Wojna o pokój II

Poprzednio wyobrażaliśmy sobie pewne sytuacje. Teraz zajmijmy się konsekwencjami. Prawo to zbiór przepisów i norm regulujących stosunki między ludźmi. Określa mniej lub bardziej szczegółowo co wolno, a czego nie. I zawiera cennik ile czego i za co się należy. Na przykład kara za gwałt. Artykuł 197 § 1. Kodeksu karnego mówi, że Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. Podobna kara grozi za „obcowanie” z dzieckiem: Art. 200. § 1. Kto obcuje płciowo z małoletnim poniżej lat 15 lub dopuszcza się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadza ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. Skąd tak olbrzymi rozrzut? Żeby wydać sprawiedliwy wyrok sąd musi wziąć pod uwagę okoliczności łagodzące, takie jak pogoda, sytuacja atmosferyczna, biomed oraz ubiór ofiary.

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na fakt, że politycy bardzo gorliwie „zaostrzają” kary. Oczywiście nic z tego nie wynika, ponieważ nie o to chodzi, żeby wynikało, tylko żeby zaspokoić drzemiącą w każdym z nas potrzebę zemsty. Zaostrzanie prawa nie rozwiązuje bowiem żadnego problemu. Co z tego, że wyjdzie premier i zbolałym głosem oznajmi, że nie sądzi? — Nie sądzę żeby wobec takich indywiduów, takich kreatur, można było zastosować termin „człowiek” i w związku z tym nie sądzę, żeby obrona praw człowieka dotyczyła tego typu zdarzeń. Jaka różnica czy podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12, czy — po zaostrzeniu — podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 120 jeśli sąd uważa, że na przykład obmacywnie dziecku krocza to nic takiego? Pierwszy z brzegu przykład. Sąd uznał, że choć mężczyzna złamał prawo, to trzynastoletnia dziewczynka jest już na tyle dojrzała psychicznie i emocjonalnie, że trudno mówić o wykorzystaniu naiwnego dziecka. Poza tym — podkreśliła sędzia — zdarzenie miało miejsce w zimie, więc oskarżony macał dziecko przez ubranie, czyli platonicznie.

Zostawmy jednak ten aspekt zagadnienia, a skupmy się na innym. Otóż gwałt, pobicie, molestowanie i tym podobne czyny to ogólnie przemoc. A z przemocą ostatnio „walczymy”. Jak? Też przemocą, ale właściwie ukierunkowaną, mając za sobą cały aparat przymusu i represji jakim dysponuje państwo oraz — oczywiście — prawo, przy którym bez ustanku majstrują politycy. Jeśli więc przepisy dość szczegółowo wyliczają rodzaj czynów zabronionych oraz wykaz kar za określone czyny, to ofiary, ich los, ból, cierpienie, krzywda są traktowane po macoszemu. A wydawać by się mogło, że zadośćuczynienie jest ważniejsze, albo przynajmniej równoważne z karą. Alimenty, renta, powinny więc być obligatoryjną częścią wyroku, a zadośćuczynienie mieć priorytet przed potrzebą zemsty, wendetty, jaką jest „zwykła” kara ograniczenia wolności. Lepiej by sprawca łożył przez jakiś czas na osobę, którą skrzywdził, niż na koszt podatnika siedział w więzieniu, które w Polsce demoralizuje, a nie resocjalizuje.

Weźmy taki gwałt. Co zgwałconej dziewczynie z tego, że sprawca pójdzie siedzieć? Większą satysfakcję i korzyść odniosłaby wtedy, gdyby miał obowiązek przez jakiś czas płacić jej określoną rentę, coś na kształt alimentów. Podobnie w przypadku innych szkód. Czyli odwrotnie niż postępują sądy, bardzo niechętnie zasądzające odszkodowania i baczące, by kwota nie była zbyt wysoka. Bowiem nasz bezmiar sprawiedliwości z większą troską pochyla się na sprawcą niż nad ofiarą.

Znowu posłużmy się przykładem. Nastoletnie siatkarki, których gehennę nagłośniła Gazeta, były przez lata molestowane przez trenera. Przytulał je, dotykał piersi i pośladków, wymuszał pocałunki. Zapewniał, że „są plusy spania z trenerem”. Nie ulegające szarpał, poniżał, ośmieszał. Takie zachowania na meczach, treningach i zgrupowaniach trwały lata. Nikt nie reagował. W końcu sąd pochylił się z troską nad dziewczętami. Uznał, że odszkodowanie jakiego się domagają to brewerie. Zdjął także odpowiedzialność z klubu sportowego, ponieważ siatkarski związek nie odpowiada za molestowanie przez trenera nastoletnich zawodniczek, bo… nie podpisał z nim umowy. Ofiary mogą więc liczyć jedynie na symboliczne odszkodowanie od samego trenera, bo „jedynie utraciły pasję do sportu”.

Sam ustawodawca, tak skwapliwie zaostrzający kary, zadbał o to, żeby sprawca zbytnio nie cierpiał finansowo. Jeśli na przykład wskutek uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia nastąpiła śmierć poszkodowanego, zobowiązany do naprawienia szkody powinien zwrócić koszty leczenia i pogrzebu temu, kto je poniósł (art. 446 § 1 k.c.). Sprawca powinien, a sąd może. Sąd może przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. (art. 446 § 4 k.c.).

Na szczęście poczęte Z chwilą urodzenia dziecko może żądać naprawienia szkód doznanych przed urodzeniem (art. 446¹ k.c.). A sąd może te żądania uznać za zasadne. Chyba, że postanowi inaczej.

Dodaj komentarz