Żal za serce chwyta gdy widzi się Marcina Kierwińskiego, który bez pogłosu wije się i kluczy nie gorzej niż Woś i inni prominentni przedstawiciele PiS-u przyłapani na jakimś szwindlu czy kuriozalnej decyzji. Tusk, który jest premierem, kontrasygnował pisowskiego nominata wskazanego przez Dudę, który jest p.rezydentem, a Kierwiński: ja o niczym nie wiem, jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie spieszmy z oceną podpisu Tuska, bo to było wczoraj, a jak ja mogę mieć wiedzę dzisiaj o tym, co było wczoraj?
Redaktor Biedrzycka: — Panie Ministrze! Czy jest pan w stanie wytłumaczyć jak to jest możliwe i jak doszło do sytuacji, w której pan premier Tusk zaakceptował decyzję prezydenta, który do nadzorowania wyboru nowego prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego wskazał neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego?
Marcin Kierwiński: — Pani redaktor! Nie znam tej sprawy dlatego, że sprawa jest z wczoraj wie, z wczoraj wieczór, więc myślę że mamy…
— Konkretnie z 17 sierpnia.
— No tak, ale myślę, że mamy zbyt mało informacji. Ja mogę powiedzieć co do zasady, bo miałem zaszczyt i przyjemność pracować z panem premierem Donaldem Tuskiem i jego determinacja, żeby przywrócić praworządność…
— Nie, nie nie, panie ministrze, bardzo pana przepraszam, ale nie, nie nie, nie! Nie, nie! Przerwiemy tutaj, Nie! Nie, bo… Panie ministrze! Mamy sytuację, w której premier kontrasygnuje postanowienie o wyznaczeniu neosędziego, na tego, który będzie wybierał prezesa Izby Cywilnej.
— Poczekajmy, poczekajmy na…
— Ale tu już się nic nie odwróci!
— Ale je…
— To już zostało opublikowane w Monitorze Polskim panie ministrze.
— Pani redaktor! Nie znam tej sprawy. Pani redaktor nie znam tej sprawy, tak jak mamy bardzo mało informacji na ten temat teraz. Czekam spokojnie jak poznamy więcej informacji w tym zakresie. Jeżeli, bo pani tak zareagowała bardzo emocjonalnie również…
— A dziwi się pan?
— Nie, właśnie mówię, rozumiem, natomiast proszę pozwolić mi dokończyć to co powiedziałem, znam determinację Donalda Tuska jeżeli chodzi o to żeby przywrócić praworządność w Polsce i wszystkie działania, które podejmuje ten rząd, które podejmuje minister Bodnar, minister w rządzie Donalda Tuska, jeżeli chodzi o prokuraturę, sądy, KRS, służby specjalne, służby podległe MSWiA, to jest właśnie przywracanie praworządności, więc bardzo bym prosił, żebyśmy na podstawie jeszcze nie do końca opisanego zdarzenia nie wyciągali…
— Ale to nie musi być opisane, tu już klamka zapadła. Tego się już nie cofnie.
— Musi, nie, musimy wiedzieć, musimy wiedzieć, musimy wiedzieć co tak naprawdę, co tak naprawdę zaszło. Ja się nie czuję dzisiaj kompetentny do tego, aby, aby to komentować. I też przestrzegam, bo wczoraj wiele osób, które jest dla mnie autorytetami, odezwało się w tej sprawie. Myślę że chwilę powinny także, także poczekać.
Wszyscy komentujący decyzję Tuska, który jest premierem, mają „za mało danych”. Jakie dane są potrzebne, żeby można było decyzję premiera skomentować Kierwiński nie wyjaśnił, a Biedrzycka nie spytała. Profesor Wróbel rwąc sobie włosy z głowy, na Facebooku napisał:
Na początku byłem przekonany, że to zbyt nieprawdopodobne, by było możliwe. A jednak.
Kiedy politycy zawłaszczali Sąd Najwyższy, Prezydent wskazał komisarza spośród neosędziów do przeprowadzenia głosowania na prof. M.Manowską, którą upatrzył sobie na stanowisko Pierwszego Prezesa SN. Dla ważności decyzji Prezydenta Dudy potrzebna była zgoda premiera, którym był M.Morawiecki. Oczywiście nie było z tą zgodą żadnego problemu.
Ale żeby dzisiaj ten sam manewr firmował swoim podpisem premier obecnego rządu umożliwiając politycznym nominatom poprzedniej władzy zachowanie kontroli nad jedną z najważniejszych części Sądu Najwyższego?
Pezydent wyznaczył na komisarza do przeprowadzenia wyboru Prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego nielegalnie powołanego do tego Sądu neosędziego. Bez zgody premiera i jego podpisu, takie wyznaczenie byłoby nieważne i Prezydent Duda nie mógłby powołać kolejnego politycznego nominata na stanowisko Prezesa tej Izby na kolejne trzy lata.
Ale premier się zgodził, umożliwiając niekonstytucyjne działania Prezydenta. Przywracanie praworządności.
Co na to Kierwiński? Uważa, że wszyscy, łącznie z prof. Wróblem to kompletni idioci. Dlatego trochę mogę odesłać do tego co mówiłem przed chwilą. Yyyy nie chciałbym żeby takim zdaniem „od przywracania praworządności” tworzyć nieprawdziwy obraz, bo ten rząd od pierwszego dnia swojego funkcjonowania przywraca praworządność.
— A czymże jest ta decyzja jeśli nie elementem obrazu?
— Ale, ale, ale powiedziałem, że w tej sprawie mam za mało danych, żeby to na tym, na tym etapie komentować i myślę, że za mało danych ma także eeee pan profesor, do którego ja za to co zrobił mam, że żeby było jasne, bardzo wielki szacunek, bo to rzeczywiście wielki autorytet, natomiast myślę że takie komentarze na gorąco czasami mogą być bardzo chybione. Dlatego czekam na więcej informacji w tej sprawie i wtedy będą ją komentował. Można domniemywać, ze owe „więcej informacji” to przekaz dnia. Można Kierwińskiemu zarzucić, że był beznadziejnym ministrem, ale nikt nie zaprzeczy, że w wazeliniarstwie osiągnął poziom arcymistrzowski.
Dla dopełnienia obrazu należy wspomnieć, że wypowiedź p. prof. Łętowskiej też się Kierwińskiemu nie spodobała, więc nie omieszkał ją pouczyć, że nie powinna takich rzeczy wygadywać.
Co na to sam zainteresowany? Zamieścił na X zdjęcie sugerując, że nie można mieć do niego żadnych pretensji, ponieważ jest premierkiem w krótkich majteczkach, podobnie jak jego mini sterek od finansowania zachcianek.
Ile razy jeszcze nas wszystkich okłamiesz?
Ile razy jeszcze dane słowo złamiesz?
Skąd wziąłeś tu się
Pisowski sługusie?
I oto wszyscy odetchnęli z ulga, gdy okazało się, że premier złożył podpis pod nominacją neosędziego przez pomyłkę. Po prostu podpisuje jak leci wszystko, co mu podsuną. Dlatego nie można mówić o winie Tuska, jeśli już to długopisu. To też nie wina tego, kto podsuwa papiery do podpisu. W ogóle nie ma się czym przejmować, bo nic się nie stało, Polacy nic się nie stało, bo ten podpis jest nieważny.
Teraz należy się państwu wyjaśnienie w sprawie, która zbulwersowała przede wszystkim środowisko niezależnych prawników, tych wszystkich którzy angażowali się w walkę o praworządność w Polsce, o przywrócenie elementarnego poczucia praworządności. Nie będę owijał w bawełnę, chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, nastąpił błąd. Jak państwo pewnie się orientujecie zadaniem premiera jest podpisywanie także setek dokumentów, czasami kilkadziesiąt dziennie i one się dzielą na dokumenty takie bardziej techniczne i bardziej merytoryczne. Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji dla neosędziego przez prezydenta, nominacji, która wymagała mojej kontrasygnaty, a więc mojego podpisu. I doszło do, do sytuacji, do której nie powinno dojść. Mówię o tym, bo paradoks polega na tym, że minister Berek, który przygotowywał akurat te dokumenty mi do podpisania, jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi w rządzie jakich w ogóle w życiu spotkałem ii i był zawsze bardzo zaangażowany osobiście też w walkę o praworządność. Yyyy od, to do niego bardzo pasuje, powiedział, że oczywiście oddaje się do dyspozycji, jak chce podkreślić, że zdaję sobie sprawę z wagi tego błędu, chociaż praktyczne konsekwencje tego błędu nie są jakoś nadmiernie istotne, nie wiem czy państwo wnikaliście w te kwestie, ale ten, sam podpis nie powoduje jakiś zasadniczych zmian w procedurze i nie zatrzymałby tego negatywnego procesu awansów neosędziów, do tego są potrzebne inne decyzje ustawowe, do tego potrzebny jest nowy prezydent mówiąc też wprost, ale nie zwalnia to ani mnie ani moich urzędników z odpowiedzialności za ten błąd. Chcę powiedzieć i tak po ludzku bardzo proszę, żeby, żeby już tak nie spekulować o jakichś politycznych układach z prezydentem w tej sprawie. Ja nie będę z nikim, ani z prezydentem Dudą, ani z nikim układał się w sprawach, w które naprawdę głęboko wierzę i to z ich powodu zaangażowałem się bez reszty w polską politykę w ostatnich latach, całe to zwycięstwo i fakt że objęliśmy władzę ma sens tylko wtedy i będzie miało sens tylko wtedy, jeśli skutecznie przywrócimy praworządność. Błąd się zdarzył yyyy konsekwencje są, w sumie też ja za nie, ja , ja płacę te, te konsekwencje polityczne to, to jest zrozumiałe więcej taka sytuacja się nie ma prawa powtórzyć.
Widząc jak sprawnie działa koalicja i sam premier nietrudno uwierzyć, że urzędnik, który popełnił taki błąd, jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi w rządzie.