W interesie kasy

Kogo naród wypatruje w czasach pokoju i prosperity? Władcy, gospodarza, który zatroszczy się o dobytek, nie zaprzepaści szans i sprawnie poprowadzi kraj ku pomyślności i dobrobytowi. Kto jest potrzebny w czasach zamętu, wojny, destabilizacji? Kogo przymierający głodem naród tęsknie wypatruje? Wodza, który poprowadzi ku zwycięstwu, ewentualnie zbawcy! Co jest potrzebne w czasach pokoju i prosperity żeby wzrosło zapotrzebowanie na zbawcę? Zamęt, wojna, destabilizacja.

Władza bywa różna. Trudno przewidzieć wyborcom czy ci, których wybrali sprawdzą się, potrafią poprowadzić kraj w dobrym kierunku. Zależy to bowiem od kompetencji i umiejętności ludzi, którzy obejmą ster rządów. Parlament składający się z ludzi światłych wyłoni pragmatyczny, profesjonalny rząd, parlament złożony z karierowiczów, klakierów, potakiewiczów i popychadeł wyłoni co mu każą. Przy czym zapoczątkowaną przez żądnego władzy i zaszczytów członka KC PZPR tow. Leszka Millera „zwyczaj”, by to szef partii obejmował fotel premiera skutkuje tym, że krajem rządzą ludzie bez kompetencji. Wielkie reformowanie kraju zaczęło się i skończyło w latach dziewięćdziesiątych. Od tego czasu każdy następny rząd cofał po kawałku zmiany zapoczątkowane przez poprzedników. Dzięki temu zarówno służba zdrowia, jak i system emerytalny czy szkolnictwo wróciły do stanu sprzed transformacji.

Gdy społeczeństwo dostrzega, że nieudolna władza przedkłada bardziej swój lub obcy interes nad interes własnego kraju, zaczyna protestować. Tak było we wszystkich krajach demokracji ludowej, gdy tylko zaświtała nadzieja, że można się wyzwolić spod radzieckiej supremacji, tak było i na Ukrainie wtedy i nie tak dawno powtórnie. W Polsce jest inaczej. Domniemywać należy, że gdyby komuniści nie dotrzymali słowa i nie oddali władzy nadal byśmy budowali socjalizm. Tę tezę potwierdzają psy wieszane na Balcerowiczu z jednej strony i popieranie nacjonalistycznych zapędów obecnej władzy z drugiej. Różnica polega na tym, że za komuny dyrektor zjednoczenia nie zarabiał ponad 50-krotność średniej krajowej — średnia ok. 4.500 zł, płaca prezesa zrepolonizowanego banku PKO BP 259.000 złotych.

Mimo, iż do władzy doszła ekipa, która z premedytacją, metodycznie niszczy wszystko co zastała, od instytucji państwowych, poprzez stosunki międzynarodowe, po lasy państwowe, to protesty są rachityczne i niemrawe. Polacy uwierzyli, że nic od nich nie zależy. I faktycznie, przez ostatnie 300 lat sobie zawdzięczali niewiele lub zgoła nic, a wszystko szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Jedyny sukces militarny, zwany Cudem nad Wisłą, to też, jak przekonują znawcy, nie bohaterstwo polskich żołnierzy, nie kunszt wojenny Piłsudskiego, lecz wyłącznie wstawiennictwo Matki Boskiej, która ukazawszy się podczas zachmurzenia umiarkowanego napędziła Rosjanom stracha tak, że ci pierzchli w popłochu. Wszystko to, co od momentu odzyskania niepodległości w 1917 roku przeżywała Polska, przewidziała Opatrzność Boża. Na 48 lat przed opisywanymi wydarzeniami sama Najświętsza Dziewica przygotowywała lud swojego kraju nie tylko na odzyskanie upragnionej niepodległości, ale także na to, co dzisiaj nazywamy wojną bolszewicko-polską (nb. nigdy oficjalnie niewypowiedziana). Aż strach pomyśleć co by się stało w 1920 roku gdyby Mieszko w 966 nie przyjął chrztu. Niemniej jednak to dziwne, że Matka Boska nie powtórzyła tego manewru we wrześniu 1939 roku. Czyżby miało to jakiś związek z symboliką i hasłem przewodnim akcji?

Dziś Polacy głęboko wierzą, że można na przekór Europie, w całkowitej izolacji cokolwiek osiągnąć i że znowu im się poszczęści, bo ktoś z chmury spuści im mannę z nieba. Ostatnie wydarzania sugerują jednak, że nawet niebiosa straciły cierpliwość i zamiast manny spuściły łomot. W sejmie zachęcaliście „tak nam dopomóż bóg” — zdają się mówić czynniki nadprzyrodzone — wyrzynacie puszczę, zatruwacie środowisko, przekształcacie kraj w pustynię, zaprzepaszczacie wszystko do czegoście doszli, zbrzydły wam wolności i swobody więc, skoro błagacie o pomoc — pomożemy. Kraj będzie w ruinie nim się spostrzeżecie.

Po wstąpieniu do Unii Polska stanęła przed niepowtarzalną szansą odrobienia wielowiekowych strat i zaniedbań i doszlusowania wreszcie do najbogatszych krajów świata. To nie spodobało się ani Putinowi, ani sporej części społeczeństwa, które w akcie desperacji wyborczej postawiło na ludzi, którzy wiedzą kędy wiedzie droga ku przepaści i jak osiągnąć dno szybko i boleśnie. Tym niemniej trudno zrozumieć, dlaczego partia rujnująca cieszy się tak olbrzymim poparciem. Przyczyn jest kilka. Pierwszą i najważniejszą jest mentalność wyróżniająca Polaków spośród innych nacji. Otóż Francuz, Niemiec, Szwed czy Włoch cieszy się z sukcesu bliźnich, zaś Polak cieszy się z ich klęsk i niepowodzeń. Dlatego z taką gorliwością popiera władzę, która komuś zabierze, kogoś ukarze, komuś dołoży. Od osobistego sukcesu ważniejsza jest klęska i poniżenie sąsiada, któremu powodzi się lepiej. Poza tym jeśli na czyimś nieszczęściu da się zarobić, to czemu tego nie zrobić i nie podnieść drastycznie cen na przykład na materiały budowlane potrzebne do odbudowy ze zniszczeń? Drugim czynnikiem jest tak zwana opozycja, nie tyle totalna ile banalna i niezdarna, która nie ma nic do zaproponowania i której dojście do władzy nie gwarantuje niczego i nic nie zmieni.

Na PiS głosowali przedsiębiorcy, którzy oczekiwali, że zachodnie sieci handlowe zostaną obłożone dodatkowymi podatkami, a oni nie, dzięki temu będą lepiej zarabiać. Jednak z uwagi na to, że miały zostać wprowadzone nowe obciążenia (bo „oni” w Polsce nie płacą podatków, więc władza zamiast zacząć ściągać te, których nie płacą, wprowadzi nowy, który na pewno zapłacą*), sieci handlowe renegocjowały umowy z dostawcami zmuszając ich do rezygnacji z części marży, żeby nie doszło do gwałtownego wzrostu cen. Dostawcy chcąc nie chcąc podpisywali niekorzystne umowy. Podatku nie wprowadzono. Przedsiębiorcy liczą straty, a sieci handlowe dziękują rządowi za nieoczekiwaną hojność — dodatkowe miliardy zamiast do budżetu trafiły do nich. Stadnina koni w Janowie w 2013 roku osiągnęła ze sprzedaży koni przychód ponad 2 miliony euro. Podobne było w 2014 roku. W 2015 pobito rekord — ponad 4 miliony euro. I nadeszła długo oczekiwana dobra zmiana — w roku 2016 udało się spieniężyć konie za niewiele ponad milion euro, a w 2017 roku pobito rekord, tyle, że odwrotny — udało się osiągnąć zaledwie 400 tysięcy euro. Z kolei firma Energa, którą nowi prezesi oddali pod opiekę opatrzności Bożej, w 2013 roku odnotowała zysk netto w wysokości 743 mln zł, w 2014 — 1.009, w 2015 — 840, a w 2016 — 147.

Problem nienawistników i zawistników polega na tym, że nie są w stanie zrozumieć, iż ci, których chcą pogrążyć, obciążyć dodatkowymi podatkami, opłatami, obciążeniami, dadzą sobie radę. Nie tu, to tam, nie w Polsce, to zagranicą. Bo mają zarówno wiedzę, doświadczenie, jak i — najważniejsze — talent. A im więcej nieudaczników u steru, tym większy protekcjonizm, tym większa hojność i łaskawość dla swoich.

 

PS.
Złą wiadomością jest to, że społeczeństwo ma już dość mianowanych, malowanych liderzątek, którzy nie są w stanie przekonać do siebie nawet odbicia w lustrze. Po spustoszeniach jakich dokonuje PiS ma szansę jedynie ktoś nowy, nie splamiony koniunkturalizmem, nie okupujący koryta latami (G. Schetyna od 1997 roku, J. Kaczyński, D. Tusk od zawsze). Oczywiście nowa formacja pod wodzą prawdziwego przywódcy miałaby szansę przejąć władzę, gdyby PiS zamierzało ją oddać. I to jest druga zła wiadomość. Dobrych nie ma.


* Czy jeśli państwo zamiast egzekwować płacenie należnych podatków wprowadza nowy, to należy to rozumieć, że dotychczasowe zamierza firmom darować uznając wymigiwanie się z płacenia za rzecz naturalną?

Dodaj komentarz