Stoimy na stanowisku

Plany rozbudowy kopalni węgla brunatnego w okolicy Bogatyni budziły kontrowersje już dwa lata temu. Jednak polski rząd zamiast załatwiać sprawę polubownie, dogadać się z Czechami i Niemcami postanowił działać metodą faktów dokonanych, bez oglądania się na konsekwencje, zgodnie z zasadą „wolnoć Tomku w swoim domku”. Lekceważąc sprzeciw Czechów i Niemców w styczniu 2020 roku zgodził się na rozbudowę kopalni „Turów”. Czesi odwołali się od tej decyzji, na co polskie władze odpowiedziały przedłużeniem koncesji na wydobycie o sześć lat. Gdy Czesi zakwestionowali legalność w ten sposób przedłużonej koncesji i zdecydowali się pozwać Polskę do TSUE, polskie ministerstwo klimatu odpowiedziało przedłużeniem „terminu obowiązywania obecnej koncesji na wydobywanie węgla brunatnego i kopalin towarzyszących ze złoża „Turów” do 2044 roku”.

To wszystko świadczy o tym, że Polska ma wybitny rząd. O wybitności mediów z kolei świadczą inne cechy. Otóż PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA podaje, iż

Turoszowski kompleks energetyczny odpowiada za 5 proc. krajowej produkcji energii elektrycznej i jest istotnym elementem krajowego systemu elektroenergetycznego, który ma wpływ na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz stabilne dostawy prądu do milionów gospodarstw domowych.

Gdy TSUE nakazał Polsce płacić po 500.000 euro dziennie kary za zignorowanie postanowienia nakazującego zaprzestanie wydobycia „5 proc. krajowej produkcji energii elektrycznej” uległo cudownemu podwojeniu i wynosi teraz od 8 do 10%. Taką krzepiącą wieść podała na przykład telewizja TVN24 o godzinie 12:33. Dla porównania portal TVP info informował swego czasu, iż

Elektrownia Turów korzystająca z paliwa dostarczanego z kopalni Turów pokrywa około 8 proc. zapotrzebowania na energię w całej Polsce. Dostarcza energię elektryczną do 3 mln gospodarstw domowych, zatrudnia około 3600 pracowników, a kolejnych 15 000 osób pracuje w firmach związanych z jej działalnością.

Ponieważ wyważona i odpowiedzialna polityka rządu ignorowania postanowień sądów okazała się owocna, więc na stronie kancelarii prezesa Rady Manistów pojawiło się oświadczenie:

Polski rząd nie zamknie kopalni KWB Turów. Od początku stoimy na stanowisku, że wstrzymanie prac kopalni w Turowie zagrozi stabilności polskiego systemu elektroenergetycznego. Miałoby to negatywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego dla milionów Polaków oraz dla całej Unii Europejskiej. Jej zamknięcie oznaczałoby też ogromne problemy dla życia codziennego. Polski rząd dąży do polubownego zakończenia sporu z Republiką Czeską i respektuje interesy lokalnej społeczności. Dzisiejsze postanowienie stoi w kontrze do polubownego załatwienia sprawy.

Polski rząd załatwia sprawę polubownie już bez mała dwa lata z doskonałym rezultatem. A przecież Unia przeznaczyła ogromne środki na transformację energetyczną. Centrum Informacji o Rynku Energii informowało dwa lata temu, iż

17 lipca [2019 roku] na Radzie Europejskiej ruszą finalne negocjacje unijnego budżetu, bezprecedensowego w skali, bo mającego wyciągnąć UE z recesji i dać jej nowy impuls rozwojowy. Polska od grudnia 2019 r. wpisała się w nawias unijnych dyskusji próbując zdystansować się od neutralności klimatycznej w 2050 r., choć pozostałe kraje wspólnoty bez problemu się porozumiały.

Polska mogła

być jednym z krajów, które najbardziej skorzystają na podziale środków — na samą tylko transformację energetyczną możemy zyskać ponad 140 mld zł. Pieniądze nie będą jednak przyznane bezwarunkowo. Trzeba mieć gotowy plan realizacji wspólnych unijnych celów — zobowiązać się do neutralności klimatycznej i włączyć się w realizację 40%, a nawet 55% redukcji emisji do 2030 r.

Rząd zamiast zrobić wszystko, by skorzystać z proponowanych środków i czym prędzej rozpocząć transformację energetyczną forsował chociażby budowę elektrowni węglowej Ostrołęka C, rozbudowę elektrowni… Turów i inne kuriozalne pomysły. Portal 300gospodarka.pl pisał o inwestycji w Turowie:

14 maja oddano do eksploatacji “ostatni w PGE” blok energetyczny opalany węglem brunatnym w Turowie. Plany przedłużenia życia elektrowni do 2044 roku najprawdopodobniej odcinają region od pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.

Pod koniec czerwca Mateusz Morawiecki, który jest premierem, zapewniał o swoim głębokim przekonaniu związanym z postanowieniem Trybunału Sprawiedliwości UE, który do czasu rozstrzygnięcia sporu z Czechami nakazał zamknięcie kopalni Turów. Jestem głęboko przekonany, że Polsce nie grożą kary finansowe w sprawie kopalni Turów, ale podchodzimy do problemu bardzo poważnie. Teraz, gdy na Polskę nałożono karę finansową premier Mateusz Morawiecki stwierdził, iż to, czy ostatecznie Polska będzie musiała zapłacić te środki czy nie eee to eee zobaczymy w związku z tym, że przedsięweźmiemy wszystkie możliwe środki prawne aby wykazać ich ogromną eee nieproporcjonalność eee ich arbitralność, a także związane z tym gigantyczne szkody, które spowodowane zostałyby dla gospodarki, ale nie tylko dla gospodarki, dla dziesiątek tysięcy miejsc pracy, dla setek tysięcy gospodarstw domowych i dla bezpieczeństwa energetycznego, które się wiąże bezpośrednio ze zdrowiem i życiem. Jeżeli Unia Europejska i Trybunał Sprawiedliwości chcą ryzykować zdrowiem i życiem Polaków i za nic mają całą naszą kilkudziesięciostronicową argumentację, to ja uważam, że takie postawienie sprawy jest postawieniem sprawy na głowie. I my się z tym nie zgadzamy. Polska wstała z kolan, suweren wybrał nieudolny rząd, a winę za jego nieudolność ponoszą solidarnie Unia i TSUE.

A przecież jeszcze w czerwcu Mateusz Morawiecki zapewniał, że z jednej strony mamy poważne argumenty natury energetycznej, gospodarczej, społecznej, ponieważ kopalnia i elektrownia Turów to dla nas niezwykle ważny element całego systemu gospodarczego, ale z drugiej strony chcemy rozwiązać ten spór z Republiką Czeską na zasadach polubownych. Argumenty natury energetycznej, gospodarczej i społecznej na Republice Czeskiej ewidentnie nie zrobiły wrażenia, ponieważ zawnioskowała aż o 5 milionów euro kary dziennie. TSUE zasądził 10 razy mniej, a jedyną reakcją polskiego rządu jest tupanie nogą i odgrażanie się.

Przykre to, ale polski rząd zachowuje się jak krnąbrne dziecko w piaskownicy, które ignoruje uwagi, że zachowuje się niestosownie i jeśli nie przestanie poniesie konsekwencje. Ukarane dostaje histerii i ryczy, że się nie zgadza, nie chce, że nikt nie ma prawa zabierać mu zabawek i kieszonkowego…

Dodaj komentarz