Chłop żywemu nie przepuści — śpiewał swego czasu Kazimierz Grześkowiak. Nikt nie zaprzeczy, że nasz premier, którym jest Donald Tusk, to chłop na schwał. A prawdziwy chłop ma to do siebie, że bajeruje, mówi to, co ktoś chce usłyszeć i nie ujawnia swoich prawdziwych intencji. Dlatego Donald Tusk, który dziś jest premierem, stojąc na czele opozycji mamił wyborców hasłami ochrony przyrody. Zjednywał sobie w ten sposób głosy elektoratu, który za kluczowe uważa walkę z globalnym ociepleniem, ukrócenie przywilejów myśliwych, położenie kresu barbarzyńskiej wycince drzew. Posunął się nawet do zapewnienia, że poszedł po rozum do głowy i tym razem o dziwo nie wrócił z niczym! Dużo więcej zrozumiałem przez tych ostatnich kilka lat. Chciałbym wszystkich namówić, bez względu na ich poglądy polityczne, żeby tak jak w przypadku pandemii czy bezpieczeństwa naszych granic, kwestie klimatyczne i ochrony środowiska uznać za agendę narodową. Żeby skutecznie zbudować autentyczny sojusz świata nauki, polityki i wrażliwej aktywności młodych ludzi.
Po objęciu władzy skuteczną budowę autentycznego sojuszu rozpoczął od porozumienia z Kaczyńskim, Orbanem i Meloni w celu utrącenia Nature Restoration Law. Na konferencji 19 marca chełpił się nie tylko wyjęciem rolników spod działania prawa, ale też tym, że kosztem całego społeczeństwa załatwił im. Jak patrzę na działania niektórych liderów Solidarności to widzę że im więcej przywozimy informacji — nie ma ugorowania, nie ma kontroli i kar, ani, no, czyli ża żadnej warunkowości, przymusowości dla wszystkich do 10 hektarów, oczywiście wśród organizatorów są bardzo często ci którzy dysponują dużo większymi gospodarstwami, no ale jednak do 10 hektarów to jest wyraźna większość polskich rolników i oni są zwolnieni z jakichkolwiek kontroli i kar związanych z niewykonywaniem wymogów europejskich. No, za chwilę zatrzymamy ten przymus dotyczący torfowisk, mokradeł, zalewania terenów, jutro, pojutrze jest głosowanie, dzisiaj ta rekomendacja z rządu była jednoznaczna i tak udało się uzyskać, więc gdyby to przeszło wbrew nam, to i tak w dużo lepszej wersji niż poprzednio, a więc bez, zero przymusu, ale prawdopodobnie uda nam się w ogóle zablokować ten projekt i my będziemy działali na zasadzie pełnej dobrowolności. Nie, my nie rezygnujemy, bo to jest oczywiście potrzebne ze względu na gospodarkę wodną i na ochronę środowiska, też długoterminowo w interesie samych rolników — inna gospodarka wodą i kwestie, kwestie torfowisk i mokradeł, ale będziemy to robili bez przymusu europejskiego tylko w, wy, wyłącznie tam, gdzie będzie na to zgoda i ochota i i i i pieniądze.
Jak widać stawianie coraz to nowych branż ponad prawem weszło już władzy w krew. W ramach przywracania praworządności zgodne z prawem będzie łamanie prawa. Na razie tylko przez chłopów małorolnych, do 10 ha, ale jak pilotaż się sprawdzi programem objęte zostaną kolejne grupy społeczne i branże. Jeśli zaś chodzi o dobrowolność to w pierwszym rzędzie należy wyeliminować bobry, które bez pytania władzy o zgodę nasączają torfowiska i tworzą mokradła. Bo nie czarujmy się, nie będzie ani woli, ani ochoty, a tym bardziej pieniędzy, nie powstanie ani jedno torfowisko ani mokradło. Pieniądze bowiem będą płynąć szerokim strumieniem w formie rekompensat za straty poniesione przez rolników z powodu suszy.
W PRL-u władza dopłacała do wszystkiego, każdego stanowiska pracy, przedsiębiorstwa, hektara, kwintala. To nie zdawało egzaminu więc zdecydowano się na gospodarkę rynkową. Teraz, od dłuższego już czasu, następuje powrót nie tylko do socjalizmu, ile do wspomagania państwowymi pieniędzmi prywatnych kieszeni. Trudno znaleźć branże o „strategicznym znaczeniu”, do których państwo nie dopłaca. Im bardziej świat odchodzi od węgla tym więcej polski podatnik inwestuje w dopłaty do jego wydobycia. PIS zaplanowało przeznaczenie w tegorocznym budżecie 7 miliardów złotych na dofinansowanie górnictwa. Koalicja podbiła do 9 mld. W rolnictwo pompowane są dziesiątki miliardów. Co z tego mają konsumenci? Same korzyści. Na przykład coraz droższą żywność.
Ponieważ powódź pustoszy Polskę premier, którym jest Donald Tusk, postanowił poszukać winnego. I znalazł. Jak na chłopa na schwał przystało wśród bezbronnych zwierząt. Winnym okazał się bóbr. Premier jak zwykle twardo i odważnie i jak zwykle głupio i bezmyślne oznajmił, że czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów przeciwpowodziowych. Co Tuskowi zawiniły bobry? Okazało się, że wykopały w wałach nory, co je (wały) osłabia na czym cierpi bezpieczeństwo miast, wsi i stabilność wałów przeciwpowodziowych. Co trzeba zrobić, żeby bobry nie kopały w wałach nor i nie osłabiały ich (wałów)? Zabezpieczyć wały chociażby siatką? Nie, nie, po stokroć nie! Trzeba wystrzelać bobry! Róbcie, co musicie. Ja będę bronił tych decyzji. Wały przeciwpowodziowe są dziś absolutnym priorytetem. Mąż stanu, przywódca z prawdziwego zdarzenia najpierw zasięga języka u specjalistów i w oparciu o najlepszą wiedzę naukową podejmuje decyzje. Populista nie musi, bo doskonale wie, że sam jest skarbnicą mądrości i wie wszystko lepiej. Jedno niepokoi wszystkich, tylko nie Tuska. Jak to się stało, że nory dostrzeżono dopiero teraz, gdy nadciąga fala powodziowa? Wcześniej ich nie było?
Finałowym, choć na pewno nie ostatnim, wkładem Donalda Tuska, który jest premierem, w ochronę środowiska naturalnego, jest głosowanie z rekomendacji polskiego rządu za zniesieniem ścisłej ochrony wilków w Unii Europejskiej. Znów populista zagrał na nosie durnowatym uczonym, którym się wydaje, że wiedzą lepiej od niego. Twierdzą na przykład, koń by się uśmiał, że taki wilk dopadnie gdzieś w chaszczach chorego na afrykański pomór świń dzika i go zutylizuje za darmo. Ale nie udzielają odpowiedzi na podstawowe pytanie: jaką z tego korzyść będą mieli myśliwi i państwo? Przecież zmarnują się pieniądze dla myśliwych za eliminację i właściwych służb za utylizację. Przecież wały są dziś absolutnym priorytetem!
Chłop żywemu nie przepuści
chłop żywemu nie przepuści
jak się żywe napatoczy
nie pożyje se a juści
Powiadają znawcy rzeczy
że władza jest wtedy dobra
kiedy bez mrugnięcia okiem
wyeliminuje całkiem bobra
W Odrze ryb już prawie nie ma
a po lasach wciąż coś łazi
wyrżnąć wszystko w pień należy
chłop się o to nie obrazi
Chłop żywemu nie przepuści
chłop żywemu nie przepuści
jak się żywe napatoczy
nie pożyje se a juści