wstępie poseł Szejnfeld Adam z PO? Ano dziwi się, że dziennikarz śmie o takie rzeczy pytać: Nie wiem po co panu byłyby te nazwiska — dziwi się poseł PO Szejnfeld Adam. — Jeśli ktoś ma jakiś problem osobisty, dramat, potrzebuje wsparcia, to miałoby to być przedmiotem relacji czy debaty publicznej? — pyta poseł Szejnfeld Adam z PO i proponuje dziennikarzynie żeby se poszła i se zapytała. — Jeżeli pan pójdzie do fabryki jakiejkolwiek, to niech pan pójdzie i się spyta o to, kto dostaje zapomogi. Też pan tej informacji nie dostanie. Poza tym, że jest to z czystego ludzkiego punktu widzenia powinno być poufne, bo to są sprawy delikatne, ale regulują to także przepisy o ochronie danych osobowych. Więc nie wiem dlaczego akurat w fabryce miałoby być inaczej niż w sejmie.

Pan poseł nie wie dlaczego w fabryce miałoby być inaczej niż w sejmie. Być może dowiedziałby się gdyby  zamiast wysyłać wścibskiego dziennikarza sam pofatygował się do fabryki. Dowiedziałby się chociażby, że pracowników nie chroni immunitet i gdy wstawiony pracownik stawi się w pracy wylatuje na zbitą mordę. Ale mniejsza o to. Nawet gdyby pan poseł z PO za pieniądze podatników zwiedził wszystkie fabryki na całym bożym świecie nie znalazłby ani jednej, w której na 460 zatrudnionych zasiłki wypłaca się 176 osobom, przy zarobkach stanowiących niemal trzykrotność średniej krajowej!

Na jedno pan Szejnfeld przypadkowemu społeczeństwu być może otworzył oczy. Otóż wyborco, nie wybierasz swoich przedstawicieli, tylko pracowników do fabryki zarządzanej przez liderów partyjnych! Rozumiesz niski poziom kompetencji większości robotników tej fabryki? Po co większy? Żeby zarząd wygryźli? Takie kwalifikacje w zupełności wystarczają  by podnosić rękę i naciskać przycisk na polecenie kierownictwa. Więc jeśli liczysz, że „oni” coś dla Ciebie zrobią, zamień ‚C’ na ‚s’ i możesz być pewny, że zrobią wszystko.

Dodaj komentarz