Donald Tusk to przywódca z wizją. Wizja pozwala mu podejmować jedynie słuszne decyzje. Na przykład przed wyborami zasugerowała mu, że zamiast namawiać do głosowania na własne ugrupowanie, Koalicję Obywatelską, powinien zachęcać do głosowania na Trzecią Drogę. Zachęta okazała się ze wszech miar słuszna — Prawo i Sprawiedliwość kolejny raz wygrało wybory. Tymczasem gdyby KO zdobyła półtora miliona głosów więcej, które oddano na Trzecią Drogę ratując ją przed zejściem pod próg, to Koalicja Obywatelska wygrałaby z PiS-em i układ sił w Sejmie byłby zupełnie inny. Rok temu, w czerwcu 2023 wyrażałem obawę, że
głos oddany na mniejszą partię, to głos oddany de facto na PiS i/lub dalsze gnicie państwa, ponieważ niewielka przewaga opozycji uniemożliwi przeprowadzenie koniecznych reform.
Ostatnie głosowania pokazały, że zaczyna się ziszczać czarny scenariusz. Nie trzeba przecież oficjalnie wchodzić w układy z PiS-em, w zupełności wystarczą konszachty i głosowanie z nim ręka w rękę wbrew własnemu obozowi.
W tej sytuacji spokojnie można uznać Trzecią Drogę za piątą kolumnę, cichego wspólnika PIS-u. To dzięki niej opozycja będzie sparaliżowana, nie będzie mogła sprawnie prowadzić sanacji, odrzucać wet Andrzeja Dudy, który jest p.rezydentem jeszcze. To zaś oznacza dalsze gnicie państwa wśród koalicyjnych swarów i sporów. Kosiniak-Kamysz już zaczął wierzgać dając do zrozumienia, że nie zgodzi się na żadne ustępstwa wobec kobiet i ich prawa do decydowania o sobie.
Roman Giertych zagrał Tuskowi na nosie już po raz wtóry. Ale Roman Giertych jest jeden. Naprawdę upokorzyło i ośmieszyło koalicję PSL na czele z Kosiniakiem-Kamyszem. Co na to Tusk? Zachowuje się jak człowiek, który w bezsilnej wściekłości wyżywa się na własnej rodzinie. Kierując się zasadą „Cygan zawinił kowala powiesili” zdymisjonował wiceministra, który nie głosował, bo był w delegacji, Giertychowi pogroził palcem i zawiesił w prawach członka, a o nielojalnym koalicjancie nawet się nie zająknął.
Jaką korzyść odniesie kraj z władzy, która nic nie może, ciągle potyka się jak nie o własne nogi, to o sumienie lub poglądy członków koalicji? Nikt tego nie wie z premierem na czele. Czy znajdę argumenty które przekonają prezesa Kosiniaka-Kamysza i jego klub do dość radykalnej zmiany stanowiska, w sensie proporcji? Nie wiem! Na na razie nie słyszę głosów, które by upoważniały nas do do do optymizmu. Jeśli dowódca nie może polegać na oficerach, to ich degraduje i zastępuje innymi albo podaje się do dymisji. Jeśli przywódca nie może liczyć na swoich koalicjantów, to… źle się poczuje. Źle się będę czuł jeśli znowu się okaże, że te głosowanie jest przegrane. Dzisiaj wszystko na to wskazuje, że znowu będzie będzie przegrane. Och jakże godny współczucia jest premier, który nie wie, który źle się będzie czuł, gdy go koalicjant ponownie zrobi w trąbę, ale wie, i dobrze się z tym czuje, że należy zdymisjonować ministra, który nie głosował, bo był na zaplanowanej i uzgodnionej miesiące wcześniej wizycie zagranicznej.
A może premier zamiast szlochać jak dziecko winien wreszcie zacząć działać stanowczo, pokazać kto tu rządzi? Zwłaszcza, że w pojedynczych przypadkach, jak w na przykład córki p. Róży Thun, potrafił być twardy, odważny i stanowczy. Czyżby, jak w przypadku Kaczyńskiego, który gładko przełykał każde upokorzenie i niesubordynację koalicjnatów, władza dla władzy, za wszelką cenę? A co my, społeczeństwo, będziemy z tego mieli?
W programie Agaty Adamek wystąpił Krzysztof Paszyk, mini ster od rozwoju i technologii. Poziom buty i arogancji jaki zademonstrował robi wrażenie. Człowiek rozsądny potrafi poświęcić się dla dobra ogółu powściągając swoje rozbuchane ego, przekonanie o racji, zawiesić swoje widzimisię na kołku. Dla zadufanego w sobie członka partii ludowej, której do koryta jest jednakowo blisko z prawicą jak i z lewicą, nie ma nic ważniejszego niż on sam. Ale tylko wtedy, gdy mu tak wygodnie. Marek Sawicki czołowy ideolog chłopski przekonuje, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chyba że zachodzi taka potrzeba. Wtedy nawet sumienie nie stanowi żadnej przeszkody. W polityce nigdy nie mówi się „nigdy”, to raz, a dwa, tylko krowa nie zmienia poglądów. Jeśli chodzi o aborcję to niemal całe PSL składa się z samych krów.
Paszyk może bezkarnie kpić, bo wie, że włos mu z głowy nie spadnie. Sprawczość, i wiarygodność, i uczciwość to są cechy, które są mojemu ugrupowaniu politycznemu bardzo bliskie. Trudno nie zgodzić się tym stwierdzeniem. Przecież to dzięki PSL-owi wzrosła sprawczość opozycji, która wygrała głosowanie. Wszystkie chłopy z PSL-u głosowały razem z PiS-em. Dlatego nigdy nie opowiadaliśmy na potrzeby kampanii wyborczej i nie składaliśmy żadnych obietnic, z których byśmy się nie byli w stanie wywiązać. Dzisiaj uczciwość, uczciwość pani redaktor, też nakazuje tonować te nastroje przy obecnym panu prezydencie. Czy to oznacza, że nie należy nic robić, bo prezydent? Oczywiście! Ja nie chcę robić wszystko co w naszej mocy, co się skończy w koszu u pana prezydenta w pałacu prezydenckim. Ale jest wyjście z sytuacji. Kosiniak-Kamysz, który latał do prezydenta jak z piórem, bez trudu załatwi z nim „kompromis”. Dlatego proponujemy rozwiązania, które są realne. Chcemy związkom partnerskim dzisiaj, jednopłciowym, dwupłciowym, żyjącym tu i teraz w Polsce, w pod koniec lipca 2024 roku, poprawić standard życia na najbliższe 12 ponad miesięcy i dlatego nasze rozwiązania. Poza tym ta ustawa jest tylko biciem piany i robieniem kobietom nadziei. Realne dzisiaj rozwiązania, które można zrobić to są te rozwiązania, które zyskamy, zyskają podpis pana prezydenta. To by poprawiło sytuację. Czy to oznacza, że gdyby był inny prezydent, to Paszyk et consortes poparliby ustawę, której dziś sumienie nie pozwala im poprzeć? Oczywiście, że nie, skoro nie starczyło im uczciwości, przyzwoitości i sprawczości by poprzeć ustawę, która i tak by przepadła. A może — wbrew temu, co deklaruje Kosiniak-Kamysz, że nikogo się nie boją — chłopcy struchleli ze strachu na myśl, że p.rezydent ustawę jednak podpisze?
Przyprawia o mdłości widok premiera, który zbolałym głosem żali się, że nic nie może, który jest niebywale pobłażliwy dla silniejszych, choć dla słabszych nie ma litości. Dlaczego zdymisjonował Sługockiego, który nie głosował, a Paszyka, Kosianiaka-Kamysza i innych, którzy głosowali przeciw nie? Wcześniejsze głosowanie za odrzuceniem projektu w całości opozycja przegrała ledwie jednym głosem! Dlaczego Tusk nie ukarał posłanki Filiks, która w tamtym głosowaniu nie brała udziału? Smutek i trwoga ogarnia na widok człowieka, który w populistycznym amoku karze niewinnych i nie ma odwagi skarcić winnych.
Polska w tych trudnych czasach potrzebuje fachowców, którzy będą potrafili posprzątać bałagan po PiSi-e i przywódcy, który potrafi koalicjantom pokazać miejsce w szeregu.