Szanuj mnie, bo jak nie…

Dotychczas nauką zajmowali się naukowcy. Jedni badali, odkrywali, inni weryfikowali wyniki, wyciągali wnioski. Specyficzną dziedziną wiedzy jest historia, ponieważ nawet naoczni świadkowie relacjonując te same wydarzenia zupełnie inaczej je postrzegają i prezentują. Polska pod tym względem jest wyjątkiem. Tutaj nie naukowiec lecz sąd oraz specjalnie w tym celu powołany urząd decydują jak było naprawdę, jak należy rozumieć przekazy historyczne i które są prawdziwe, a które nie. Na przykład dwoje historyków, profesorowie Barbara Engelking i Jan Grabowski, wyniki swoich badań opisali w pracy zatytułowanej „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”. Uczeni badali przekazy, docierali do źródeł, przepytywali żyjących świadków, a rezultaty opisali. Sąd wydający wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej nie musiał niczego badać, niczego sprawdzać, żeby wiedzieć jak było. Arbitralnie uznał, że na pewno było inaczej niż podali uczeni i w związku z tym muszą przeprosić przedstawionego w niekorzystnym świetle potomka jednej z opisanych w pracy postaci.

Warto wspomnieć, że w czasach minionych także dbano o to, by przekaz historyczny był zgodny z prawdą i odzwierciedlał aktualne zdobycze nauki. Powstało wiele naukowych dysertacji, w których autorzy potwierdzali poprawność ustaleń historyków radzieckich, którzy w wyniku wnikliwych badań dowiedli w sposób nie budzący żadnych wątpliwości, że za zbrodnię katyńską odpowiedzialność ponoszą Niemcy. Kto ośmielił się kwestionować tę niezaprzeczalna prawdę musiał liczyć się z kłopotami. Komuniści bowiem także wykorzystywali wymiar sprawiedliwości do pilnowania prawdy historycznej. Na stronie ministerstwa sprawiedliwości widnieje informacja, że

Sejm (26 stycznia 2018 r.) uchwalił ustawę chroniącą dobre imię Polski, która została przygotowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Zmiany przyjęte przez Sejm mają przeciwdziałać nieuzasadnionemu i błędnemu obarczaniu Polski i Polaków odpowiedzialnością za zbrodnie dokonane w trakcie II wojny światowej przez III Rzeszę Niemiecką.

To nie kabaret, To ustawa. „Nieuzasadnione i błędne obarczanie odpowiedzialnością” to na przykład

Używanie kłamliwych określeń takich jak „polskie obozy koncentracyjne”, „polskie obozy zagłady” czy „polskie obozy śmierci” ma być przestępstwem, zagrożonym karą do trzech lat pozbawienia wolności. Istotne novum systemowe mają stanowić przepisy określające zasady dochodzenia roszczeń powstałych wskutek naruszenia dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego.

12 marca 1952 r. ujrzała światło dzienne instrukcja nr 6/52 MBP, w której zalecano, by

Osoby, którym udowodniono prowokacyjne szerzenie oszczerstw, kolportowanie broszur hitlerowskich i fałszowanych przez okupacyjne władze niemieckie dokumentów «katyńskich», osoby, którym udowodniono pisanie anonimowych napisów i haseł w miejscach publicznych, wydawanie i kolportowanie ulotek, oraz organizatorów zbiorowego słuchania audycji katyńskich «Głosu Ameryki» itp., należy aresztować i pociągać do odpowiedzialności sądowej.

W styczniu 2018 roku ministerstwo sprawiedliwości ponownie zdejmuje z barków historyków obowiązek badania jak było naprawdę uznając, że wszelkie ustalenia niezgodne z aktualnie obowiązującą wykładnią są fałszywe i winny być karane.

Zauważając potrzebę stworzenia skutecznych narzędzi prawnych pozwalających prowadzić wytrwałą i konsekwentną politykę historyczną polskich władz w zakresie przeciwdziałania fałszowaniu polskiej historii i ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego, do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej wprowadzono nowy typ przestępstwa polegający na przypisywaniu Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu publicznie i wbrew faktom odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie. Sprawcy pomówień mają podlegać karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech, a ci, którzy dokonali takiego czynu nieumyślnie – karze grzywny lub ograniczenia wolności. Dodatkowo wyroki mają być podawane do publicznej wiadomości.

Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu to fundacja, która

powstała, aby walczyć z wszelkimi przejawami antypolonizmu w przestrzeni publicznej. Od przekłamań historycznych, poprzez znieważanie miejsc pamięci narodowej, pomników, miejsc kultu, aż po profanowanie naszej flagi, hymnu, czy godła. Nie możemy biernie patrzeć na działania, które w ciągu ostatnich lat znacznie przybierają na sile za pośrednictwem braku egzekwowania prawa zapisanego w Kodeksie karnym. Wszystkie tego typu przestępstwa będziemy zgłaszać organom ścigania, będziemy występować w obronie naszej Ojczyzny.

Obrona ojczyzny polega na tym, że zamiast wyjaśniać wszelkie wątpliwości i rozprawiać się z niechlubnymi działaniami, wybiera się jedną, miłą dla ucha wersję przyjmując, że jest jedynie słuszna i prawdziwa. Wszelkie ustalenia zadające jej kłam traktowane są dokładnie tak samo, jak były traktowane w czasach komuny.

Na kary więzienia od trzech do pięciu lat skazano o. Tadeusza Ruska i ks. Leona Musielaka (więźnia Kozielska), którzy głośno wyrażali swoje zdanie na temat sprawców zbrodni [katyńskiej]. Wieloletnie kary więzienia zapadały przed sądami dla członków organizacji młodzieżowych.

Jak widać bojownicy o prawdę najprawdziwszą wydają się być dumni z tego, że stosują te same metody jakimi komuniści zwalczali wszelkie „nieprawdziwe” informacje o Katyniu. Oto Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu poinformował, że

Zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 55 ustawy o @ipngovpl – Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu wobec @jgrabows, @JachiraKlaudia, @KasiaMarkusz zostały dziś wysłane do Prokuratury.

Co prawda za słowa Grabowskiego zawiadomienie do prokuratury powinni złożyć Romowie, ale widocznie nie chcieli, więc musieli to zrobić osobiście tropiciele antypolonizmu.

„W Polsce ciągle trzeba przypominać, że niemiecki plan eksterminacji dotyczył Żydów, wyłącznie Żydów […]”

Za te słowa Jana Grabowskiego zawiadomienia do prokuratury powinni złożyć również Romowie, których Niemcy (z koalicjantami) wymordowali od 200. tysięcy do 2. milionów. W sposób zorganizowany wymordowano znaczną część społeczności.

Klaudia Jachira miała czelność napisać, że

Nawet Hitler nie niszczył cmentarzy.

Trudno zrozumieć na czym polega antypolonizm tego wpisu. Czy chodzi o to, że Jachira próbuje wybielić Hitlera, czy o to, że dziś polscy patrioci traktują cmentarze tak, jak wtedy niemieccy? Konto Katarzyny Markusz zniknęło z Twittera, a jej wpis głosił, iż

Dla Polaków nie powstały nigdy obozy masowej zagłady, w czasie wojny mogli chodzić po ulicach, pracować, żyć. Nikt ich nie zabijał za to, że są Polakami. Polskich Żydów zginęło 90 proc., a etnicznych Polaków 10 proc.

I znowu nie wiadomo co tu jest antypolonizmem. Zapewne prokuratura sprawnie i szybko, jak to ma w zwyczaju, zbada dogłębnie sprawę i poinformuje o rezultatach śledztwa. Jednak zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami pewne jest zarówno to, że prawdziwa cnota krytyk się nie boi jak i to, że na złodzieju czapka gore. Innymi słowy szacunek należy sobie zaskarbić, próba wymuszania go wywoła jedynie uśmiech politowania.

Dodaj komentarz