Z poezją jest podobny problem jak z literaturą i sztuką — znają się na niej tylko fachowcy. Oni wiedzą kto pisze wiersze, a kto rymowanki, kto jest prawdziwym pisarzem, a kto grafomanem, kto jest poetą, a kto wierszokletą. Słownik języka polskiego definiuje poezję jako «ogół utworów literackich pisanych wierszem». Wiersz z kolei to «utwór poetycki; też: charakterystyczny układ takiego utworu». Nikt uzbrojony w tę wiedzę nie może więc mieć wątpliwości o czym mowa.
Ponieważ nie wiem czy coś mi w duszy gra, czy raczej z duszą pogrywa, więc wszystko mi się kojarzy. Zainspirował mnie nawet Józef Ignacy Kraszewski. Rezultat pozostawiam ocenie p.t. Czytelników.
Był sobie dziad i baba
Bardzo starzy oboje,
Ona kaszląca i słaba,
On skurczony we dwoje.
Tutaj wtrącić wypada
Choć bez związku ze sprawą,
Że jeśli chodzi o dziada,
To on od dawna był z babą.
Czasem się pokłócili,
Głośno na się krzyczeli,
Lecz zawsze się godzili,
Bo dobrze się rozumieli.
Wielki z tym problem mieli,
W tym rzeczy tej było sedno,
Że śmierć ich kiedyś rozdzieli
I samo zostanie jedno.
Więc się modlili szczerze,
Ażeby bożym nakazem,
Kiedy śmierć ich zabierze,
Zabrała oboje razem.
Przeżyli razem z pół wieku,
Mówili do siebie ‚kochanie’,
Wtem jedno rzekło: — Człowieku!
Pora już na rozstanie!
Więc kiedy przyjdzie kostucha
W zgrzebną odziana sukienkę,
To prośby tej nie usłucha:
— Chwyć nas oboje za rękę!