Ty […]!

Czy w Polsce jest antysemityzm? Skąd! Ni ma! Co za pytanie! A Polska jest na pewno państwem prawa, w którym rasistowskie, ksenofobiczne wypowiedzi są potępiane, a nawet karane? Jasne, że tak! Chociażby ostatnio. Dwóch takich dworowało sobie z kobiet (mizoginizm) ukraińskich (ksenofobia & rasizm). No i mieli kłopoty. Nawet z roboty ich wywalili. A pozostali? Pozostali pozostali bezkarni…

Prokuratorzy przyznają, że umarzane jest 80% spraw o nawoływanie do nienawiści. Bowiem powiedzmy sobie szczerze – szkodliwość społeczna takiego nawoływania jest znikoma. I trudno się z tym nie zgodzić. Jaka jest szkodliwość społeczna wypisywania na forach antysemickich treści? Żadna! Ponieważ na forach żadnych antysemickich treści nie ma! Tego, żeby ich tam nie było, pilnują zgodnie prokuratorzy (pozostałe 20% spraw) i moderatorzy wynajęci przez właścicieli portali. Bowiem zgodnie z logiką i doktryną prawną kłopoty i kary winny spadać nie na tego, kto antysemickim, homofobicznym czy ksenofobicznym jadem zionie, ale na tego, do kogo należy portal!

[Legambiente] Arrêtons de cacher les problèmes
Źródło obrazka: youyouk le blog.

Ale czasem ktoś nie przyłoży się do roboty. Na przykład na portalu onet.pl antysemickie komentarze wisiały tak długo, że zdążył zapoznać się z nimi redaktor z Gazety. Tak go zniesmaczyły, oburzyły i zdenerwowały, że domaga się na gwałt skuteczniejszego i szybszego zamiatania problemu pod dywan. Nawet niektóre, nieistniejące, wpisy przytacza jako dowód! Bogatą wyobraźnię ma pan Redaktor, bowiem wpisów o takiej treści nie ma! Nie ma, bo zostały – zgodnie z jego postulatem – usunięte? A może nie ma, bo sam je wymyślił*? Potrzeba rozwiązań, które zmuszą wydawców do natychmiastowego wycinania rasizmu z sieci. Tak! Takich rozwiązań nam potrzeba! Udało się w ten sposób rozwiązać problem narkomanii, położyć kres aborcji, to i z antysemityzmem, rasizmem, ksenofobią, homofobią również sobie poradzimy. Kołdra być może i nieco przykrótka, ale dywan ho ho!

Przez tysiące lat działała cenzura kościelna i usuwała co chciała. A potem przez dziesiątki lat działała cenzura komunistyczna i też usuwała. A gdzieniegdzie usuwa nadal. I przez tysiące lat było dobrze. A przez dziesiątki lat niemal jak w raju. Żadnych problemów, żadnych rasizmów, żadnego anty. Dziś stoimy u progu wyzwań jeszcze większych niż wtedy. Potrzebujemy tych rozwiązań, chociażby po to, by pokazać światu, że u nas antysemityzmu nie ma. No bo co powiemy takiemu facetowi z BBC, który za pomocą tłumacza zintegrowanego z przeglądarką dokona tłumaczenia takich brzydkich komentarzy?

BBC może wrzucić to w googlowskiego tłumacza i ma gotowy materiał, lepszy od „Stadionów nienawiści”. Będziemy im wtedy tłumaczyć, że w Polsce nie ma antysemityzmu? Jakich argumentów użyjemy? Że to TYLKO INTERNET? Co powiemy, kiedy zagraniczni dziennikarze ośmielą się połączyć rasistowskie bluzgi na stadionach, antysemickie napisy na murach polskich miast z tymi ściekami w internecie? Co powiemy, kiedy zapytają, czy ktoś za te wpisy odpowiada? Nikt nie odpowiada! Może będziemy tłumaczyć – w imię patriotyzmu – że trzeba odróżniać internet od realu? Wytłumaczymy im, że prawdziwi polscy patrioci w narodowym interesie na bluzgi w sieci wzruszają ramionami?

No właśnie co powiemy? Że zamiast grzebać w Internecie, z którego wszelkie przejawy skwapliwie usuwamy, powinni przyjechać do nas z kamerą? I przetłumaczyć napisy na murach i wypowiedzi polityków? I że jak nie będzie miał brody to może nawet po łbie nie oberwie? Bo incydenty incydentami, incydentalnie zdarzają się, czasem nawet ktoś gdzieś jakiegoś Niemca, Ruska czy Żyda poturbuje, ale internet mamy czysty. A nawet jeśli jakieś antysemickie treści pojawią się, to tylko oficjalnie. Legalnie. W prasie, radiu, telewizji oraz na związanych z nimi portalach. Ale z tym nic nie da się zrobić, bo po pierwsze mamy wolność słowa i (prawie) każdy może mówić co myśli, a po drugie to są media nietykalne i niekaralne. Dlatego też tolerujemy redwatch, bo to margines, wentyl bezpieczeństwa. I dowód pluralizmu oraz tolerancji.

Publicysta Gazety nie poprzestaje na diagnozie i rozdzieraniu szat, lecz stawia ministra za wzór: Minister Radosław Sikorski, który niedawno krytykował program BBC, wcześniej wytoczył procesy kilku wydawcom za tolerowanie antysemityzmu na forach internetowych. (…) Działanie ministra Sikorskiego to krok w dobrym kierunku, ale widać już, że droga przed nim daleka. Potrzeba rozwiązań, które zmuszą wydawców do natychmiastowego wycinania rasizmu z sieci.

Działania ministra to krok w bardzo złym kierunku. Bardzo. To wręcz krok wstecz, w mroki komuny i Trybuny Ludu, jeśli nie dalej, w mroki średniowiecza. Bowiem antysemityzm, ksenofobię, homofobię trzeba usunąć z umysłu, a nie z sieci. A gdy jej w głowach nie będzie, to i z sieci zniknie. Co z tego, że zostaną zamiecione pod dywan komentarze, ku uciesze tego czy innego redaktora względnie polityka, jeśli ci ludzie tak uważają? Nie jest problemem to, co wypisują. Problemem jest to, co myślą, co nie mogąc wypisywać wykrzykują, przechodząc od słów do czynów! Zdumiewające jest, że Redaktora nie oburza antysemicki wybryk, ale wpisy pod artykułem ów wybryk opisującym!

Z informacji, które dotarły do Onetu wynika, że grupka polskich Żydów po koncercie na ulicy Szerokiej udała się do lokalu na późny posiłek. Według gości restauracji na wstępie zostali oni niegrzecznie potraktowani przez kelnerów, którzy mieli ich przywitać hasłem „…ni Żydzi”. Między pracownikami a klientami doszło do słownej przepychanki, w wyniku której goście opuścili lokal.

Nie można na koniec nie zapytać pana Redaktora jaki cel mu przyświecał, gdy pełen oburzenia cytował nieistniejące wpisy? Dlaczego domagając się ich usunięcia z jednego miejsca uznał je za godne rozpowszechnienia i umieszczenia w innym? Nie boi się, że BBC użyje wbudowanego w wyszukiwarkę tłumacza i przetłumaczy ten…. artykuł? Co wtedy powie? Z drugiej strony – o czym by napisał i na co by się oburzył, gdyby administracja usunęła te wpisy w porę? I – szerzej – jaki problem by to rozwiązało? Potraktowani skandalicznie goście czują się lepiej mając świadomość, że choć w realu mogą spotkać się z niechęcią, to w Internecie ślady owej niecheci są skwapliwie zacierane?


* Zacytowany przez p. Redaktora Polak, którego jeden wpis został wycięty w drugim pisze: PANIE WOJNAR ! za panska obsluga ma przepraszac ? nie rozumiem . Tych ludzi nie wolno przepraszac. Oni jeszcze nigdy nikogo nie przeprosili. Bierzmy przyklad z Austri , dla nich nawet nie ma miejsca w wiekszosci hoteli i austriacy mowia im to wprost. Czego go nauczyło wycięcie poprzedniego wpisu? Naprawdę panaceum na gorączkę jest tłuczenie termometru?

Dodaj komentarz