Szarża szatierką

Gdyby wszystkie pieniądze, zmarnowane na dopłaty, ulgi, zwolnienia i wszelaką niepotrzebną pomoc, przeznaczyć na inwestycje, Polska byłaby światową potęgą gospodarczą. Priorytety jednak były inne, dzięki czemu po 25 latach budowania kapitalizmu nadal możemy szczycić się w zasadzie wyłącznie tanią siłą roboczą. Obyśmy po kolejnych kilku nie znaleźli się w tym miejscu, w jakim PRL znalazł się w latach osiemdziesiątych. Zwłaszcza, że teraz rozdawnictwo weszło na wyższy poziom za pomocą tak zwanej Karty Dużej Rodziny. Władza nie ma pomysłu na wzrost płac, to wymyśliła kolejne zajęcie dla urzędników. Zasady przyznawania takiej karty są równie skomplikowane i obwarowane wieloma warunkami jak swego czasu kartki na mięso. Przy czym pomoc, której starsi najbardziej potrzebują — możliwość zakupu tańszych leków została skutecznie zablokowana przez krytykowaną przez Arłukowicza z SLD i forsowaną przez Arłukowicza, ministra w rządzie PO ustawę z dnia 12 maja 2011 r. o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych. Art. 8. nie pozostawia złudzeń: Urzędowe ceny zbytu, a także urzędowe marże hurtowe i detaliczne, mają charakter cen i marż sztywnych. Nowością w stosunku do PRL-u jest zasada, że ceny nie mogą być niższe (sic!).

Szczegółowe zasady regulują zarówno to, komu Karta Dużej Rodziny należy się i do kiedy, a komu nie. Nie obejdzie się także bez zaświadczeń, poświadczeń, oświadczeń i innych uwielbianych przez biurokratów atrybutów. Jeżeli osoba w wieku powyżej 18. roku życia zdawała w maju maturę, to uprawnienia będą jej przysługiwać do 31 sierpnia tego samego roku. Osoba taka powinna dostarczyć zaświadczenie potwierdzające pobieranie nauki ze szkoły, w której zdawała maturę. W przypadku, gdy po skończeniu nauki w szkole ponadgimnazjalnej osoba została przyjęta w tym samym roku kalendarzowym na studia wyższe i przedstawi odpowiednie zaświadczenie – wówczas uprawnienia przysługują jej także za wrzesień. Jeżeli osoba podejmie studia, wtedy musi przedstawić w październiku zaświadczenie o rozpoczęciu nauki. Wówczas Karta Dużej Rodziny będzie jej przysługiwała maksymalnie do 25. roku życia pod warunkiem, że będzie kontynuowała naukę. Nasi ukochani władcy jak widać każdą duperelę potrafią ubrać w garnitur skomplikowanych zasad i wymogów.

Po co ta karta? Po to, żeby ulżyć dużym rodzinom. A ponieważ nie ma nic za darmo, więc zniżki dla dużych rodzin firmy odbiją sobie na małych, których jest zdecydowanie więcej. Tak jak to ma miejsce w przypadku darmowego podręcznika. Takie akcje bowiem możliwe są jedynie w realnym socjalizmie, gdzie wszystko jest państwowe i nie istnieje rachunek zysków i strat. Wydawnictwa pozbawione dochodu w jednym miejscu podniosły ceny w innym, żeby sobie zrekompensować straty. Tak się dzieje zawsze wtedy, gdy w grę wchodzi interes partii, słupki poparcia.

Ciekawa jest geneza tego pomysłu. Otóż rząd stawia na rodziny wielodzietne. Dlaczego? Bo na rodziny wielodzietne stawia PiS i Episkopat. PiS zarzucał rządowi, że nie prowadzi polityki prorodzinnej. No to właśnie ją prowadzi. Bez ładu, składu, planu, bezmyślnie. Ale prowadzi. A że pomoc mająca służyć potrzebującym do nich akurat nie trafia? Sorry, ale nie mamy lepszych pomysłów. Dlatego system podatkowy jest wykorzystywany do prowadzenia polityki społecznej, jako jeden z instrumentów pomocy. Co jest warta pomoc przyznawana raz do roku w postaci ulgi podatkowej, skoro żyć i łożyć na utrzymanie rodziny, w tym dzieci, trzeba cały rok? A  samorządom spadają na głowę coraz to nowe pomysły rządu. Przy czym mimo gigantycznych długów zarówno państwa jak i samorządów nikt nie liczy się z kosztami. Problemem jest to, że wielu Polaków wierzy, że można tak w nieskończoność.

Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej. Jest to wielki sukces zarówno Polski, jak i Tuska. Bronisław Komorowski skomentował ten wybór słowami, że Polska szarża odniosła dzisiaj gigantyczny sukces. W zapale bitewnym, w którym ze wszystkimi, o wszystko się walczy nawet wybory na szefa Rady Europejskiej to szarża. Pomału acz konsekwentnie wszystko zresztą jest stawiane na głowie. Tusk został wybrany nie dlatego, że większość optowała za nim, tylko dlatego, że Polska szarżowała. Komorowski swego czasu też nie wygrał wyborów z woli wyborców, tylko odniósł zwycięstwo niejako sam z siebie. Niewykluczone, że w wyniku szarży PO lub sił nadprzyrodzonych.

Skoro Tusk został szefem Rady Europy w wyniku szarży, to wypada sobie gorąco życzyć, żeby nie przeszarżował. Bo jak będzie takim przewodniczącym Rady jakim był premierem państwa, to to nie będzie gigantyczny sukces szarży, tylko kolejna porażka Polski.

 

PS.
Jeśli komuś wydaje się, że religia, wiara spaja, łączy, to ma rację, wydaje mu się. Oto papież Franciszek zaapelował dzisiaj do katolickich parlamentarzystów na świecie, by przestali kierować się dobrem kraju, w którego parlamencie zasiadają, a działali zgodnie z wartościami Ewangelii. Oczywiście prędzej hipopotam przejdzie przez ucho igielne, nim ktoś wyjaśni co to takiego. Za to szybko na własnej skórze wszyscy mogą przekonać się jak stosowanie się do owych wartości wygląda w praktyce. Zresztą u nas niektórzy posłowie już je stosują od dawna, np. poseł Pawłowicz Krystyna czy Godson John. Nie wspominając o ministerstwie sprawiedliwości.

Dodaj komentarz