Wolne media prorządowe

Od dawana ceny energii radośnie pięły się w górę. Przypomnijmy sobie grudzień 2018 roku. Kto dziś pamięta zapewnienia, że ceny prądu nie wzrosną, bo „zrobimy wszystko”, „nie dopuścimy” itp. itd.? Tymczasem

w III kwartale 2018 roku Polska ma najwyższe ceny hurtowe energii w okolicy. To nic zaskakującego w sytuacji, gdy o drastycznych podwyżkach cen prądu mówi się od dłuższego czasu. Jednak skala wzrostu cen zaskoczyła nawet władzę, która wpadłszy w panikę, zaczęła wysyłać sprzeczne sygnały. Gdy nieco ochłonęła postanowiła zmierzyć się z problemem na znane sobie i sprawdzone sposoby. Pierwszy polega na rekompensowaniu podwyżek. Oczywiście nie wszystkim, lecz wyłącznie wybranym. Drugi był znany i powszechnie stosowany w czasach minionych, a polegał na „zamrażaniu” cen na określonym poziomie. Co prawda w gospodarce rynkowej takie działanie musi doprowadzić przedsiębiorstwo do bankructwa, ale do wyborów pozostał niecały rok, więc może się udać. Po wyborach ceny podniesie się tak, że straty zostaną zrekompensowane z nawiązką.

Dziś znowu do wyborów pozostał rok, z tą różnicą, że cały. Choć pewności nie ma, ponieważ ta władza władzy tracić nie lubi. W końcu nie po to suweren powierzył jej ją, żeby teraz odbierać. O skali zmian na lepsze najlepiej świadczą liczby. 25 października 2015 odbyły się wybory do Sejmu i Senatu. 16 listopada 2015 został zaprzysiężony rząd Beaty Szydło. W tym dniu ceny akcji spółek energetycznych kształtowały się następująco (wszystkie dane za bankier.pl): Enea — 12,30 zł, Energa — 15,40 zł, PGE — 14,80 zł, Tauron — 3,06. Dziś przed południem były warte odpowiednio 7,45 zł, 6,44 zł, 6,93 zł, 2,34 zł.

Oczywiście wartość akcji teoretycznie nie ma wpływu na rachunek za prąd, niemniej jednak podwyżki o kilkaset procent muszą budzić zdumienie i szokować. Na przykład Miejski Zakład Komunikacji w Kutnie, któremu z końcem grudnia kończy się dotychczasowa umowa opiewająca na 395 złotych za megawatogodzinę, dostał propozycję nowej — ponad 3.200 złotych, czyli o 700% więcej. Wygląda na to, że polskie spółki energetyczne realizują plan Putina, którego celem jest doprowadzanie polskiej gospodarki do całkowitej zapaści. Potwierdzeniem tej tezy może być bardzo wybiórcze traktowanie firm. Otóż

Szwajcarska firma, zatrudniająca pod Wrocławiem 300 osób, chce przenieść produkcję do innego kraju. W Polsce wpisano ją na listę sankcyjną z powodu jej powiązań z bliskim Kremlowi rosyjskim oligarchą. Polskie władze nie zgodziły się, żeby firmę z listy wykreślić.

Tymczasem Rosjanin Wiaczesław Mosze Kantor mający bliskie powiązania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem ma niemal 20% udziałów w Grupie Azoty S.A. Mimo to polskie władze nie zgodziły się, żeby firmę na listę sankcyjną wpisać.

A teraz z zupełnie innej beczki. Jeszcze nikomu nie śniło się o dobrej zmianie, a już Agora wprowadzała ją w podległych siebie mediach. Pierwszym krokiem było zastąpienie w radiu Tok na stanowisku redaktor naczelnej Ewy Wanat Kamilą Ceran. Nowa naczelna zaczęła mocnym wejściem. W programie Cezarego Łasiczki Rafała Betlejewskiego ubawił pewien osobnik, który blokował windy w bloku tak sprytnie, że zatrzymywały się w połowie wysokości drzwi, po czym pomagał wydostać się uwięzionym w nich kobietom przytulając się namiętnie do wysuwających się stopniowo dolnych części ciała. Naczelna dopatrzyła się w tym pochwały gwałtu i wysmażyła przeprosiny czym prędzej usuwając podcast.

Szanowni Państwo,
pragnę przeprosić słuchaczy Radia TOK FM, a także osoby, które znają tę sprawę z innych źródeł, za słowa, które wygłosił na antenie Radia TOK FM piątkowy gość stacji, Rafał Betlejewski. Były to treści absolutnie nie na miejscu i gdybym miała świadomość, że w tę stronę pójdzie rozmowa, z pewnością w ogóle by do niej nie doszło. Gwałt jest jednym z najobrzydliwszych przestępstw, które zasługuje wyłącznie na powszechne potępienie, a na pewno, w żadnych okolicznościach, nie powinno być przedmiotem rozbawienia.

Jest mi tym bardziej przykro, że Radio TOK FM od lat walczy i pomaga słabszym i skrzywdzonym, chciałabym zatem za to, że bezmyślna wypowiedź p. Betlejewskiego została wyemitowana w naszej stacji, przeprosić również dziennikarzy i współpracowników Radia.

Z poważaniem, Kamila Ceran
Redaktor Naczelna

Więcej wyczynów naszej ulubionej naczelnej tutaj oraz tutaj. Oczywiście to nie był ani pierwszy, ani ostatni podcast, który zniknął tyle, że wtedy były jeszcze darmowe. Teraz znikają płatne. Wyeliminowanie ambitnych audycji Bratkowskiego, Orlińskiego czy Passenta zaowocowało o dziwo wzrostem słuchalności. Teraz nadeszła pora na Piotra Najsztuba, który prowadził program „Prawda nas zaboli”:

Najpierw usłyszałem, że mam zrobić jeszcze dwa, trzy programy, bo wyszło z badań, że spada mi słuchalność. Zapytałem, czy mogę zobaczyć te badania. Dowiedziałem się, że nie. Zaproponowali mi 12-minutowy felieton, czyli coś, nad czym będą mieli pełną kontrolę. Usłyszałem też od Kamili Ceran, że nawoływałem do przemocy fizycznej, mówiąc o Tusku. Nie mogłem wyjść z podziwu, że szefowa TOK FM powtarza narrację TVP Kurskiego, Karnowskich i Sakiewicza ze śmiertelnie poważną miną. Dla mnie jest to ewidentny przykład oportunizmu.

O co chodzi? Otóż Kamila Ceran obudziła się po trzech miesiącach i ze zgrozą stwierdziła, że Najsztub nawoływał Tuska do zastrzelenia Morawieckiego strzałem w pysk: Ja bym się nie zdziwił, gdyby na przykład Donald Tusk podszedł do Morawieckiego i dał mu w pysk, po prostu, tak po ludzku, co się Morawieckiemu należy za nieustanne kłamstwa i szczucie. Nie ulega wątpliwości, że teraz słuchalność radia jeszcze bardziej wzrośnie, ponieważ nie zostało już nic godnego nadstawienia ucha.

Dodaj komentarz