Więcej kasy dać

Kontraktacja trzody chlewnej i bydła rogatego doskonale sprawdzała się przez całe 45 lat trwania realnego socjalizmu. Starsi pamiętają, a młodzi uczą się w szkołach o górach mięsa oferowanego przez rolników za bezcen. Chłopi wystawali w gigantycznych kolejkach byle tylko sprzedać choć kilo lub dwa. Ten system twórczo zaadoptowany przez tow. Łapińskiego jako kontraktacja usług medycznych od 15 lat służy służbie zdrowia. I także sprawdza się znakomicie — podaż usług jest tak gigantyczna, że lekarze czekają w wielomiesięcznych, a nierzadko wieloletnich kolejkach, by móc pacjentom zaoferować swoje usługi. Znalazło to nawet odzwierciedlenie w twórczości ludowej.

Za biurkami, za szafkami, za tomografami,
Pobili się dwaj lekarze stetoskopami.
Uspokójta już, nie bijta się medycy,
Rząd sprowadzi dla was chorych z zagranicy!

Ktoś zarzuci, że to piramidalne bzdury, bo było i jest odwrotnie. Owszem. Rodzi się w związku z tym pytanie jak to możliwe, że rozwiązania, które nie sprawdziły się nigdy i nigdzie znalazły zastosowanie w branży, która odpowiada za zdrowie i życie ludzkie? Co można powiedzieć o politykach, którzy przez 15 lat nieludzkiego systemu nie tylko nie zmienili, nie dostosowali do współczesnych wymagań, ale doskonalą i doskonalą niczym komuniści przez dziesięciolecia ulepszający najpierw system kontraktacji, a potem także reglamentacji? Obie partie prawicowe już w roku 2005 wypisały sobie na sztandarach likwidację NFZ. Rządzą nieprzerwanie do teraz i co? NFZ jak było tak jest, a remedium ma być inny socjalistyczny wynalazek — zjednoczenia, zwane teraz dla niepoznaki siecią szpitali.

W tym momencie na arenę wkracza tow. Marek Borowski. Tow. Marek Borowski w latach osiemdziesiątych był dyrektorem departamentu ekonomicznego w Ministerstwie Rynku Wewnętrznego. W tym okresie rynek wewnętrzny przeżywał rozkwit. Oba systemy — kontraktacji i reglamentacji — były u szczytu formy, a ze sklepów właśnie wycofano ocet w trosce o zdrowie obywateli. I dziś ów specjalista od kontraktacji i reglamentacji ma równie prostą, by nie rzec banalną receptę jak wtedy.

Generalnie bowiem wszystkie genialne rozwiązania są proste jak konstrukcja grabi (niesłusznie określanych mianem narzędzia grabieżcy) i równie skuteczne. Brakuje żywności? Trzeba zmusić kułaków (nie mieszczący się w socjalistycznej normie chłopi, który nie klepali biedy) do większej ofiarności. Brakuje mieszkań? Trzeba zabrać tym, którzy je mają i dać tym, którzy ich nie mają. A jak nadal będzie brakować wprowadzić przymusowy kwaterunek w oparciu o meldunek. Brakuje pieniędzy? Trzeba wprowadzić domiar i podatek od luksusu. Tow. Borowskiego pomysł wspiera się więc na solidnych filarach.

Dlaczego system jest niewydolny? — stawia sobie Borowski pytanie. Odpowiedź nasuwa mu się sama. — To proste, system jest niewydolny bo jest w nim za mało pieniędzy. Wystarczy system nasycić pieniędzmi i służba zdrowia mlekiem i miodem popłynie. Szpitale są źle zarządzane? — drąży temat. I odpowiada pytaniem: Jak mogą być dobrze zarządzane, skoro nie mają finansowania na wystarczającą liczbę świadczeń? Kolejki są długie? — przenikliwość Borowskiego nie ma granic. — Są długie — odpowiada i wyjaśnia dlaczego. Otóż nie dlatego, że jest zbyt mało lekarzy, ale dlatego, bo NFZ daje za mało pieniędzy na świadczenia, „choć sprzęt jest, lekarze są, szpitale są” i nawet pacjenci są. I to w nadmiarze. Jak w realnym socjalizmie — klęska urodzaju. Bo — trzeba to przypomnieć tym, którzy zbyt szybko zapomnieli — duży popyt, który na całym świecie jest źródłem zysków i rozwoju, w realnym socjalizmie jest dopustem bożym. To, na czym inni zarabiają, w tym systemie sprawia kłopoty, generuje długi i deficyt.

Kluczowe w całym rozumowaniu tow. Borowskiego jest magiczne słowo „dać”. Na nim zasadzała się cała idea Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej i późniejsze zdobycze socjalizmu. Gdyby ktoś miał wątpliwości, że historia właśnie zatoczyła się jak pijana i wróciła farsą dwa cytaty sprzed niemal czterdziestu lat, które młodzi lekarze przepisali, bo nic nie straciły na aktualności:

• Wypłacić wszystkim pracownikom biorącym udział w strajku wynagrodzenie za okres strajku.
• Podnieść zasadnicze uposażenie każdego pracownika o 2000 zł na miesiąc.

Gdyby jeszcze ktoś nie rozumiał na czym polega różnica między realnym socjalizmem a gospodarką rynkową, to polega ona na tym, że w realnym socjalizmie adresatem żądań jest władza, a w gospodarce rynkowej pracodawca.

Co proponuje tow. Borowski? Sięgnięcie głębiej do kieszeni bogatym? Upowszechnienie systemu? Skąd! Tow. Borowski chce ukarać najbiedniejszych,  tych, którzy pracują i płacą składki. Według niego zbyt małe. Dlatego należy albo

• podwyższyć składkę – tę płaconą przez obywatela, czyli 1,25% (systematycznie, co roku o pół procenta) albo
• systematycznie ograniczać inne wydatki [zmniejszenie wydatków na płace nie wchodzi w grę, bo system jest tak skonstruowany, że wysokość, czy w niektórych przypadkach niskość, apanaży jest zapisana w postaci spękań na suficie i stamtąd brana] albo
• podwyższyć składkę odejmowaną od podatku, również stopniowo – z 7,75% do 8%, potem na 8,25% itd.

Jak mantrę wszyscy powtarzają ile procent PKB „na zdrowie” wydają inne kraje. Zatajają jednak inny wskaźnik — liczbę lekarzy przypadającą na 1000 mieszkańców. Mimo, że w Polsce wydatki na ochronę zdrowia wynoszą ok. 1259 euro rocznie na jednego mieszkańca, a w Rumunii zaledwie 816 euro, to liczba lekarzy na 1000 mieszkańców jest w Rumunii wyższa niż w Polsce. W kraju przypada 2,3 lekarza na 1000 mieszkańców podczas gdy średnia unijna to 3,5. To nie wszystko. W Unii na jednego lekarza ogólnego przypada ponad dwóch lekarzy specjalistów. W Polsce zgodnie z danymi NIL niecały jeden — 79%. Aby obraz był pełny należy wspomnieć, że średni wiek lekarza wykonującego zawód w Polsce wynosi 49,5 roku zaś średni wiek lekarza specjalisty 54,5 roku. „Ograniczona podaż lekarzy w połączeniu z brakiem stosownych regulacji prowadzi do sytuacji, w której lekarze pracują powyżej 300 godzin miesięcznie”  — wynika z raportu firmy doradczej EY. To nawet największego sceptyka przekona, że tow. Borowski wie o czym mówi i że najlepszym sposobem na wadliwy, żłopiący paliwo jak smok silnik jest zwiększenie nakładów na paliwo.

Kłamstwem jest, że młodzi lekarze zostają w kraju. Większość wyjeżdża. Dowodzi tego średnia wieku, która, przypomnijmy, wynosi 49,5 roku dla „zwykłego” lekarza i 54,5 roku dla  specjalisty. Dodatkowo, w miarę jak przeciąga się akcja protestacyjna, coraz wyraźniej widać, że za strajkiem stoją starzy, poustawiani wyjadacze, którzy zarabiają niewspółmiernie dużo w stosunku do wkładu pracy. To oni najwięcej skorzystają ze zwiększenia nakładów. Młodych lekarzy z prawdziwego zdarzenia z powołaniem wypędza z kraju system wymuszający sprzeniewierzanie się przysiędze i powołaniu. Ten barbarzyński system skrojony jest pod ludzi cynicznych, pozbawionych empatii pokroju prof. Chazana.

Czy to nie dziwne, że szpitale, którym odwiedzający przeszkadzają dezorganizując pracę, nie mają nic przeciwko strajkującym kolegom? Czy zna ktoś prywatną firmę, której zarząd wspiera strajk, nie dąży do jego najszybszego zakończenia, nie przejmuje się ani kosztami, ani stratami?

 

PS.
Dzień bez lekarza. Termin wizyty wyznaczony w maju. Nowy termin 15 listopada. Pacjent wytrzymał kilka miesięcy, to kilka dodatkowych tygodni też musi wytrzymać. A jak mu się nie podoba, to do Radziwiłła.

Dodaj komentarz