Walka o sukces negocjacyjny

Na wiosnę premier, którym jest Mateusz Morawiecki, peregrynował po kraju chełpiąc się, że „wywalczył” dla Polski prawie 770 miliardów złotych. Na rządowej stronie, która jeszcze nie zniknęła czytamy, iż

770 mld zł dla Polski w ramach budżetu UE

Dzięki sukcesowi negocjacyjnemu premiera Mateusza Morawieckiego w lipcu 2020 r., wywalczyliśmy największe w historii Unii Europejskiej środki dla naszego kraju – ok. 770 mld zł. Pieniądze te pomogą wzmocnić polską gospodarkę oraz umożliwią szybsze wyjście z kryzysu wywołanego przez COVID-19. Unijne środki planujemy zainwestować m.in. w rozwój, infrastrukturę, środowisko, edukację, zdrowie oraz tworzenie nowych miejsc pracy.

6 lat dobrych zmian

Zastrzeżenie, że ta informacja jeszcze nie zniknęła jest istotne dlatego, iż strona www.liczysiepolska.gov.pl przekierowuje na stronę www.6lat.gov.pl, na której widnieje fragment banera propagandowego. Zacieranie śladów po blamażu nie powinno dziwić, skoro zamiast 770 miliardów zł dla Polski jest (na razie) 770 milionów zł dla Unii w postaci kary za lekceważenie wyroków europejskiego trybunału. Co prawda, jak twierdzą przedstawiciele władzy, „stać nas” na ten wydatek, ale nie zmienia to faktu, że podczas gdy Europa będzie się dynamicznie rozwijać, Polska równie dynamicznie zacznie się zwijać.

Jaki z tego morał? Ano taki, że ta władza nawet propagandy uprawiać nie potrafi. Z drugiej jednak strony dzielenie skóry na niedźwiedziu to przecież powszechna praktyka. Nawet Tusk nie informował o tym co zrobił lub postanowił. Jeśli zdecydował się przemówić do poddanych, to tylko by ich poinformować albo o tym co chce zrobić, albo kiedy zdecyduje co będzie chciał zrobić.

W maju Mateusz Morawiecki, który jest premierem mówił, że dzięki narodowemu programowi szczepień coraz, z coraz większą nadzieją możemy wyglądać końca pandemii. Dzięki rekordowo wynegocjowanym środkom z Unii Europejskiej, wszystkim środkom z Unii Europejskiej, zarówno nowy program budżetowy na siedem lat, jak również krajowy program odbudowy możemy z nadzieją wyglądać końca kryzysu gospodarczego. Rozpoczął się nowy rok, a pandemia zamiast kończyć się dopiero zaczyna się rozkręcać. Podobnie z kryzysem, który także coraz bardziej daje się we znaki. Spanikowany rząd, który nie wie co robić coraz śmielej sięga po rozwiązania rodem z poprzedniej epoki. W obliczu gigantycznych podwyżek cen energii wice premier i mini ster Aktywów Państwowych Jacek Sasin poinformował, że rząd jest odpowiedzialny więc odpowiada. Odpowiedzią naszego rządu na ekstremalnie trudną sytuację na rynku gazu jest cały szereg propozycji, które mają chronić Polaków. Kluczowym elementem owej ochrony jest zlecenie notowanej na giełdzie firmie, że „gdy tylko pojawi się taka możliwość, ma podjąć działania, które ulżą również przedsiębiorcom”.

Z gazem sprawa jest o tyle ciekawa, że tak źle, i tak niedobrze. Węgrzy na przykład zagwarantowali sobie jego dostawy po określonej cenie na wiele lat podpisując z Rosją wieloletnią umowę. W ten sposób według Janusza Lewandowskiego uzależnili się od niej:

Opłakują Nord Stream 2. Milczą o haniebnej umowie, która na 15 lat uzależnia Węgry od Gazpromu, kosztem Ukrainy. Bo Kaczyński odkrył w Orbanie partnera by „wspólnie w UE konie kraść” – konieczność, skoro zniszczyli wspaniałe polskie stadniny koni.

Polska nie podpisała kontraktu długoterminowego. W ten sposób uniezależniła się od Rosji, choć musi tam kupować. Nie związana wieloletnim kontraktem płaci na bieżąco ceny rynkowe i ustami swoich czołowych przedstawicieli ma za złe Putinowi, że korzystając z okazji zarabia podnosząc ceny. Tak więc gaz jest dziś drogi, ale niestety nie tylko dlatego, że Putin nie chce Polakom pójść na rękę, ale także, a może przede wszystkim dlatego, że obsadzona swoimi spółka PGNiG robi bokami.

Aby zrozumieć dlaczego miało być dobrze, a jest źle i zanosi się, że będzie jeszcze gorzej, należy uczynić rozróżnienie między władcą mądrym a niemądrym. By stało się jasne w czym rzecz wystarczy sięgnąć po Pismo Święte i otworzyć je w miejscu, gdzie mowa o „programie budżetowym, na siedem lat”. Pewien władca, przez poddanych zwany faraonem,

miał sen. [Śniło mu się, że] stał nad Nilem. I oto z Nilu wyszło siedem krów pięknych i tłustych, które zaczęły się paść wśród sitowia. Ale oto siedem innych krów wyszło z Nilu, brzydkich i chudych, które stanęły obok tamtych nad brzegiem Nilu. Te brzydkie i chude krowy pożarły siedem owych krów pięknych i tłustych.

Potem miał drugi sen, podobny, w którym śnił o siedmiu kłosach zdrowych i pięknych i siedmiu kłosach pustych i zniszczonych wiatrem nomen omen ze wschodu. Ponieważ zaliczał się do kategorii mądrych władców, nie zignorował wizji lecz wezwał mędrców, żeby rozwikłali ich znaczenie. Mędrzec o dźwięcznym imieniu Józef wyjaśnił, iż

Siedem krów pięknych to siedem lat, i siedem kłosów pięknych to też siedem lat; jest to bowiem sen jeden. Siedem zaś krów chudych i brzydkich, które wyszły za tamtymi, i siedem kłosów pustych i zniszczonych wiatrem wschodnim, to też siedem lat — głodu. […] Bo nadejdzie siedem lat obfitości wielkiej w całym Egipcie. A po nich nastanie siedem lat głodu.

Co robił władca, który, jak pamiętamy, zalicza się do kategorii mądrych? To, co podpowiadał rozsądek, czyli

gromadził wszelką żywność w tych siedmiu latach [urodzaju], które nastały w Egipcie, i składał ją w miastach; w każdym mieście gromadził żywność z pól okolicznych.

W kraju w środku Europy władca, którego do kategorii mądrych żadną miarą zaliczyć nie sposób, siedmioletniego okresu prosperity i wielkiej obfitości nie wykorzystał do gromadzenia zapasów. Zamiast tego czerpał garściami i szastał na prawo i lewo. W ten sposób nadchodzące siedem chudych lat przywitał z pustym skarbcem, gigantycznym długiem i widmem zapaści gospodarczej.

W ten oto sposób historia zatoczyła koło od Mieszka Pierwszego, do Mieszka Pustego, zwanego dla niepoznaki Polskim Ładem…

Dodaj komentarz