W imieniu Rzeczpospolitej Polskiej

Do obowiązków pieszego przed skorzystaniem z przejścia dla pieszych należy… oszacowanie szybkości z jaką zbliża się samochód. Jeśli z szacunków wynika, że samochód pędzi za szybko, to pieszy nie powinien korzystać z przejścia dla pieszych, ponieważ nie wolno stresować kierowcy i zmuszać go do „ostrego” hamowania przed przejściem. Zwłaszcza jeśli jedzie dużo szybciej niż powinien. Takie wnioski można wysnuć z wyroku, który właśnie zapadł.

Oczywiscie biegli sądowi też nie wypadli sroce spod ogona. To są ludzie, którzy są w stanie wykazać wszystko. A z ich ekspertyz nawet Salomon byłby dumny. To nic, że samochód poruszał się z niedozwoloną szybkością, orzekł biegły, ponieważ to pieszy nie dochował należytej ostrożności wpadając pod samochód na przejściu. Co prawda przepisy mówią, że pieszy na przejściu ma pierwszeństwo, ale nie biegłemu. Biegłemu przepisy nic nie mówią, więc według niego zarówno sprawca jak i ofiara ponoszą winę, z tym, że ofiara oczywiście większą.

Co ciekawe gdyby kierowca zatrzymał się, wysiadł i po prostu zdzielił pieszego w łeb zabijając, to dostałby surowy wyrok. Art. 148 Kodeksu karnego stanowi, że

§ 1. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

Oczywiście zabijanie człowieka na przejściu dla pieszych za pomocą samochodu nie jest zabijaniem sensu stricto. Nie jest nawet zabijaniem sensu largo. To w ogóle nie jest zabijanie, co wykazał i biegły, i sąd. Biegły orzekł, że kierowca mógł uniknąć potrącenia pieszego, gdyby jechał z dopuszczalną prędkością 50 km na godzinę i zastosował ekstremalny manewr hamowania. Ale pieszy przyczynił się w sposób bezpośredni do zdarzenia w ten sposób, że wszedł na pasy bez uwzględnienia rzeczywistej prędkości zbliżającego się i oświetlonego auta. Bo nawet dziecko wie, że auto nie świeci po to, żeby kierowca coś widział, tylko po to, żeby pieszy mógł je dostrzec i oszacować szybkość z jaką się przemieszcza.

Sąd dotrzymał kroku biegłemu i w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej ogłosił, że kierujący samochodem umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez to, że zbliżając się do oznakowanego przejścia dla pieszych nie zachował należytej ostrożności, przekraczając administracyjnie dopuszczalna prędkość jazdy, nie dostosowując jej do nakazanej przepisami i panujących warunków drogowych w wyniku czego ograniczył sobie możliwość ustąpienia pierwszeństwa pieszemu […] znajdującemu się na tym przejściu i potrącił go powodując nieumyślnie wypadek drogowy, w  którym wymieniony pieszy doznał obrażeń ciała […], które to obrażenia skutkowały jego zgonem, to jest o przestępstwo z artykułu 177  §2…

Art. 177.

§ 1. Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 2. Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Jak widać można umyślnie naruszając zasady nieumyślnie spowodować nieszczęście. Kara? Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 10 tys. zł. zadośćuczynienia dla synów zmarłego i pokrycie kosztów sądowych. Jak widać nawet w obecnej rzeczywistości sąd może wydać sprawiedliwy wyrok. Sprawa jednak skomplikowałaby się, gdyby sprawca był krewnym ofiary, ponieważ wtedy

§ 3. Jeżeli pokrzywdzonym jest wyłącznie osoba najbliższa, ściganie przestępstwa określonego w § 1 następuje na jej wniosek.

Dodaj komentarz