Wkurz

Brawo ja, Szymon!
Brawo ja!

Każdy I sekretarz KC PZPR stojąc na mównicy i przemawiając prędzej czy później dołączał do klakierów i oklaskiwał samego siebie. Szymon Hołownia kultywuje z powodzeniem tę jakże piękną tradycję. Ostatnio żarliwie oklaskiwał się przedwczoraj na pierwszym zjeździe swojej partii. Okazało się, że członkowie spotkali się na nim nie po to, żeby, jak chcą prześmiewcy, rozejść się. Przybyli i są dla innych! Dziś jesteśmy tutaj nie dla siebie. Nie dlatego, żeby nam było wygodnie, żeby nam było miękko pod przysłowiową pupą. Jesteśmy tutaj dla innych! Dla tych, którym zdecydowaliśmy się wychodząc z tych naszych ciepłych kapci, nie boję się tego słowa, służyć. Parafrazując nieodżałowanego Franka Kimono: na mównicy stoję, ni słowa się nie boję.

Zwykli ludzie zwykle służą komuś względnie czemuś. Niezwykli służą dla tych, od których słyszę co tydzień, czasem nawet co drugi dzień spotykając ich na ulicy, w sklepie, na spotkaniu, których tyle mieliśmy w ostatnich miesiącach, w tylu miastach, z których dzisiaj przyjechaliście, cały czas słyszę od nich to samo — „jesteście ostatni, którym zaufamy. Ufaliśmy już wszystkim i na wszystkich się zawiedliśmy. To jest nasz ostatni moment, ostatnia iskra nadziei, nie schrzańcie tego! Błagamy: nie zepsujcie tego!” Ciekawa jest motywacja Hołowni. Otóż postanowił zostać politykiem, dobrać się do koryta, ponieważ się wkurzył. Mój wkurz, powiem to tak delikatnie, moja złość, niezgoda, która doprowadziła mnie do startu w wyborach prezydenckich, był wkurzem na polityków, którzy z polityki zrobili skrzyżowanie wenezuelskiej telenoweli z galą MMA. Cyrk primadonn kręcących  wciąż u tych samych studiach te swoje same identyczne, cały czas niezmienne dramy, szantażyki, spiski, tych kosmitów, którzy jakby przylecieli z innej planety.

I wtedy pojawił się on, niezłomny, acz wkurzony rycerz, któremu w szalonym pędzie do koryta nie przeszkadzało zmienianie zasad w trakcie gry wyborczej, łamanie prawa i konstytucji. Który zapewniał, że wygra nawet z oszustem. Trzeba teraz mieć jaja, żeby pójść i wygrać z oszustem, a później pokazać oszustowi, jak powinno robić się politykę, demokrację w Polscedeklarował. Teraz spuścił z tonu i już nie będzie wygrywał, będzie służył. Dlaczego? Ponieważ ma dość „świętej wojny politycznych klanów”. Bo przedstawiciele owych klanów, pełni niewyobrażalnej arogancji i buty, mówili nam, że się nie da i co dzisiaj możemy im powiedzieć? Jak się nie da, jak się da? A jak się da więcej, to da się jeszcze więcej. Trzeba tylko znaleźć kogoś, kto wpłaci odpowiednią kwotę.

Przejawem odwagi jest nie tylko nieodczuwanie lęku przed słowem. To jest odwaga iść z pomocą do pustostanów, do najsłabszych. Nie raz, od święta, ale regularnie, co tydzień, dbając o nich, troszcząc się przez długie miesiące, przez lata. To jest odwaga! To jest odwaga, to jest odwaga cierpliwie czekać na potrzebującego, który może przyjdzie do naszego biura na dyżurze. Nawet jeśli miałaby przyjść tylko jedna osoba raz na jakiś czas, wytrwać tam, dla tych ludzi, to jest odwaga! To jest odwaga, i to też trzeba sobie powiedzieć jasno, pisać świetne programy. To jest odwaga! Pisać świetne programy dla edukacji, dla pacjentów, dla zielonej energetyki, dla polskiej szkoły. Zarywać noce, często bez grosza, nie wiedząc nawet, czy ta tępa, kapryśna polityka weźmie z tego na warsztat choć jedno zdanie. Trudno wyjść ze zdumienia słuchając tego. Zwykle ugrupowanie polityczne przedstawia program, a po wygranych wyborach realizuje go. Hołownia najwidoczniej nie ma zamiaru ani przedstawiać, ani realizować żadnego programu, a to co zapowiada a, to zbiór pobożnych życzeń bez większego znaczenia. Ale zaiste wymaga odwagi przyznanie się do tego.

Głównym cele Hołowni jest zastępowanie. Do polityków, którzy uczynili z bycia w polityce cel sam w sobie mówię wprost: zastąpimy was. Zastąpimy wasze afery naszą uczciwością. Zastąpimy wasze straszenie naszą troską. Zastąpimy waszą nienawiść naszą nadzieją. Zastąpimy wasze kłótnie naszą współpracą. Wyborcy w tej kwestii nie mają nic do gadania. Jak przyjdzie co do czego zastąpią i po krzyku. Natomiast współpraca będzie polegała na braku współpracy. Ale tylko przed wyborami. Po wyborach szybko i sprawnie podzieli się łupy i zastąpi na stanowiskach i w zarządach. Bo najwyższy czas już wreszcie skończyć te smęty! Wszystkie te smętne historie i kawałki o tym, które mogli, które słyszymy non stop opowiadane do dźwięku tęsknych bałałajek, albo też i sauté podawane nam: oooo na pewno sfałszuje te wybory, ooo na pewno załatwi nas wszystkich, bo ma spółki skarbu państwa, ooo załatwi nas, bo d’Hondt, bo śąt, bo to, bo to, bo tamto. Posłuchajcie mnie uważnie raz jeszcze: opozycja wygra te wybory! Nie pomimo tego, że się różni, ale dzięki temu, że się różni i że wreszcie wielu różnych wyborców, a nie wciąż ci sami, zdecyduje się oddać w wyborach swój głos. Nie będzie miało większego znaczenia jedna lista, czy dwie listy. Jeżeli Polacy uwierzą, że opozycja po tych wyborach wspólnie stworzy jeden rząd, a to jest przecież pewne! Po  wyborach opozycja stworzy jeden wspólny, ale różnorodny, mądry tą różnorodnością, rząd! I to jest dzisiaj najważniejsze.

Po ośmiu latach niepewności prawnej, chaosu, w roku, w którym nikt nie wie jaki obowiązuje system podatkowy i jakie będzie musiał zapłacić podatki Hołownia nie chce tworzyć wspólnego frontu przed wyborami. Nie chce przedstawić wspólnego spójnego planu wyjścia z zapaści, mapy drogowej dojścia do normalności. Mówi o służbie, ale nie wspomina, że chodzi mu o to, co służy wyłącznie jemu i jego karierze. A przecież to co proponuje już jest! Zjednoczona prawica wspólnie tworzy jeden rząd! Owszem, teraz się kłóci, skacze sobie do oczu, ale wybory wygrała dlatego, że szła razem! Po tamtej stronie liderzy zdobyli się na coś, co dla Hołowni i innych jest nie do pomyślenia — powściągnęli swoje rozbuchane ego i szli pod jednym sztandarem, jednym blokiem. Oczywiście, wyborcy bez trudu uwierzą, że Hołownia po wyborach w nowym rządzie bez wahania przyjmie posadę ministra, a może nawet wicepremiera. Tylko co z tego, skoro większość parlamentarna będzie patykiem na wodzie pisana, ponieważ d’Hondt skreśli każdemu liderkowi po kilku posłów, a dopisze PiS-owi i KO?

Najbardziej zaskakujące jest przekonanie Hołowni, że ludzie, wyborcy, preferują dwucyfrową inflację, rzucane im z pańskiego stołu ochłapy, chaos prawny, niespójny, zagmatwany system podatkowy, niedziałającą służbę zdrowia. Posłuchajcie mnie uważnie: nie wygramy, jeśli obiecamy ludziom powrót do tego, co było. Ludzie nie zrezygnują z tego, co jest dla tego, co już było. Jeśli mają zrezygnować z tego co jest, to tylko dla tego, co może teraz być. Dla przyszłości. Dla marzenia. Dla nowej wizji. Dla nowego planu na ich życie. Na jutro. Jaki jest ten plan na jutro? Dowiecie się jak wygramy wybory a ja zostanę ministrem. A jak pójdziemy do wyborów? Pójdziemy do nich z tymi, którzy rozumieją to, co my, że Kaczyńskiego obali się obiecując ludziom dobre jutro, a nie wspólny powrót do wczoraj.

Po dobrej zmianie dobre jutro nastanie…

Dodaj komentarz