W maju dowiecie się ile powinniście zapłacić w lutym

W kilkunastu wpisach próbowałem zasygnalizować i ubrać w słowa zdumiewającą umiejętność PiS-u spadania po każdej katastrofie na cztery łapy niczym kot bez utraty poparcia. Kluczem jest żerowanie na najniższych instynktach, opieranie polityki na umiejętnym dozowaniu strachu i podsycaniu nienawiści. Oczywiście żeby osiągnąć zamierzony efekt trzeba na uczuciach grać bardzo umiejętnie i ostrożnie żeby nie przesadzić. Człowiek straszony zbyt często i nachalnie staje się agresywny i może agresję skierować na straszącego. Z kolei człowiek nienawidzący gdy lepiej pozna tych, których mu wskazano, może zacząć nienawidzić tych, którzy go okłamali. Dlatego „obrona świętej polskiej granicy” z Białorusią, która — jak to określił premier w „domniemanym” mailu — była „politycznym złotem”, przebiegała dwutorowo. Z jednej strony zohydzano uchodźców przedstawiając ich jako terrorystów, pedofili i zoofili. Prawdziwym jej celem było jednak niedopuszczenie do bliższych kontaktów z nimi, bo wtedy cała narracja wzięłaby w łeb. Dlatego pędzeni stamtąd byli i dziennikarze, i woluntariusze. Człowiek boi się bowiem najbardziej niewiadomego, sytuacji, ludzi, z którymi styka się po raz pierwszy, których nie zna. Nienawiść do obcych, którzy okazują się zwykłymi, sympatycznymi, ciepłymi ludźmi szybko uchodzi.

Jeśli akcja Łukaszenki na granicy z Białorusią była politycznym złotem, to akcja Putina na Ukrainie jest politycznym diamentem. Próby szmuglowania uchodźców i migrantów miały bądź co bądź charakter lokalny, a i ich liczba nie była imponująca. Przy okazji przypadkiem udało się zmylić Putina, który jakby uwierzył, że Polacy, a ścisłej polski rząd, nie przyjmą także uchodźców z Ukrainy. Można odnieść wrażenie, że przeliczył się, ale czy aby na pewno? Przecież w Polsce nadal rządzi ta sama klika, której władza opiera się na napuszczaniu jednych na drugich. Teraz opłaca się jej wspierać Ukraińców, bo ją to nic nie kosztuje. Całą robotę odwalają samorządy i woluntariusze, dzięki czemu przedstawiciele polskich władz mogą skupić się na próbach wyłudzenia pieniędzy z Unii pod pretekstem niesienia pomocy uciekającym.

Rosjanie gromadzili wojska na granicy z Ukrainą od dłuższego czasu. Mówiło się o tym już w listopadzie ubiegłego roku. Co w sytuacji narastającego zagrożenia zrobił rząd? Zrobił to, co zawsze robi w ciężkich chwilach — wziął na przeczekanie. 24 lutego Rosjanie uderzyli, a tydzień później, 3 marca gruchnęła wieść, że

Senat i Ministerstwo Finansów zapowiadają nowelizację przepisów dotyczących odliczeń podatkowych od darowizn na rzecz Ukrainy oraz ulgi za straty finansowe poniesione przez polski biznes w wyniku zamrożenia przepływów finansowych z Rosji i Białorusi.

Ponieważ Polska, jak chce konstytucja, jest „demokratycznym państwem prawnym” więc przepisy, niezależnie od tego kiedy zostaną uchwalone, będą obowiązywały wstecz, od 24 lutego. Wiceminister finansów Artur Soboń dodał, że trwają również prace, które pozwolą obywatelom Ukrainy przybywającym na terytorium RP z Ukrainy nie płacić podatku od darowizn. Zostanie wprowadzone zwolnienie z tego podatku dla nabycia tytułem darowizny lub polecenia darczyńcy własności rzeczy lub praw majątkowych. Zwolnienie będzie obowiązywało od 24 lutego do 31 grudnia 2022 r. Obecna władza bowiem tak właśnie działa — nigdy z wyprzedzeniem, zawsze z opóźnieniem. Niewykluczone, że ma to związek z faktem, iż najtrudniej jest przewidzieć przyszłość, choćby i oczywistą, zaś pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł. Dlatego spieszy się tylko z tymi ustawami, które poszerzają zakres jej władzy lub umożliwiają transfer budżetowych pieniędzy do kieszeni wybranych.

Precyzja

Bardzo łatwo przewidzieć co będzie dalej. Gdy okaże się, że wspieranie uchodźców nie daje oczekiwanych profitów, zacznie się przerzucanie na nich odpowiedzialności za kryzys. Inflacja? To nie nasza wina. To Unia, Niemcy, Putin, no i nachodźcy z Ukrainy. Zapaść gospodarcza? To też nie przez nas. Putin, Niemcy, Unia, no i nachodźcy z Ukrainy. Tragiczna sytuacja ochrony zdrowia? My wydajemy na służbę zdrowia krocie, a oni skąpili. Wieloletnie kolejki do specjalistów to wina Tuska, covidu i Putina. Tuska bo nie ma pieniędzy, covidu, bo Polacy nie chcą się szczepić, Putina, bo przez niego lekarze muszą leczyć Ukraińców, więc nie mają czasu dla Polaków.

Napuszczanie jednych na drugich, dzielenie, antagonizowanie to jedna strona medalu. Jest także i druga. Przez lata PiS permanentnie łamało prawo, umowy, reguły. Gdy nagle i niespodziewanie któryś z członków rządu zachowa się normalnie, robi to, co do niego należy, opozycja wpada w zachwyt i uznaje go jeśli nie za bohatera narodowego, to za świętego. Andrzej Duda, który jest p.rezydentem, stał się bohaterem nawet w Ameryce, bo odważnie zawetował ustawę o radiofonii i telewizji. Gdy po agresji rosyjskiej na Ukrainę władza nagle stała się prounijna i pronatowska, Donald Tusk nachwalić się jej nie mógł. Aż się biedaczyna jąkać zaczął obiecując, że teraz zrobi wszystko co w jego mocy, by PiS-owi zapewnić finansowanie programów wyborczych i kampanii.

W obliczu zagrożenia, kryzysu ludzie instynktownie skupiają się przy władzy. Publicysta Polityki Mariusz Janicki tak to widzi:

W cieniu wojny w Ukrainie trwa przyspieszony proces kanonizacji PiS. Partia Kaczyńskiego w zasadzie już stała się święta. Teraz każde przypomnienie dewastacji demokratycznego ustroju, jakiego dokonała przez ostatnie siedem lat, zakrawa na świętokradztwo. Bo jest wojna prawie na granicach, więc wszyscy powinni wspierać swoje państwo, czyli swoją władzę. Zwłaszcza że rząd „zachowuje się akurat przyzwoicie i robi, co do niego należy”. Pytanie, co miałby robić innego: nie potępiać Putina, nie wpuszczać Ukraińców i im nie pomagać, nie popierać sankcji wobec Rosji, nie zabiegać o większą obecność sił NATO w Polsce? To wciąż ta sama taryfa ulgowa, na której Kaczyński jedzie właściwie już nie od lat, ale od dekad. Przecież mógłby być gorszy, a jednak czasami nie jest.

Tej atmosferze „świętego PiS” ulega wielu ludzi z tzw. drugiej, niepisowskiej strony. To oni mówią: już dajcie spokój z tymi wewnętrznymi wojenkami, trzeba szukać kompromisu, wybaczyć sobie dawne winy, nie donosić na PiS w Brukseli. Ci, którzy „w takiej sytuacji” krytykują święty PiS, to „ruskie onuce”, moskiewskie trolle itp. Osoby związane choćby z ruchem Szymona Hołowni czy Lewicą mówią, że w sytuacji wojennej trzeba się cofnąć o krok, wesprzeć rząd w walce o odblokowanie pieniędzy z Unii Europejskiej, wspierać władzę.

Warto zapoznać się z całym artykułem. Politycy opozycji coraz śmielej i coraz otwarciej przyznają, że reformy dewastujące system prawny w Polsce nie są takie złe, a praworządność coraz wyraźniej jawi im się jako godna pogardy dziwka. Lewica, Polska 2050, PSL z lekceważącym stosunkiem do prawa i praworządności już nawet nie kryją się zbytnio. Tusk ostatnio także jakby pogubił się nieco. Zdają się głęboko wierzyć, że popierając bezprawie i zapewniając partii rządzącej finansowanie są w stanie wygrać wybory. Tłumaczenie jest tyle zabawne, co naiwne. Otóż według opozycji polskie społeczeństwo nie może cierpieć z powodu nieudolnej władzy, a pieniądze z Unii powinny płynąć do Polski nieprzerwanym strumieniem. Jednocześnie domaga się surowych sankcji na Rosję nie przejmując się, że ucierpią na tym „zwykli ludzie”. Oj czy zna ktoś równie dobry przykład hipokryzji?

 

Zwieszenie broni

PS.
Z sondażu „Super Expressu” Instytutu Badań Pollster wynika, że na Zjednoczoną Prawicę chce głosować 37,99% respondentów (wzrost o 1,94 pkt proc.). Koalicja Obywatelska cieszy się poparciem 25,89%, a Polska 2050 13,08%. Są i inne dobre wieści. W Mariupolu i Wołnowasze nastąpiło zwieszenie broni, a Rosja otworzy korytarze humanitarne.

Dodaj komentarz