Tera ja mówię!

Teraz ja mówię i proszę mnie słuchać! — zwrócił się przewodniczący z PiS-u do posła nie z PiS-u na komisji… kultury, podczas której z początku dywagowano głównie na temat koncesji dla telewizji Trwam, choć przedmiotem obrad była nowelizacja ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Przysłuchując się obradom trudno nie zauważyć, że kolejne słowo diametralnie zmieniło znaczenie. Dawniej zachowanie zgodne z dobrymi obyczajami, przyzwoite, kulturalne, określano mianem ‚parlamentarne’. Dziś nawet dzieciom w piaskownicy nikt nie odważy się przykazać, by zachowywały się parlamentarnie.

Posła Mariusza Kałużnego niebywale zdumiało, że dobry obyczaj nakazuje konsultować ustawy z tymi, których dotyczą. Zupełnie zdumiewające dla mnie było kiedy pani marszałek Kidawa-Błońska powie… zapytała czy my tą ustawę, uwaga szanowni państwo! konsultowaliśmy z Amerykanami? Polską ustawę konsultować z Amerykanami!? Poseł Kałużny sugeruje, że Polacy nie mają obowiązku niczego konsultować z kimkolwiek, wliczając w to partnerów strategicznych i gwarantów bezpieczeństwa. W drugą stronę to jednak nie działa. Gdy Amerykanie nie skonsultowali z Polakami swojej decyzji i nie poinformowali ich o niej, to rozległ się gromki szloch zbulwersowanych przedstawicieli władzy: Ja i inni ministrowie z naszej części Europy o zmianie stanowiska USA w sprawie Nord Stream 2 dowiedzieliśmy się z mediów. Trudno to odbierać jako przykładny model współpracy, czekamy na amerykańskie wyjaśnienia — łkał trzęsący się z oburzenia mini ster od spraw zagranicznych Rau (niem. gburowaty).

To oczywiście nie wszystko, bo  posłowi Kałużnemu wydaje się. Swoimi wrażeniami podzielił się z członkami komisji swoją patriotyczną polszczyzną. Wydaje mi się, że zbytnią wagę przykładamy w tej rozmowie do czegoś co jest bardzo ważne, ale ustawa tego nie dotyczy. Ważne jest jakość mediów, ważne jest rzetelność przekazywania informacji. Ale ta dostawa, ta ustawa zadaje podstawowe pytanie nam wszystkim: czy ważne jest jaki kapitał stoi za danymi mediami, czy nie? I pani Szejring-Wielgus powiedziała, że nie, że kapitał nie ma znaczenia! Tylko czy państwo się zastanawialiście dlaczego na przykład dla Francuzów ma znaczenie? [PKB Francji 2716 miliardów dolarów, Polski niecałe 600 miliardów dolarów] Bo we Francji jest tak, że media w jednych rękach, nieważne czy zagranicznych czy francuskich [sic!] mogą stanowić 30%, a zagraniczny podmiot może mieć 20% udziału w rynku. Tak jest we Francji. W Niemczech natomiast 90% mediów na rynku lokalnym i ogólnopolsk… ogólnopolskim [sic!] należą do Niemców i zastanawialiście się dlaczego to dla Niemców i Francuzów jest ważne, a dla was, szanowni państwo, nie jest ważne? Myślę [sic!], że to jest clou problemu! Czy kapitał zagraniczny powinien mieć duży wpływ na media?

Stwierdzenie, że w PRL-u wszystkie media znajdowały się w rękach „polskiego kapitału” byłoby nadużyciem. Niemniej jednak nie tylko wszystkie były polskie, narodowe i socjalistyczne, ale także państwowe. Jednak nikt o zdrowych zmysłach nie odważyłby się przekonywać, że były pluralistyczne i wiarygodne. Podobnie sprawa ma się z mediami w Rosji, Chinach czy w Korei Północnej. Większy pluralizm panował na falach eteru, ponieważ tam można było oprócz polskiego radia znaleźć także nadające po polsku rozgłośnie innych krajów — Paryż, Londyn, Madryt, Tirana, Moskwa, Pekin, Waszyngton (Głos Ameryki) czy finansowane przez amerykański Kongres Radio Wolna Europa. Można próbować zgadywać ile osób słuchało radia Moskwa, ale nie warto. Nie warto także dociekać, dlaczego podczas protestów w latach osiemdziesiątych jednym z głównych haseł było „TVP kłamie”, czy w skrócie „kłamsTVo”.

Pan poseł Tomczyk mówi „maski opadły”. Panie pośle maski już dawno opadły, bo jakoś tak dziwnie się złożyło, że te media z zagranicznym kapitałem dzisiaj promują polityków, którzy bardziej wielbią kapitał zagraniczny niż polski, promują polityków, którzy, za których rządów zlikwidowano stocznie [?] i kto za tym, kto na tym skorzystał? Kapitał zagraniczny! Promują polityków te media, którzy za swoich rządów sprzedali ponad 400 spółek skarbu państwa. Kto na tym skorzystał? Kapitał zagraniczny! Kapitał zagraniczny na tym skorzystał! Wynika z tego logiczny wniosek, że jeśli ktoś coś sprzedaje, to korzysta wyłącznie kupujący, a sprzedający w (tym przypadku Skarb Państwa) nie. To pozwala zrozumieć dlaczego media z polskim kapitałem dzisiaj promują polityków, którzy za swoich rządów kupili 32 myśliwce F35 i ponad 200 czołgów. Kto na tej transakcji skorzystał? Bez żadnych wątpliwości zarówno kapitał polski jak i, choć w nieco mniejszym stopniu, polski przemysł zbrojeniowy!

Nie ma sensu dociekać jaki wpływ na prawdziwość informacji ma to, do kogo należy medium, które je przekazało, ponieważ w rzeczywistości nie chodzi o kapitał. Temu bowiem zależy na zyskach — inwestuje dla korzyści. I właśnie dlatego nie może sobie pozwolić na zbyt nachalne uprawianie propagandy, zatajanie faktów, kolportowanie nieprawdziwych informacji. Owszem, zawsze znajdą się odbiorcy, którzy nierzetelne treści mówiąc kolokwialnie „kupią”, ale na dłuższą metę taka strategia kończy się plajtą. Dobrym przykładem jest Gazeta Wyborcza i portal gazeta.pl. Do uciszenia tych mediów nie potrzeba PiS-u, wystarczy polski właściciel. To dlatego media „publiczne” emitujące reklamy prawie wyłącznie spółek skarbu państwa trzeba regularnie zasilać miliardami złotych z budżetu.

Gazeta Krakowska 27.07.2021, 14:14
Gazeta Krakowska
Dziennik Polski 27.07.2021, 14:14
Dziennik Polski

Media lokalne są już we właściwych, czyli polskich rękach. Zapewne dlatego trudno odróżnić portal Gazety Krakowskiej od również ukazującego się w Krakowie Dziennika Polskiego, rzeszowskich Nowin24 czy Głosu Pomorza. Pluralizm i różnorodność aż kłuje w oczy! Podobne zjawisko w mediach lokalnych ostatnio dało się zaobserwować w czasach PRL-u.

Nowiny24 27.07.2021, 14:14
Nowiny24 (Rzeszów)
Głos Pomorza 27.07.2021, 14:14
Głos Pomorza

Witold Kołodziejski, Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ujawnił rzecz niesłychaną. Otóż okazało się, że pięć lat temu małe radio Hobby nadawało program rosyjski radio Sputnik i poprzedni przewodniczący Jan Dworak cofnął temu radiu koncesję. Trzy tygodnie temu Naczelny Sąd Administracyjny uchylił tą decyzję, a do tego czasu radio Hobby i radio Sputnik praktycznie nadawało do końca swojej koncesji, kompletnie jakby drwiąc z polskiego systemu prawnego, z decyzji regulatora i tak dalej. Oznacza to, że dla przedstawiciela instytucji, która według Konstytucji

stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji

ważniejsze jest kto mówi, niż co mówi, czy działa zgodnie z prawem i kto tego w ogóle słucha. Nie mówiąc już o tym, że koncesjonowanie mediów w dobie internetu, gdy w sieci można słuchać dowolnego radia z dowolnego kraju na świecie, jest kompletnie niezrozumiałe. Jak widać większym problemem dla obozu rządzącego jest radio Sputnik czy TVN, niż to, co w swoich książkach opisali Tomasz Piątek czy Grzegorz Rzeczkowski, a co nie spędza snu z powiek żadnemu aparatczykowi, żadnemu politykowi, przedstawicielowi żadnej służby.

Dodaj komentarz