Słowo daję

I znowu mamy okres. Okres świąteczny mamy. W tym roku tak się złożyło, że wypadają dwa okresy w miesiącu. Dlaczego powinniśmy świętować Boże Ciało tak dalece, że aż z pozamykanymi wszystkimi sklepami wielkopowierzchniowymi i straganami z wyjątkiem usytuowanych w pobliżu kościołów? Na to pytanie odpowiedzi udziela Wikipedia. Otóż św. Julianna z Cornillon miała wizję. Pod jej wpływem biskup Robert z Thourotte ustanowił w 1246 r. uroczystość dla diecezji Liège. W 1252 r. rozciągnięto ją już na całe Niemcy. Bo w 1263 roku miał miejsce cud eucharystyczny w Bolsenie, gdy hostia w rękach wątpiącego w transsubstancjację księdza zaczęła krwawić. W tamtych czasach już sam wątpiący ksiądz to cud sam w sobie, a co dopiero w połączeniu z krwawiącą hostią. W Polsce nikt nie śmie wątpić, a i tak w Sokółce hostia transsubstancjowała się ze skrobi w białko.

Ponieważ każdy okres powinien służyć zadumie i refleksji, więc spróbujmy i my zadumać się refleksyjnie. Tym bardziej, że niedowiarkom brak drogowskazów, wskazówek, dlatego nie wiedzą co robić i jak postępować. A przecież Pismo Święte to podstawa, korzeń, fundament i wzorzec niedościgniony, skarbnica zasad, których przestrzeganie zapewni zbawienie, a przynajmniej wieczny odpoczynek nieśmiertelnej duszy. Świat pogrąża się coraz bardziej odchodząc od boga, więc warto twardo stać na gruncie.

Pewien syn pewnego księcia zoczywszy pewną kobietę, córkę pewnego patriarchy, nie mógł się powstrzymać i zgwałcił ją. Dziś już wiemy, między innymi dzięki pani poseł profesor Krystynie Pawłowicz, że to nie jego wina. Ale wtedy jeszcze ludzie takiej wiedzy nie mieli, więc rodzina, powziąwszy informacje o czynie, zawrzała gniewem. Jednak sprawca pożałował, a pokochawszy zhańbioną postanowił się z nią ożenić. Wysłał więc ojca z misją do ojca dziewczyny, by prosił w jego imieniu o jej rękę i ustalił warunki ożenku. Ojciec udał się i oświadczył zainteresowanym, że jego syn całym sercem przylgnął do ich dziewczyny i w związku z tym on, książę, prosi by pozwolono dziewczynie na ożenek. Oczywiście nie za darmo. Dajcież mu ją więc za żonę. Spowinowaćcie się z nami; córki wasze dacie nam za żony, a córki nasze weźmiecie sobie. Będziecie mieszkali z nami i kraj ten będzie dla was. Możecie w nim się osiedlać, poruszać się swobodnie oraz nabywać sobie tę ziemię na własność.

Co na to rodzina? Nie chcieli darów, nie chcieli niczego. Nie mogli jednak spełnić prośby i wydać dziewczyny za mąż za nieobrzezanego. Uzgodniono więc, że najpierw wszyscy poddani księcia wraz z jego synem i nim samym obrzezają się, a potem zostanie wyprawione wesele. — Nie możemy uczynić tego, byśmy mieli wydać naszą siostrę za człowieka nieobrzezanego, bo byłoby to dla nas hańbą. Tylko pod tym warunkiem zgodzimy się na waszą prośbę, jeśli staniecie się takimi jak my: każdy z waszych mężczyzn zostanie obrzezany. Wtedy tylko damy wam nasze córki i córki wasze będziemy brali sobie za żony, zamieszkamy razem z wami i staniem się jednym ludem. No więc respektując postanowienia umowy obrzezali się.

Tu docieramy do sedna, morału opowieści. Otóż, gdy na trzeci dzień po obrzezaniu obrzezanych trawił ból i gorączka, sprawiedliwa rodzina patriarchy wtargnęła do niczego nie podejrzewającego miasta i wymordowała (Biblia niczego nie owija w bawełnę i uczynki miłe bogu nazywa po imieniu), wszystkich mężczyzn. Ażeby zaś sprawiedliwości całkowicie stało się zadość pozostali bracia zgwałconej przyszli do pomordowanych i obrabowali (Pismo Święte niczego nie owija w bawełnę i uczynki miłe bogu nazywa po imieniu) miasto za to, że zhańbiono ich siostrę. Zabrali trzody, bydło i osły — wszystko, co było w mieście i na polu. Całe ich mienie, wszystkie dzieci i kobiety uprowadzili w niewolę, zrabowawszy wszystko, co znaleźli w domach. Trzeba w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że jeśli bohater naszych rozważań zgwałcił nielegalnie, jakbyśmy to dzisiaj określili — piracko, to bracia zgwałconej mieli prawo, albowiem Jeśli wyruszysz na wojnę z wrogami, a wyda ich Pan, Bóg twój, w twoje ręce i weźmiesz jeńców, a ujrzysz między jeńcami kobietę o pięknym wyglądzie i pokochasz ją — możesz ją sobie wziąć za żonę (…). Jeśli jednak ci się znudzi, to odeślesz ją, gdzie zechce, nie sprzedasz jej za srebro ani nie obejdziesz się z nią jak z niewolnicą, ponieważ obcowałeś z nią wbrew jej woli. (Powt 21:10-14) Jak widać nie wszystkie gwałty są równe i równie obrzydliwe w oczach pana.

Czy można w świetle powyższego negować przesłanie Biblii? Czy można powątpiewać, że jest niezaprzeczalnym wzorcem norm moralnych oraz etycznych? Wróćmy do współczesności. Czy można potępiać biskupów, którzy po dwudziestu latach dojenia państwa w Komisji Majątkowej, wyliczyli, że nadal 31% dóbr zabranych Kościołowi na terenach obecnej Rzeczpospolitej pozostaje w państwowych rękach? Obliczeń dokonano przecież pod okiem wszechmogącego, przy użyciu najnowszego sprzętu obliczeniowego. Oczywiście krzywdzące byłoby stwierdzenie, że do tych obliczeń należy podchodzić z taką samą ufnością, jak do opisanej wcześniej umowy ślubnej. Wyliczenia bowiem są rzetelne. Powierzchnia Polski przed wojną wynosiła 389 720 km² a po wojnie 322 577 km². Na pierwszy rzut oka widać, że brakuje. Komisja Majątkowa przywróciła bądź przekazała jako mienie zamienne osobom prawnym Kościoła katolickiego nieruchomości o powierzchni zaledwie 65.705,200 ha, 490 budynków i lokali, a skarb państwa przekazał 140.326.800 zł tytułem odszkodowań. Oczywiście tego co Kościołowi zwrócił Gierek — 4.800 świątyń, 2.162 innych budynków i 900 ha gruntów rolnych, które przed wojną w większości należały do ewangelików — nie można brać pod uwagę, ponieważ wiadomo powszechnie, że za komuny Kościół był prześladowany. Zaś oddawanie tego, co nigdy doń nie należało stanowiło jeden z przejawów owych prześladowań.

Jak można w praktyce stosować zasady pomieszczone w piśmie Świętym? Oczywiście nie dosłownie. Trudno dziś bowiem znaleźć władcę, który byłby w stanie namówić cały swój lud, by się obrzezał, a i miecze wyszły z użycia. Nie ma też przyzwolenia na to, by rodzina zgwałconej wyrzynała w pień rodzinę gwałciciela, przejmując jej majątek i kobiety, które wtedy już można bezkarnie. Uaktualnione przesłanie mogłoby brzmieć np. tak: Nie możemy uczynić tego, by zadowolić się tym, cośmy dotąd dostali w ramach zadośćuczynienia, bo byłoby to dla nas hańbą. Tylko pod tym warunkiem zgodzimy się na waszą prośbę, jeśli staniecie się takimi jak my: każdy odda 1% dochodu na nasze potrzeby. Wtedy tylko damy wam błogosławieństwo i odpuścimy wam nasze winy.

A gdy już nam (od)dacie to, czego żądamy, to wtedy obliczymy ile jeszcze jesteście nam winni.

 

PS.
Kardynał Dziwisz w dzisiejszym kazaniu apelował do rodziców, żeby nie pozwolili, by polska szkoła „deprawowała młode pokolenie Polek i Polaków”. Mówił o podejmowaniu „szalonych prób wychowania naszych dzieci i naszej młodzieży według z gruntu obcych nam programów, wywodzących się z pomieszania pojęć dotyczących człowieka, jego fundamentalnej tożsamości jako mężczyzny i kobiety”. Rodzice i tylko rodzice mają prawo decydować o kształcie wychowania swoich dzieci. Wszyscy inni, wszystkie instytucje, powinni wspierać tę misję rodziców — przekonywał hierarcha. Nie musiał wspominać o rzeczy oczywistej, że rodzice mają prawo decydować, ale tylko pod dyktando duszpasterzy.

Tymczasem we wschodniej Nigerii działają „fabryki dzieci„. Najczęściej pod przykrywką klinik ginekologicznych, sierocińców, schronisk dla kobiet, a nawet szpitali. Przestępcy zwabiają do nich młode kobiety, obiecują opiekę, posiłki i kąt do spania. Po porodzie dziewczyny nie mogą jednak opuścić ośrodka; są gwałcone w celu zapłodnienia przez wynajętych mężczyzn.

Dodaj komentarz