Wieje zgrozą

Im bardziej i więcej czytam, oglądam słucham, tym bardziej ręce mi opadają, nogi uginają, włosy wypadają, nowe nie wyrastają, a niewypadłe dęba stają. To co dzieje się wokół łatwiej by było znieść, a i spoglądanie w przyszłość z nadzieją byłoby możliwe, gdyby opozycja była opozycją. Niestety, składa się głównie z pożytecznych idiotów i populistów, którzy bez wizji, bez planu, bez programu, bez sensu drepczą trzy kroki za partią rządzącą, nie potrafią wykorzystać jej błędów i potknięć, nie mówiąc o wyjściu z inicjatywą. Zamiast przedstawić swój plan wyjścia z kryzysu popierają wszystko, co tylko władza uzna za przygotowane w „interesie kraju”. Żeby nie wyważać otwartych drzwi posłużę się nieswoim tekstem mając nadzieję, że Autor, Jarosław Kapsa, nie będzie miał mi za złe.

Wybory na Węgrzech mają już widoczny wpływ na politykę w Polsce. Utwierdziły one w PiS-ie przekonanie większości polityków o skuteczności „twardej” postawy. Kompromisy z państwami UE, ustępstwa wobec KE, szukanie porozumienia z opozycją, inne formy „dudowania”, nie przynoszą, ich zdaniem, efektu. O zwycięstwie w wyborach decyduje potęga finansowa i medialna, wykorzystanie wszystkich instytucji państwa i narzucenie jednoznacznego podziału: my, to ci dobrzy, patriotyczni; oni to spisek antypolski. Zgodnie z tą logiką, czy KO, PSL, Lewica itd. zagłosuje, lub nie zagłosuje, za ustawą „sankcyjną”, to nie zmieni ich „imażu”. Pan Tusk w TVP pozostanie dyżurnym „folksdojczem”, mimo głoszonego poparcia dla ustawy o obronie Ojczyzny.

Ustawa „sankcyjna” nie ma innego celu niż orbanowskie wzmocnienie władzy. To tylko teatr odwołujący się do oswojonej rywalizacji „podwórkowej”. Jak żeś taki odważny to poliż siekierkę na mrozie! Co, za zdrowie mamusi nie wypijesz? Pękasz, to jaki z ciebie patriota? Narracja wymusza zachowanie: nie pękamy, pijemy – choć to szkodzi – za świętość zdrowia rodzicielki, odczuwamy potrzebę potwierdzania, przy każdej okazji, że z nas „dobry patryjot”. Nie widzimy martwoty spojrzenia oceniających; chcemy wierzyć, że im, jak nam, na czymś zależy, na jakimś dobrze wspólnym, na jakiejś Polsce. A oni żywią się przekonaniem, że dobre i moralne jest to, co służy ich władzy, każdy, kto uważa inaczej, jest wariatem.

Co daje ustawa sankcyjna? Pomińmy kwestię importu węgla, bo to można było zrobić już miesiąc temu. Pomińmy także wprowadzony na „dziwny” wniosek Lewicy zakaz upubliczniania litery Z. Posłom Lewicy można tylko delikatnie wytknąć, że ich średniowieczne ciągoty eliminowania „znaków ideologicznych” mają już oparcie w art. 117 par 3 KK.: karalne są wszelkie formy publicznej pochwały wojny napastniczej. Istotą ustawy jest przyzwolenie na kradzież majątku prywatnego ludzi uznanych z jakiegoś powodu za „oligarchów” wspierających Putina lub godzących w bezpieczeństwo narodowe. O tym, kto jest oligarchą decydować ma jednoosobowo pan Mariusz Kamiński (minister SWiA), na wniosek podległych mu służb specjalnych, a także innych person, w tym wpisanego do tej ustawy pana Kaczyńskiego. Z jakiegoś powodu Naród i Sejm mają do pana Kamińskiego, przestępcy uznanego za winnego przekroczenia uprawnień urzędniczych, pełne zaufanie, skoro jego decyzja ma nie podlegać kontroli sądu, komisji sejmowej, nawet nadzorowi Rady Ministrów. Po uznaniu pana X za „oligarchę” pan Kamiński może mu „zamrozić” majątek.

Był taki instruktażowy film „Układ zamknięty” pokazujący skutki takiego zamrożenia w przypadku, gdy gęba przedsiębiorcy nie spodobała się urzędnikowi skarbowemu. Nie ma żadnej gwarancji, by ustawa sankcyjna nie namnożyła takich „układów zamkniętych”.

Definicję „podmiot służący agresorowi” odbieramy wedle prostego wyobrażenia: to hotel Derepaski w Warszawie albo stacje benzynowe spółki-córki Łukoilu. Są to jednak podmioty nie rosyjskie, ale austriackie; trudno jest udowodnić, by finansowały wojnę napastniczą. Za to można taki zarzut postawić gdańskiej Polfarmie, toruńskiemu producentowi podpasek TZMO, czy specjalizującemu się w muszlach klozetowych Cersanitowi. Zakłady tych podmiotów funkcjonują w Rosji, można powiedzieć: „przymusowo” finansują wojnę. Putin zamroził możliwość wywożenia z Rosji zysków, sprzedać tych fabryk nie ma komu, zaprzestanie produkcji grozi przejęciem majątku przez rosyjskich urzędników. Zatem podmioty gospodarcze z Polski stały się już ofiarami „sankcji” putinowskich; teraz można na nie nałożyć sankcje antyputinowskie. Jeszcze bardziej niebezpieczny jest zapis o karaniu osób i podmiotów godzących w bezpieczeństwo narodowe. Czy krytyka w „Gazecie Wyborczej”, zaniedbań w zbrojeniu polskiego wojska, jest takim godzeniem? Czy na tej podstawie pan Kamiński zamrozi majątek Agory? A czemu nie, kto Kamińskiemu zabroni… Stosowny wniosek w tej sprawie, złożony przez ABW, się utajni; ścieżki odwoławczej nie ma.

Jak widać nie tylko ja uważam, że opozycjoniści z gorliwością pożytecznych idiotów pomogą władzy zbudować kazamaty, w których zostaną umieszczeni. Marna to pociecha.

Dodaj komentarz