Trzy pytania i odpowiedź

Regularnie dostaję powiadomienia o ciekawych według redakcji artykułach, które ukazały się na portalu Wyborczej. Po polsku nazywa się to newsletter. Dziś zainteresował mnie artykuł zatytułowany »Polacy znaleźli patent na PPK i zarabiają krocie. Oto ich metody«. Kliknąłem na link i dowiedziałem się, że

No sponsor

No Sponsors
ww25.wyborczej.biz currently does not have any sponsors for you.

Ponieważ temat mnie zainteresował kliknąłem inny link i dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład, że

Choć program zasadniczo zakłada, że mamy oszczędzać w nim do 60. roku życia, to pozwala na wcześniejsze wycofanie środków. A wypłacając pieniądze, odzyskujemy wszystkie swoje składki i dodatkowo składki pracodawcy (70 proc. z nich trafia od razu na nasze konto bankowe, a 30 proc. na konto w ZUS). Takich wypłat można dokonywać co miesiąc.

Opłaca się, ponieważ

jeśli ktoś chce wypłacić pieniądze przed 60. rokiem życia, musi pożegnać się z dopłatą z budżetu państwa. Dodatkowo trzeba zapłacić podatek od zysków kapitałowych.

Fascynujące, prawda? A jak od pierwszego lipca zmienią się przepisy? Ano

od 1 lipca 2024 r. wzrosła pensja minimalna z 4242 zł brutto do 4300 zł brutto. A to oznacza, że obniżoną składkę do PPK będzie mógł płacić ktoś, kogo miesięczne wynagrodzenie nie będzie przekraczać 5160 zł brutto. Do końca czerwca br. limit ten był niższy i wynosił 5090,40 zł brutto.

Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Co prawda zapoznawszy się ze zredagowanym przez Joannę Sosnowską wywodem Leszka Kostrzewskiego nie wiem do końca ile można zarobić na PPK, ale przynajmniej mam pewność, że można. Jestem natomiast pewny, że twórcy newslettera nie czytają tego, co polecają.

Wojciech Czuchnowski opublikował artykuł na temat Funduszu Sprawiedliwości, w którym zacytował list Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry, wysłany przed wyborami w 2019 roku. List został dołączony do wniosku Prokuratury Krajowej o uchylenie immunitetu posłowi SP Marcinowi Romanowskiemu. W uzasadnieniu wniosku napisano, iż

 W dniu 26 marca 2024 roku funkcjonariusze ABW na polecenie prokuratora dokonali przeszukania miejsca zamieszkania i pobytu Marcina Romanowskiego pod adresem […] w Warszawie, gdzie zabezpieczyli m. in. szereg dokumentów w formie papierowej. Wśród ujawnionych dokumentów znajdowało się m. in. pismo z dnia 26 sierpnia 2019 roku podpisane przez Jarosława Kaczyńskiego (działającego jako prezes partii PIS) skierowane do Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.

I tu na scenę wkracza on, cały na biało, i mnoży wątpliwości. Bo nie czarujmy się, nie ma żadnej pewności, że Czuchnowski nie zmyśla, a nawet jeśli mówi prawdę, to czy można ufać Prokuraturze Krajowej? Na pewno ABW podczas przeszukania znalazła list? Skąd wiadomo, że ten list w ogóle istnieje i że napisał go Kaczyński? Dlaczego Kaczyński napisał list do przewodniczącego Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, a nie poinformował o sprawie ani prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę, ani ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę? Te wszystkie wątpliwości postanowił rozwiać Donald Tusk stawiając tylko trzy pytania. Mam tylko trzy pytania do pana Jarosława Kaczyńskiego. Na wszystkie te trzy pytania pan Jarosław Kaczyński powinien odpowiedzieć natychmiast. […] Pierwsze pytanie, oczywiste, czy ten lizyt, czy, czy to jest prawdziwy list? Czy pan Jarosław Kaczyński rzeczywiście wystosował list, w którym przestrzega przed wykorzystywaniem nielegalnym środków Funduszu Sprawiedliwości na rzecz kampanii wyborczej polityków Zjednoczonej Prawicy? Po drugie czy Jarosław Kaczyński, w związku z tym co napisał w tym liście, czy rzeczywiście wiedział o skali tego zjawiska wykorzystywania nielegalnego środków publicznych, które miały służyć ofiarom przestępstw i wypadków, nielegalnego wykorzystywania na rzecz kampanii wyborczej swojego obozu politycznego? Czy rzeczywiście miał taką wiedzę, na co wskazują słowa tego listu? I trzecie najważniejsze pytanie. Jeśli miał wiedzę, jeśli tą wiedzą dzielił się w tym liście ze swoimi partnerami politycznymi, to czy i kiedy zawiadomił prokuraturę o tym, że dzieją się takie rzeczy, a więc mówię o nielegalnej działalności, o nielegalnym wykorzystywaniu środków publicznych?

Co na to Kaczyński? Odpowiedział natychmiast stawiając tylko jedno, acz fundamentalne pytanie: A gdzie ja wysłałem ten list? Kim mny jest człowiek, do którego, czy był wtedy człowiek, który, do którego ten list wysłałem? Zapytawszy wyjaśnił, że wie o tym, że Tusk, ale nie pamięta, czy list. Ja wiem o tym, że Tusk takiego rodzaju oskarżenia formuje, no, ale tutaj nienawiść odbiera rozum, naprawdę. To już odbiera rozum w taki sposób radykalny, po, po, p, po prostu oszalały. Nie, ja tego nie pamiętam, nie pamięta tego też minister Ziobro, natomiast, no, minister Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakładam, że może mnie tutaj po prostu pamięć zawodzi. Natomiast jeżeli ten list rze, został rzeczywiście wysłany, ja za to 100% nie daję, ale zakładam w tej chwili na chwilę, no to był wynikiem czegoś co się zdarza w każdej kampanii wyborczej, mianowicie tego, że no posłowie przeżywają pewien specyficzny stan psychiczny, który powoduje, że strasznie się denerwują tym, co robią inni posłowie, ich kampaniami wyborczymi. To oczywiście chodzi o tych, którzy konkurują w jednym okręgu.

Ja miałem swego czasu, to już było dawno temu, takie wydarzenie, no nie będę tutaj się posługiwał nazwiskami, że pewien młody, aspirujący dopiero po raz pierwszy poseł, ale dobrze mi znany, bo mój asystent przez jakiś czas, no alarmował straszliwie o tym, jak poseł z zupełnie innego pokolenia, no bardzo, że tak powiem, ostro prowadzi kampanię, jak bardzo nad nim góruje i że to jest niesprawiedliwie. No zadzwoniłem do tego swojego skądinąd starego kolegi, od bardzo już wielu dziesięcioleci, no i pytam: no słuchaj no, co ty robisz z tym młodym? On mówi: no przecież nic, przecież on, jego jest więcej niż mnie. No ja pojechałem w to miejsce, no w stolicy tego okręgu wyborczego, no i proszę państwa, no, relacja były między jak jeden do pięciu czy jeden do sześciu, ale na korzyść młodego. Ale jestem głęboko przekonany, że on subiektywnie, a także jego małżonka, bo to ona tam też, że tak powiem, interweniowała, no byli subiektywnie uczciwi. W ich przeżyciu każdy billboard czy czy baner z tego, no powiedzmy sobie, starszego, ale tak dużo starszego poko, więcej niż o pokolenie posła, no był czymś niedopuszczalnym. Więc ja takich interwencji często mam bardzo dużo. Tutaj jeszcze ten element no, że partie są inne, no Suwerenna dzisiaj, wtedy Solidarna dzisiaj Suwerenna Polska i to doprowadzało do licznych skarg, no i tego rodzaju skargi, ja przecież wyraźnie piszę w tym liście, że nie wiem czy one są prawdziwe, o ile są prawdziwe — tam używam takiego określenia, doprowadziły do wysłania takiego listu. No a wszelkiego rodzaju zarzuty natury prawnej czy prawno karnej, które tutaj formowane, no są po prostu, no, powiedzieć bzdura to mało, no to już po prostu powtarzam — nienawiść zalewa po prostu oczy.

Podsumowując prezes nie pamięta czy napisał list, ale jeśli założymy na chwilę, że napisał, to w tym liście było, że nie wie, czy skargi są prawdziwe. Tymczasem nie chodziło o plotki, lecz o „natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej i jednocześnie zakazanie osobie odpowiedzialnej za dysponowanie środkami Funduszu przekazywania jakichkolwiek sum w trakcie kampanii lub też formułowania zobowiązań dotyczących przekazywania takich sum w przyszłości.”  Skąd ten kategoryczny zakaz? Ano stąd, że działacze sarkają, ponieważ „przypadki, o których już w tej chwili mówi się w środowiskach naszej koalicji, o ile są prawdziwe, mogą przynieść fatalne skutki zarówno z punktu widzenia przebiegu kampanii, jak i ze względów związanych z jej rozliczeniem przed Państwową Komisją Wyborczą.”

Swego czasu prezes RM Jarosław Kaczyński zapewniał w exposé, iż „żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne”. Zdania do dziś nie zmienił. Jednak to nie tłumaczy dlaczego premier w tak idiotyczny sposób formułuje pytania.

Dodaj komentarz